-
Trudny moment w życiu, jak go przetrwać?
“Także pauza należy do rytmu”.
Życie przynosi nam różne momenty, od euforii do smutku. Nie mamy zagwarantowanego szczęścia, stabilizacji, pewności, że to, co już osiągnęliśmy nie zostanie zachwiane. Los doświadcza nas trudnymi sytuacjami, wystawia na próbę. To nieuniknione, nikt nie jest od tego wolny. Czy można się do tego przygotować, moim zdaniem nie. Z reguły spada to na nas jak grom z jasnego nieba. Trzęsie całym naszym życiem, wpędza w stres i smutek, nasze filary zaczynają się trząść w posadach. Trudny moment w życiu – jak go przetrwać?
Utrata pracy, rozstanie z kimś bliskim, rozwód, zdrada, porażka w sprawach biznesowych, brak środków finansowych, to wszystko w jednej chwili powoduje, że tracimy grunt pod nogami, życie zmienia się o 180 stopni, nasze priorytety się przetasowują. Pojawia się zaskoczenie połączone z niedowierzaniem. Bunt przeciwko takiemu obrotowi spraw, złość i mnóstwo pytań do losu. Dlaczego ja? Niektórzy reagują wycofaniem, zamknięciem się w sobie, inni próbują ratować się wiarą w Boga, powierzając Mu ten czas, ufając, że jest w tym jakiś głębszy sens. Jednak każdego taka trudna sytuacja w życiu osłabia, na krótszą lub dłuższą chwilę. Odbiera energię do działania, powoduje, że musimy wrócić na przysłowiowy start. A to nie jest proste. Stoi przed nami wielka niewiadoma, co będzie dalej, czy to przetrwamy, jak sobie poradzimy?
Targają nami emocje, frustracja, gniew, poczucie braku wpływu na rzeczywistość, dlatego często osoby o silnym charakterze, samodzielne, dające sobie radę życiu, takie próby przechodzą trudniej. Jest to niezgodne z ich sposobem pojmowania świata. Bo przecież wszystko da się ogarnąć, zabezpieczyć, wystarczy tylko się tym zająć. A tym czasem życie mówi NIE. Daje sygnał – zatrzymaj się, pomyśl, przyjrzyj swojemu życiu, relacjom, związkowi, zastanów dlaczego stało się to, co się stało. Jaki miałaś, miałeś w tym udział, czy były ku temu powody? Trudny moment to czas na refleksję, na weryfikację, na poukładanie myśli. W ten sposób uczymy się życia, poznajemy siebie w różnych sytuacjach, nasze reakcje, sposoby zachowania. Mamy szansę przepracować to, co nas spotkało i powinniśmy tą szansę w 100 procentach wykorzystać. Nie warto uciekać, udawać, że nas to nie dotknęło, pokazywać na przekór sobie, że jest nam jest wszystko jedno. Takie niezaopiekowane emocje, wrócą ze zdwojoną siłą w najmniej oczekiwanym momencie.
Usiądź, daj sobie przyzwolenie na łzy, smutek, żal. Na wszystkie te emocje, które Tobą w danej chwili targają. Próbuj je zrozumieć, wsłuchaj się w siebie. To ludzkie czuć bezsilność, poddać się choć na chwilę. Odpuścić, okazać słabość. Tylko w ten sposób możesz uwolnić się o tego, co Tobą targa, puścić wolno i podnieść się po upadku.
Nie ma sytuacji bez wyjścia. Czasem potrzeba czasu, a czasem dużo cierpliwości. Zmiany nastawienia, otwarcia się na inny scenariusz niż planowaliśmy. Oczywiście, że w takim momencie nie do każdego dociera stwierdzenie: “co Cię nie zabije, to Cię wzmocni”, bo nie chcemy być w taki sposób wystawiani na próbę. To nic przyjemnego. Spróbuj zacząć od małych zwycięstw. Wstań z łóżka, ubierz się, nie siedź cały dzień w szlafroku. Wyjdź z domu. Jeśli pracujesz, to musisz wyjść i jakość przetrwać te 8-9 godzin poza domem, działać, znosić wszystko, co Cię danego dnia spotyka. Gorzej, jak nie pracujesz, nie masz powodu by się ruszyć i zacząć działać. Odwlekasz wszelkie aktywności w czasie i tłumaczysz sobie, że na nic nie masz siły, że nie ma sensu nic robić, że może spróbujesz jutro. Ważna jest nawet najmniejsza mobilizacja. Jak uprawiasz sport, to nie rezygnuj z tej aktywności. Zajmij się czymś. Wielu ludzi swoje nowe pasje i zainteresowania odkryło ponosząc wcześniej jakąś porażkę. Bo porażka, strata jest często drogą ku przemianie.
Często w ten sposób życie przygotowuje nas na coś lepszego, bardziej odpowiadającego naszej osobowości. A czasem pokazuje nam, że raz obrana droga nie musi być tą jedynie słuszną. Ja w takich chwilach często zadawałam sobie pytanie co zrobić z takim życiowym doświadczeniem, jak ono może mi pomóc. Najpierw oczywiście reagowałam jak większość ludzi, bałam się czy sobie poradzę, czy nie dojdę do ściany. Z apatii przechodziłam do nadaktywności, która zagłuszała niektóre trudne myśli, zajmowała głowę, ręce, oddalała ode mnie trudną rzeczywistość. Na szczęście mój życiowy optymizm pomógł mi wiele razy znaleźć interpretację trudnego czasu w życiu. Wytłumaczyć sobie, że jak zamykają się drzwi, to otwierają się okna, że nic nie dzieje się bez przyczyny, tylko nie od razu widać sens tego, co się stało.
Trudnych momentów w życiu nie da się uniknąć. Taka jest natura istnienia. Na szczęście często dzięki takim próbom idziemy do przodu, rozwijamy się, kształtujemy swój charakter. Nie od razu i nie tak po prostu. Wymaga to siły, dużo pracy nad swoim podejściem do siebie i do sytuacji. Zyskujemy coraz większą kontrolę nad sobą i swoim życiem. Taka świadomość nas uspokaja, dodaje odwagi i wiary we własny potencjał. Mówi się, że “po burzy zawsze przychodzi słońce” i nie da się temu zaprzeczyć 🙂 Powietrze jest wtedy czyste, świeże, łatwiej patrzeć z nadzieją na nieśmiałe przebłyski słońca.