-
Normalność w trudnych czasach.
Długo zastanawiałam się co napisać, jaki temat poruszyć na blogu w tych szczególnych czasach. Jestem człowiekiem wrażliwym, nie umiem przejść obojętnie obok ludzkiej krzywdy, niesprawiedliwości i agresji. Z dnia na dzień próbuję żyć normalnie, robić swoje, ale nie jest to łatwe. Myśli krążą, pytania bez odpowiedzi nie dają spokoju, łzy napływają do oczu. Motywacja i siła miesza się ze strachem o przyszłość moją i świata. Stoję w zupełnie nowej dla mnie sytuacji, obok dzieją się rzeczy na które nie mam bezpośredniego wpływu, a które na mnie mają ogromny wpływ. Jak sobie poradzić z emocjami, jak ogarnąć tą rzeczywistość?
Zachować trzeźwość w ocenie tego, co się dzieje – łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Poczucie zagrożenia wyzwala w nas wachlarz zachowań, które nie mieszczą się w ramach, których często nie znamy, a nawet nie rozumiemy. Jedni robią się nadaktywni, nie mogą usiedzieć w miejscu, inni zamykają się w swoim świecie, bo tak czują się bezpieczniej. Nie ma złotych zasad, recept, jak się odnaleźć, zachować, jak postępować. Można działać, pomagać, wspierać, dzielić się informacjami. To daje nam poczucie wpływu, angażuje myśli, przekuwa na konkretne kroki, które podejmujemy. Bycie w jedności z ludźmi, których zbliża jeden cel daje siłę.
Patrząc na to, co dzieje się blisko nas, uświadamiamy sobie, jak kruche jest to, co mamy, co budujemy mozolnie całe życie. Cóż, samo życie jest kruche i ulotne. Boimy się o naszych bliskich, o tych, których dotyka tragedia, o przyszłość. To ludzki odruch, nie umiemy przejść wobec zagrożenia obojętnie. Każdy na swój sposób próbuje poradzić sobie z zachwianą stabilizacją. Reagujemy spontanicznie, nie mamy gotowego planu, scenariusza. Ufamy, że wszystko się ułoży, że przyjdą dobre wiadomości, wróci spokój.
Pielęgnujemy naszą normalność. Budzimy się, zaczynamy dzień, idziemy do pracy, dbamy o najbliższych, robimy, co do nas należy. Może częściej się przytulamy, może bardziej doceniamy, to co mamy. Może więcej w nas empatii, nadziei. Szukamy wsparcia w wierze, odpowiedzi jak przetrwać, jak utrzymać pion. Próbujemy żyć, dać radę. Na wiele pytań nie znamy odpowiedzi. Musimy zaakceptować brak kontroli nad tym, co nas otacza. A to trudne, bo lubimy trzymać wszystko w garści. Musimy ufać, trwać w poczuciu, że ktoś, gdzieś podejmie właściwą decyzję, zatrzyma zło, agresję. Zło nie zniknie zupełnie, ono jest, będzie. Ważne, żeby nie pozwolić mu zawładnąć światem. Utrzymać w ryzach. Dobrocią, empatią, sercem, które okazujemy potrzebującym. “Ludzie ludziom zgotowali ten los”. I dzisiaj te słowa Zofii Nałkowskiej nabierają nowego znaczenia, opisują naszą rzeczywistość, tu i teraz. Człowiek ma wpływ na to, co robi drugiemu człowiekowi. Ktoś, kto ma władzę, bierze odpowiedzialność za innych, ma ogromne możliwości, narzędzia i wybór… jak ich użyć. Czy w dobrym celu, czy przeciw innym. Potrzeba refleksji. Głębokiej, mądrej.
Ufam w sprawiedliwość, mądrość, choć tak często widzę przykłady, że wygrywa głupota, zachłanność, wyrachowanie. Na przekór wszystkiemu trwam w przekonaniu, że świat przetrzyma próby, a ludzie wyciągną właściwe wnioski. Pewnie nie wszyscy i nie od razu. Ważne, aby iść w stronę światła, zrozumienia, pojednania. Dbać o dobre relacje, o szacunek wobec drugiego życia. O siebie nawzajem.
“Miłość i szacunek są podstawą umożliwiającą zmiany. Tylko dzięki nim możemy żyć razem w pokoju. Każdy może i powinien uczynić miłość i szacunek podstawą swego działania. To całkiem proste”. Waris Dirie