-
Wewnętrzny krytyk – jak go okiełznać?
“Jestem troskliwa, czuła, odważna, umiem tyle rzeczy! (…) U nas nieprzyjęte dobrze o sobie mówić. Wypada krygować się, zaprzeczać, ale walnąć tak zwyczajnie: Fajna jestem! Miła i dobra! Zdolna!” Małgorzata Kalicińska
Wewnętrzny krytyk… Potrafi narobić zmieszania. Krzyczy głośno, dobitnie. Nie pozwala o sobie zapomnieć. To głos w Twojej głowie, który mówi: “nie dasz rady”, “jesteś kiepski”, “z czym do ludzi”, “znowu Ci się nie udało”. Zatrzymuje, podcina skrzydła, miesza w głowie. Niesprawiedliwie ocenia, przesadza, wyolbrzymia.
“Tak jak film nie jest rzeczywistością, tak nie są nią nasze myśli. Jest to trochę dziwne. Ale także wyzwalające. Pamiętaj: uczucia nie są faktami. Myśli przepływają, nie są prawdą. To, że nasz wewnętrzny krytyk zarzuca nas druzgocącymi, przerażającymi wizjami porażki, nie oznacza, że musimy dać się w nich usidlić”. Ellen Hendriksen
I to jest kluczowe. Myśli czasem zerwą się ze smyczy, krążą i nie chcą działać na naszą korzyść, jednak nie oznacza to, że wszystko, co słyszymy we własnej głowie ma znaczenie i zdolność sprawczą. Na blogu często nawiązuję do siły świadomego życia, wyborów, samoświadomości w kreowaniu swojej rzeczywistości. Tak, bo uważam, że masz na tym polu dużo do zrobienia 🧡
Rozpoznaj wroga.
Wewnętrzny krytyk mieszka w Twojej głowie 😎 To część Twojej osobowości, która uaktywnia się wtedy, gdy się zawahasz, zaczniesz myśleć za dużo, analizować. Ocenia Cię, wytyka błędy, chwieje gruntem pod nogami i nie zależy mu na Twoim sukcesie. Może być perfekcjonistą, kontrolerem, obwiniaczem, podkopywaczem. Psycholog Jay Earley wyróżnia aż 7 rodzajów wewnętrznego krytyka. Ja skupię się tutaj na tych najczęściej spotykanych. Bo przecież kto z nas nie usłyszał głosu: “Za mało się starasz”, “Mogłeś to zrobić lepiej”. PERFEKCJONISTA. Nigdy nie jest zadowolony z efektu. Śrubuje wymagania, standardy. Potrafi sprowadzić na ziemię w ciągu sekundy. Popadasz w zniechęcenie, tracisz zapał, sięgasz po pudełko lodów i wtedy wkracza krytyk KONTROLER: “Znowu to robisz?”, “Nie masz za grosz silnej woli”. Znasz to, prawda?
Jest jeszcze On, niezwykle inwazyjny krytyk zwany OBWINIACZEM. To on szepcze: “Zobaczysz, będziesz tego żałował”, “Jak mogłeś tak postąpić?”. Skutecznie gra na Twoich emocjach, porusza struny, które mogą być bolesne, trudne. Odziera Cię ze spokoju, chwieje poczuciem własnej wartości… Chcesz się wyrwać, iść dalej, poznać nowe możliwości – wtedy odzywa się krytyk PODKOPYWACZ: “Nawet nie próbuj, bo i tak Ci się nie uda”. “Nie dasz rady”, “To bez sensu”. Zupełnie jak Smerf Maruda 😉 Czy da się odnaleźć siebie i zagłuszyć wewnętrznego krytyka?
Czym żywi się wewnętrzny krytyk?
Na pewno zauważyłaś, zauważyłeś, że są momenty, gdy głos wewnętrznego krytyka słychać wyjątkowo wyraźnie, dobitnie. Nie sposób go wyłączyć, szarpie Tobą na różne strony i ma nad Tobą przewagę. Kiedy przejmuje nad Tobą kontrolę?
- Gdy żyjesz w ciągłym stresie. “Na pochyłe drzewo, każda koza skacze”, jak mówi przysłowie. Tak właśnie jest. Zestresowany, pogubiony jesteś idealnym celem. Łatwo Cię wytrącić z obranej drogi, narobić bałaganu w myślach. Nie umiesz się skutecznie obronić.
- Wtedy, gdy doświadczasz krytyki z zewnątrz. W pracy, w domu. Słyszysz, że coś zrobiłeś nie tak. Nie spełniłeś oczekiwań, pokładanych w Tobie nadziei. Nie sprawdziłeś się, poddałeś. Wtedy do ataku przystępuje Twój wewnętrzny głos, który jeszcze pogłębia stan, w którym się znalazłeś. Kopie leżącego, a Ty przyjmujesz postawę pasywną. Godzisz się z niesprawiedliwą oceną.
- W momencie przeciwności, które się pojawiają. Niesprzyjających, trudnych okoliczności. Niby są one nieodłączną częścią życia, ale nie zawsze umiesz przyjąć właściwą postawę obronną i stajesz się ofiarą własnych myśli. Ulegasz przekonaniu, że poległeś, nie masz szans.
- Gdy się zawiedziesz, zostaniesz odrzucony, oszukany. W miłości, w relacji. To wyjątkowo “skuteczna” pożywka dla Twojego wewnętrznego krytyka. W takim momencie jesteś odsłonięty, nie działasz logicznie. Rządzą Tobą emocje i łatwo wierzysz w destrukcyjne przekonanie o samym sobie 💔
Jak okiełznać wewnętrznego krytyka?
Raz na zawsze się nie da, ale zdecydowanie można przejąć aktywną kontrolę nad swoimi kontrolująco-oceniającymi myślami. Zacznij metodą małych kroków. Jak masz gorszy czas, staraj się mu przeciwdziałać. Nie trzeba wiele. Po takiej prostej regeneracji będzie Ci łatwiej zebrać siły do rozprawienia się z niszczącymi przekonaniami o sobie, tym, co robisz, jak postępujesz.
- Spróbuj zrozumieć źródło, skąd biorą się w Tobie negatywne oceny, dlaczego jesteś dla siebie tak wymagający, bezkompromisowy. Stań oko w oko ze strachami z przeszłości, tym, co Cię osłabia, co jest kulą u nogi.
- Zdecyduj czy chcesz pracować nad sobą, by odzyskać energię, wzmocnić poczucie własnej wartości, być bardziej odpornym na wewnętrzną krytykę. Nie dać sobie wejść na głowę niesprawiedliwej samoocenie. Pamiętaj, walczysz o siebie, o jakość swojego życia, o swoje marzenia, plany.
- Wybacz tym, którzy Cię skrzywdzili, zachwiali Twoją pewnością siebie. Dopiero wtedy poczujesz ulgę, bo noszenie w sobie urazy krzywdzi najbardziej Ciebie. Otworzą się przed Tobą nowe horyzonty, będziesz widział więcej możliwości. Lżejszy na duszy łatwiej i mądrzej z nich skorzystasz.
- Trenuj pozytywne myślenie 🌸 Wzmacniaj swoją wewnętrzną siłę, bo ona jest Ci bardzo potrzebna. Doceniaj siebie, myśl o sobie dobrze. Nagradzaj swoje osiągnięcia, pozwól, by inni również docenili Twój wkład, Twoją inicjatywę, talent. Próbuj różnych metod radzenia sobie ze stresem, trudnymi doświadczeniami. Ufaj sobie, bo sama, sam wiesz najlepiej na co Cię stać… Bądź asertywny, ucz się tej umiejętności, ponieważ daje ona wolność, niezależność emocjonalną.
- Mów o sobie dobrze, przyjmuj pochwały z uśmiechem. Nawet na przekór swojemu wewnętrznemu krytykowi. A co!
-
Nie musisz być idealna.
“Nie musisz być doskonała. Nie musisz udowadniać całemu światu, że jesteś najlepsza, bo świat i tak będzie cię wciąż lubił. Nie za to co robisz i nie za to, że jesteś bezbłędna, tylko za to, że jesteś”. Beata Pawlikowska
Otaczająca nas rzeczywistość wysyła nam sygnały, że być idealnym, to znaczy być zwycięzcą, wygrywać w wyścigu po zauważalność, popularność, po sukces. Mamy jeść zdrowo, wyglądać bez zarzutu, ćwiczyć, podróżować, dobrze wychowywać dzieci, być kobietą wszechstronną, matką, żoną doskonałą. A co tak naprawdę znaczy być idealną?
Idealna czyli jaka?
Moim zdaniem nijaka. Bo nie ma ludzi idealnych. Coraz więcej wokół nas wyimaginowanego świata, ludzi sztucznie kreowanych przez media. Osób, które prezentują swoje “idealne” sylwetki, sukcesy i osiągnięcia, nienaganne stroje, mieszkania jak z żurnala. Gdzie w tym wszystkim jest indywidualność, gust, zamiłowanie do niepowtarzalności, swojego stylu. No właśnie. Nie musisz być idealna 🙂 “Jesteś fajną osobą ze wszystkimi potencjalnymi usterkami, pomyłkami i obciachem”. Beata Pawlikowska
To Twoje życie.
I Ty wybierasz jaka jesteś, którą drogą pójdziesz. W co się ubierzesz i co zjesz. Oczywiście warto się inspirować, uczyć, poznawać bieżące trendy, nowinki, ale trzeba w tym wszystkim zachować własne “sito”, które oddzieli bezsensowną walkę o podium od aspiracji, rozwoju, zmiany na lepsze. Stawianie sobie poprzeczki coraz wyżej i wyżej doprowadzi najpewniej do frustracji, rozczarowania, zniechęcenia. Wymagaj od siebie, ale nie zatrać się w tym “biegu po idealność”. Masz prawo do słabości, do błędów, do bycia zmęczoną. Nie zawsze musisz od razu zrobić wszystko, co masz w planach. Nie obarczaj się ilością zadań, nie śrubuj terminów. Spójrz w lustro i uśmiechnij się do swojego odbicia, zasługuje na to ❤
Nie wszystko złoto, co się świeci.
Pamiętaj o tym zawsze. Nie ma kobiet idealnych. Każda jest inna, ma swoje zalety i wady, kompleksy i zastrzeżenia do siebie samej. To, że się do tego nie przyznaje, to nie znaczy, że to nie istnieje. Zdjęcie można wyretuszować do granic możliwości, zrobić ustawkę, zaaranżować. To, co widzisz w mediach, często mija się z prawdą. Nie każda kobieta ma talię osy, długie nogi, idealną cerę i burzę włosów, które błyszczą i falują na wietrze 😉 Zaakceptuj siebie, swoje ciało. Bo ono jest Twoje, jedyne, jakie masz. Dbaj o nie, o jego zdrowie, kondycję. Zmarszczki można nieco zamaskować, figurę podkreślić strojem. Wyeksponować swoje zalety, ukryć niedoskonałości. Twarz rozjaśnić uśmiechem i błyskiem w oku 🙂
“Bo w życiu nie chodzi o to by być idealnym. Chodzi o to by być szczęśliwym.
Nieperfekcyjna i niepowtarzalna.
Dążenie do perfekcji samo w sobie nie jest niczym złym. Ma w sobie coś z wyzwania, motywacji, rozwoju osobistego. Ważne, żeby pozostać sobą. Bo wtedy jesteś prawdziwa, wiarygodna, pozytywnie odbierana przez otoczenie i zadowolona z siebie. Nienaganność, perfekcja w nadmiarze – ogranicza. Zabija potencjał, kreatywność, indywidualne predyspozycje. Życie przestaje być przyjemnością, a staje się konkursem, w którym próbujesz zająć jak najwyższe miejsce. Zaczynasz upodabniać się do koleżanek, celebrytek, aktorek. Bezrefleksyjnie zbliżasz się do utraty własnej osobowości, stylu. A po co? Czy naprawdę tego potrzebujesz do szczęścia? Nie musisz wyglądać jak milion dolarów, żeby przyciągnąć uwagę. Akceptując siebie wysyłasz do otoczenia sygnał o swojej atrakcyjności i niepowtarzalności. Bądź szczera i niedoskonała, w tym tkwi Twoja siła i moc.
-
Po co nam kompleksy?
Kompleksy mają duży wpływ na nasze życie. Kształtują osobowość, wiarę w siebie, samoocenę, pewność w kontaktach z innymi ludźmi. Są swego rodzaju filtrem, przez który postrzegamy świat, przekładają się na nasze zachowania, poglądy, uczucia. Z definicji w SJP PWN to: “zespół wyobrażeń, pragnień, odczuć itp. tkwiących w podświadomości człowieka, nieakceptowanych przez niego, przejawiających się w różnego rodzaju obawach, zahamowaniach itp.”
Po co nam kompleksy? Są, jak wiele niechcianych zjawisk, odczuć. Odpowiednie podejście do nich, może nam pomóc w pracy nad sobą. Są pretekstem by przyjrzeć się sobie, swoim negatywnym uczuciom, opiniom na swój temat i nauczyć się z nimi walczyć, dystansować się do nich. Dotykają każdego z nas. W większym lub mniejszym stopniu. Niektórym rujnują życie, powodują utratę pewności siebie, zwątpienie w swoją wartość i przydatność, izolację. Najgłębiej zakorzenione w nas kompleksy powstają w dzieciństwie. Wtedy kształtuje się charakter człowieka, jego osobowość, umiejętność oceny tego, czego doświadczamy. Jesteśmy poddawani różnorodnym bodźcom, ocenie rówieśników, zewnętrznej akceptacji lub jej braku. Młody człowiek jest bardzo podatny na słowa krytyki, zapamiętuje, bierze sobie wszystko do serca, potem przeżywa i często zostaje z tym, czego doświadczy na długie lata.
Dlatego trzeba nauczyć się je oswajać i potem eliminować. Odpowiednie podejście do kompleksów może wyzwolić człowieka z kręgu niepewności i negatywnych emocji, nadmiernej samokrytyki, która niszczy, spala, odbiera radość życia. Często zamyka drzwi do realizacji zamierzeń, zatrzymuje i nie pozwala iść za pragnieniem. Kompleksy przysłaniają to, co w nas najlepsze, niepowtarzalne, wyjątkowe. Warto zawalczyć o siebie i podjąć wyzwanie. Jak to zrobić?
Poznaj wroga.
Od tego trzeba zacząć. Spisz na kartce co najbardziej przeszkadza Ci w sobie. Może to być zachowanie, cecha wyglądu zewnętrznego. Zastanów się co często wraca jako negatywna emocja, przeszkadza Ci normalnie funkcjonować. Przyznaj się do tego przed sobą, bo tylko wtedy będziesz mogła/ mógł skutecznie rozprawić się ze swoimi kompleksami.
Spróbuj się skonfrontować.
Dokładnie chodzi o to, by stanąć twarzą w twarz ze swoimi kompleksami. Zastanowić się jak do nich podejść. Czy dotyczą naszej psychiki, a może wyglądu, braku jakiejś umiejętności. Z tymi pierwszymi trudniej, bo próba wyeliminowania ich trwa dłużej, wymaga większego wysiłku, czasem nawet specjalistycznego wsparcia. Co do wyglądu, czasem nasze kompleksy wynikają z zakorzenionego przekonania, że wszyscy powinniśmy być szczupli, piękni (pojęcie względne 😉 ) proporcjonalni itp. Narzucane nam przez media standardy są bardzo wyśrubowane i niestety często nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, a wyrządzają dużo szkody. Szczególnie młodym kobietom, które dopiero kształtują swoje przekonanie o ideale piękna. Umiejętności natomiast możemy pozyskać, zapisując się na kurs, samemu ćwicząc, czytając podręczniki.
Poznaj swoje mocne strony.
To konieczne, bo każdy z nas ma ich całkiem sporo. Są przeciwwagą do posiadanych kompleksów. Już samo uświadomienie sobie co potrafimy, czym się wyróżniamy, jakie mamy przewagi, co sprawia nam przyjemność daje potrzebną siłę do walki z kompleksami. I o to chodzi 🙂 Odkrywanie talentów, słuchanie za co cenią nas inni to balsam dla ducha i ciała. Każda z nas ma coś w swoim wyglądzie co stanowi jej atut. Trzeba tylko cały czas sobie o tym przypominać i nie dać sobie wmówić, że jest inaczej.
Nie porównuj się do przyjaciółki.
Zmora naszych czasów. Codziennie oglądamy się nawzajem w mediach społecznościowych, w pracy i na ulicy, patrzymy na innych z zazdrością lub z podziwem. Dla osoby, która nie radzi sobie ze swoimi kompleksami to ciężki orzech do zgryzienia. Porównywanie się do innych nie prowadzi do niczego dobrego. Nie ma takich samych osób. Każda z nas ma lepsze i gorsze dni i nie zawsze wygląda jak gwiazda filmowa. Zadbaj o siebie, uczesz włosy, idź do kosmetyczki, jeśli lubisz takie zabiegi i możesz sobie na nie pozwolić. Zrób delikatny makijaż. Wysypiaj się, myśl o sobie dobrze i uśmiechaj się, bo to najlepszy kosmetyk. Energia, którą emanujesz tworzy Cię niepowtarzalną. Jeśli dobrze się czujesz, to lepiej wyglądasz i jesteś mniej podatna na czające się w głowie kompleksy. Wyróżniasz się tym, co robisz, swoją pasją, umiejętnościami. Jesteś w czymś lepsza i tego się trzymaj.
Naucz się przyjmować komplementy.
Ludzie często mają z tym problem. Na dobre słowo na swój temat reagują stwierdzeniem: tak, ale… Zamiast podziękować za słowo podziwu czy uznania zaczynają wyciągać jakieś niedoskonałości, mówić co jest nie tak – włosy mi się nie ułożyły, sukienka pogniotła w drodze do pracy, utyłam dwa kilo. A komplement brzmiał: “Pięknie dziś wyglądasz”, “masz śliczną szminkę”. To samo dotyczy słów uznania za dobrze zrobioną prezentację w pracy czy obiad w domu, naprawę, pomysł, dobre rozwiązanie. Natychmiast znajdujemy coś, z czego do końca nie jesteśmy zadowoleni i zaczynamy litanię niedociągnięć… Za dobre słowo, komplement na swój temat wystarczy podziękować osobie, która powiedziała nam coś miłego, doceniła talent, a potem cieszyć się tą wiadomością i w ten sposób dorzucić kolejną cegiełkę do dobrego myślenia o sobie.
Bądź dla siebie dobra.
O tym już pisałam na blogu. To niezmiernie ważne. Bo miłość i szacunek do samego siebie to potężna oręż na wszelakiego rodzaju kompleksy i negatywne opinie usłyszane od innych.
Nie bierz wszystkiego do siebie.
Szczególnie krytycznych uwag, hejtu, podważania Twoich umiejętności przez osoby zakompleksione, które mają problem same ze sobą. To, co słyszysz od innych na swój temat to tylko ich opinia. Nie wyrocznia. Nikt nie wie o Tobie wszystkiego, nie zna Cię pod każdym względem. Ty sama/ sam wiesz najlepiej co potrafisz, w czym jesteś dobry. Nie oznacza to oczywiście, że mamy lekceważyć wszystkie konstruktywne komunikaty od otoczenia. One są cenne, bo niosą naukę, dają nam pogląd co możemy poprawić, zrobić lepiej. Przede wszystkim możemy wejść w dialog, bronić własnego zdania, swojego postrzegania tematu czy samego siebie lub przyznać rację rozmówcy.
Kompleksy to przekonania na własny temat, często oparte na silnych emocjach, doświadczeniach. Wracają do nas jak niechciane demony, które potrafią zachwiać naszym poczuciem własnej wartości, naszą samooceną. Wypaczyć obraz nas samych przed sobą i światem. Nie wyeliminujemy ich zupełnie, ale mamy wiele możliwości, aby realnie zmniejszyć ich wpływ na nasze życie. Po co zatruwać sobie rzeczywistość, zabierać dobrą energię, podcinać skrzydła. Życie jest za krótkie na narzekanie, szukanie dziury w całym i… wad w sobie💛
-
Bądź dla siebie dobra.
“Bądź dobra dla osoby, którą byłaś, osoby, którą jesteś i dla osoby, którą się stajesz”.
Kochaj siebie, bądź dla siebie dobra. Brzmi egoistycznie? Nie. To my podchodzimy z niedowierzaniem do takiego stwierdzenia. Może tak zostałyśmy wychowane, może to czasy, w których dorastałyśmy. Nie dajemy sobie przyzwolenia, żeby najpierw pomyśleć o sobie, zatroszczyć się o siebie, zadbać w pierwszej kolejności. Stawiamy innych na pierwszym miejscu. Naszych bliskich, przyjaciół, znajomych.
A przecież tak ważne, żebyś potrafiła zaopiekować się sobą, bo tylko wtedy z radością i poczuciem spełnienia będziesz mogła być dla innych. Tutaj przychodzi mi na myśl zdanie, które słyszymy w samolocie tuż przed startem: “Jeśli ciśnienie gwałtownie spadnie, maski tlenowe wypadną automatycznie. Pasażerowie podróżujący z dziećmi, zakładają maskę najpierw sobie, a następnie dziecku.” Ale jak to? Przecież najpierw muszę ochronić moje dziecko, zadbać, aby było bezpieczne. A czy pomyślałaś, co stanie się, jeśli nie założysz maski ochronnej najpierw sobie. Możesz ucierpieć, stracić przytomność i wtedy Twoje dziecko w krytycznym momencie zostanie bez opieki, nie będziesz mogła mu pomóc. Bardzo obrazowe, ale jakie prawdziwe.
I tutaj dochodzimy do sedna. Naucz się myśleć o sobie dobrze, patrz z miłością na odbicie w lustrze, na swoje sukcesy, ale też na porażki. Wybaczaj sobie, daj sobie prawo do słabości. Przecież od tego jak spędzamy każdy dzień zależy to, jak spędzamy całe nasze życie. “Swój sprzęt elektroniczny traktujemy lepiej niż własne ciała. Co noc podłączamy telefony komórkowe do ładowarek, ale sami rzadko śpimy dość długo, żeby naładować własne baterie”. Jesteśmy w stanie wykrzesać z siebie siły, żeby podołać codziennym obowiązkom. Jesteśmy kobietami pracującymi, często matkami, żonami, partnerkami. Mamy cały wachlarz zobowiązań, zadań, które na siebie nakładamy. Eksploatujemy się, spalamy w swoich staraniach. I nie ma w tym nic złego, jeśli najpierw zatroszczymy się o siebie. Bo przecież szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko, spokojna i spełniona kobieta, to radość jej męża, życiowego partnera. Powiecie, że łatwo się mówi, trudniej zrobić. Fakt, nie będę Was namawiała: rzuć wszystko i jedź do SPA na cały miesiąc, połóż się z nogami do góry, a rodzina niech radzi sobie sama. Nie o to chodzi. Każda z nas ma swoje sposoby, żeby poczuć się lepiej. Znajdź chwilę dla siebie, usiądź i wypij kawę, sok czy co tam najbardziej lubisz. Obejrzyj jeden program w telewizji, ale taki, który Ciebie interesuje, zrób czynność, która ucieszy Ciebie, idź na spacer, na spotkanie z przyjaciółką, do fryzjera. Usiądź w fotelu z ulubioną książką. Zaplanuj te chwile i strzeż ich. Masz do nich prawo. Odpocznij w ciszy i nie miej wyrzutów sumienia. Rozpieszczasz swoich najbliższych, pomyśl też o sobie. Zapewne rodzina myśli o Tobie, dba o Twoje potrzeby, stara się Ci pomóc. To wiele dla Ciebie znaczy. Nie rezygnuj z tego na własne życzenie. Pozwól się wyręczyć, wesprzeć.
Ucz innych, jak mają Cię traktować. Nie poświęcaj się na siłę. Nie będzie z tego nic dobrego, bo na koniec będziesz sfrustrowana, zmęczona, uśmiech zniknie z Twojej twarzy, a ludzie których kochasz poczują ciężar Twojego podirytowania i rezygnacji. Ty sama tworzysz świat, w którym żyjesz i zrób wszystko, byś Ty sama miała w nim ważne miejsce. Wszyscy na tym skorzystają 🙂
“Zdrowa miłość do samego siebie oznacza, że nie czujemy przymusu, aby tłumaczyć się przed sobą lub innymi, dlaczego jedziemy na wakacje, dlaczego śpimy dłużej, dlaczego kupujemy sobie nowe buty, dlaczego rozpieszczamy siebie od czasu do czasu. Czujemy się komfortowo robiąc rzeczy, które dodają wartości i piękna do naszego życia”. Andrew Matthews
Te małe szczęścia są ważne dla zdrowego i spełnionego życia. By nam się chciało chcieć. Każdy dzień jest niespodzianką, czystą kartką. Zapisz na niej choć jeden punkt, w którym Ty jesteś priorytetem. Ty – ważna, kochana, wartościowa, dobra. “Jeśli chcesz zobaczyć cud, sam bądź cudem”. Regina Brett