• Moim okiem

    Porozmawiajmy o miłości.

    “Miłość sama w sobie jest nie do pojęcia, ale dzięki miłości możemy pojąć wszystko”.

    Miłość niejedno ma imię. Opisywana jako silna więź między ludźmi, głębokie uczucie, jakim jesteśmy w stanie obdarzyć drugiego człowieka. Głębokie zainteresowanie kimś lub czymś, znajdowanie w tym przyjemności.

    Miłość, natchnienie poetów, artystów. Trudna do w ramach, nie pozwala na poznanie jej istoty “szkiełkiem i okiem”. Dlatego pewnie tak poszukiwana, wyczekiwana, wyzwalająca w człowieku cały wachlarz emocji, zachowań. Twórcza, a czasem zgubna, ale każdy chce jej w życiu doświadczyć. Porozmawiajmy zatem o miłości, dlaczego tak porusza serca, wzrusza, dodaje siły, odwagi, uszlachetnia, pomaga poznać samego siebie, budzi uśpione pokłady energii, inspiruje, powoduje, że oczy się błyszczą, a Twarz promienieje.

    Paulo Coelho napisał: “Kocha się za nic, nie istnieje żaden powód do miłości” i trudno się z tym nie zgodzić. Od początku naszego życia najczęściej doświadczamy miłości bezwarunkowej. Obdarzają nas nią rodzice. Nie oczekują nic w zamian, po prostu kochają, dbają, chcą przychylić nieba. Jeśli doświadczymy takiej miłości w dzieciństwie, dużo łatwiej nam wejść w spełnioną relację w życiu dorosłym. Jest w nas moc miłości, którą chcemy kogoś obdarzyć, którą chcemy dzielić z drugim człowiekiem. Nie szukamy miłości by nas utwierdziła w przekonaniu, że na nią zasługujemy, nie poświęcamy się nadmiernie, aby ją znaleźć, po prostu przychodzi taki dzień, że miłość puka do naszych drzwi, a my jesteśmy gotowi, żeby wyjść jej na przeciw.

    Dla mnie miłość zawsze była czymś bardzo ważnym. Potrafię się zaangażować, wiem, jak wiele dobra wnosi w moje życie. Mam w sobie mnóstwo wrażliwości, łatwo się wzruszam, a jednocześnie potrafię znaleźć w sobie dużo siły, wytrwałości. Dzięki miłości poznaję siebie, odkrywam jaka jestem. Dla mnie miłość jest podróżą. Choć czasem napotykam rafy, wiem dokąd idę, jestem pewna osoby przy moim boku, potrafię o miłość zadbać. Pielęgnować ją każdego dnia. Otworzyć się na to, co niesie. Jestem jej ciekawa, dostrzegam w gestach, drobiazgach. Bo kochać i być kochanym to dla mnie dar od losu.

    Miłość nie pyta, wybacza, miłość pomaga zrozumieć. Miłość do drugiego człowieka uczy jak stawać się lepszym każdego dnia. Miłość to nie tylko słowa, to czyny, które pokazują nasze zaangażowanie, to codzienna praca nad relacją, czasem trudna i wymagająca mądrych decyzji. Codzienność potrafi dać w kość i wtedy miłość pomaga wytrwać. Daje nadzieję, motywuje. Uczy cierpliwości, otwiera nas na dialog. Nie jest wyścigiem kto lepszy, mądrzejszy, kto ma rację. Miłość to skrajności, czasem śmiech, a czasem łzy. Raz jest łatwiej, a raz trudniej i nie ma recepty na to jak kochać. Trzeba zaufać swojemu sercu, sobie.

    Miłość sprawia, że potrafimy utracić kontrolę, uczucia biorą górę nad rozsądkiem. Jedni nazywają to miłością młodzieńczą, bujaniem w obłokach, miłością idealistyczną. To moment, kiedy idziemy na żywioł, unosimy się nad ziemią. Odkrywamy, że możemy więcej, lepiej, bardziej. Romantyczne uniesienia, kwiaty, wyczekiwanie, tęsknota i niepewność, jak się to wszystko potoczy. Z każdym kolejnym dniem przychodzi zaangażowanie, poczucie więzi z drugą osobą, czujemy się odpowiedzialni, ufamy, ofiarowujemy i doświadczamy poczucia bezpieczeństwa. Pojawia się współzależność i przestrzeń na wspólne cele i marzenia. Wtedy zaczynamy się uzupełniać, wzmacniać, docierać, dostrzegamy swoje zalety i wady, pojawia się akceptacja, stabilizacja.

    “Co to jest miłość? To spacer podczas bardzo drobniutkiego deszczu. Człowiek idzie, idzie i dopiero po pewnym czasie orientuje się, że przemókł do głębi”.

    Najpiękniejsze w miłości jest to, że daje siłę, potrafi zaskakiwać, nawet jak znasz kogoś przez wiele lat, czytasz jak z otwartej księgi, to nie wieje nudą, nie masz poczucia stagnacji, rezygnacji. Pokonujesz przeszkody, walczysz o znalezienie najlepszego rozwiązania, bo kochasz i wiesz, że warto. Miłość nie znika pod ciężarem kłopotów. To rodzaj próby, z której starasz się wyjść zwycięsko, nie dla siebie. Dla Was. Bo mądra i dojrzała miłość daje miejsce na zachowanie indywidualności, niepowtarzalności. Wzmacnia to, co w Tobie najlepsze. Wtedy możesz być dla drugiej osoby. Nie zatracając siebie, swoich zainteresowań, nie rezygnując z marzeń.

    “Istnieje niezwykle potężna siła, dla której, jak dotąd, nauka nie znalazła oficjalnego wytłumaczenia. Owa siła zawiera w sobie i wpływa na wszystkie inne, stoi ponad wszelkimi zjawiskami działającymi we wszechświecie i do tej pory nie została jeszcze przez nas rozpoznana. Tą uniwersalną siłą jest miłość. (…) Ta siła wyjaśnia wszystko i nadaje życiu znaczenie”. Albert Einstein

    Miłość to ludzie. Ich staranie, zaangażowanie, emocje. Ich pragnienia, indywidualność wpleciona we wspólną codzienność. Dbanie o siebie nawzajem, to czekanie przy oknie, wypatrywanie. To śmiech, radość z bycia razem. To sztuka kompromisu. Cierpliwość, nadzieja i świadomość, że możemy na kimś polegać, że dla kogoś jesteśmy najważniejsi. To czuły dotyk, ramiona, w których możemy się schować, przeczekać burze, to oczy kochanego człowieka, w których możemy się przejrzeć. To zainteresowanie drugą osobą. Słuchanie, reagowanie i dobre słowo. Bo “nie wystarczy pokochać, trzeba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce i przenieść ją przez całe życie”.

  • Pokochaj siebie

    W poszukiwaniu uwagi i akceptacji…

    Znak naszych czasów. Wszyscy patrzą na innych, porównują się, znajdują podobieństwa, różnice. Sami również podlegamy obserwacji, zainteresowaniu różnych osób, mamy znajomych, przyjaciół w realnym życiu i w mediach społecznościowych.

    Trzeba uważać, by nie wpaść w pułapkę. Istnieje bowiem cienka granica między budowaniem relacji, podejmowaniem rozmów, dzieleniem się swoją pasją, ciekawymi wydarzeniami z życia z przyjacielem czy znajomymi, a szukaniem potwierdzenia i akceptacji tego, co robimy, tworzymy, myślimy.

    Era technologii, w której żyjemy stwarza pole do dzielenia się sobą i od nas zależy czy robimy to w sposób przemyślany, wyważony i mądry. Czy jesteśmy w tym autentyczni.

    “Autentyczność jest zbiorem decyzji, które podejmujemy każdego dnia. To decyzja, aby się pokazać i być prawdziwym. Decyzja, aby być szczerym. Decyzja, aby pozwolić innym ujrzeć nasze prawdziwe ja”.

    Szukanie na siłę sposobu na zwrócenie uwagi innych, zatracanie siebie w ciągłym dopasowywaniu się do natłoku bodźców, informacji, faktów z życia osób nam znanych lub mniej znanych. Porównywanie, rezygnacja z własnej opinii, brak intymności. Bo czym innym jest dzielenie się radością, sukcesem, refleksją, a nawet szukanie wsparcia czy zrozumienia, podobieństw w zainteresowaniach czy poglądach, a czym innym wystawianie wszystkiego co nas dotyczy na widok publiczny, bez weryfikacji refleksji, jedynie dla osiągnięcia poczucia przynależności, podziwu, przyciągnięcia uwagi otoczenia. Potrzeba aprobaty może zdominować nasze życie, wpływać na działania, określić jak reagujemy na to, co do nas dociera. A to już prosta droga do uzależnienia własnej wartości od zainteresowania płynącego od innych osób. Bo łatwo poddać się emocji z cyklu: skoro mi nie lajkują, to mnie nie lubią, nie akceptują, zazdroszczą etc. A przecież

    “Czyjaś opinia nie musi stać się Twoją rzeczywistością”.

    Trzeba dać sobie margines na samoocenę, zaufanie do samego siebie, na osiągnięcie właściwych proporcji między tym, co chcesz powiedzieć światu, czym chcesz się podzielić z innymi, a tym, co wyszukujesz na siłę, umieszczasz tylko po to, aby nie dać o sobie zapomnieć, nie zniknąć z umysłów innych osób. Koncentrujesz na sobie uwagę i jeśli przynosi Ci to szczerą radość, masz z tego satysfakcję, zadowolenie, konstruktywną wymianę myśli, opinii, to dobrze. Problem zaczyna się wtedy, jak sam zaczynasz się gubić w różnorodności przekazów, które kierujesz do otocznia, brakuje w nich Ciebie, Twoich przekonań, pomysłów, własnego zdania. Bo przecież nie chodzi o prześciganie się z innymi, porównywanie do nich. Warto obudzić swój potencjał, uruchomić własne zasoby, pielęgnować swoją niepowtarzalność i indywidualność. Uzyskiwać wartościowe opinie, wnioski, podpowiedzi, komunikaty zwrotne. Takie relacje nas rozwijają, ubogacają. Nie szukajmy w opiniach innych ludzi recepty na utrzymanie poczucia własnej wartości. Nie podporządkowujmy się ogólnie panującym trendom. Nie róbmy tego, co nam przeczy tylko dlatego, by innych zadowolić czy się im przypodobać.

    Nigdy nie zdołamy zadowolić wszystkich. Zatrzymać uwagi na sobie. Każdy ma swoje osobiste wartości, standardy, opinie i zupełnie naturalnym jest, że nie będą one zawsze zbieżne z naszymi. Nie są ani gorsze ani lepsze, są po prostu inne.

    Autentyczność to wiarygodność. Dzielenie się swoją pasją, zainteresowaniami, dyskusja, zawodowe relacje. Bycie sobą jest czasem trudne. Na co dzień mamy wgląd w życie innych i jeśli się czymś zainspirujemy, czegoś nauczymy, dowiemy od naszych znajomych czy przyjaciół, to tylko na tym skorzystamy. Gorzej jak zaczniemy zatracać siebie i próbować wejść w cudze buty. W nich nigdy nie zajdziemy daleko, nie dotrzemy do celu. Są niewygodne, nie pasują, nie są w naszym stylu, choć na pozór wyglądają kusząco.

  • Pasja i motywacja

    Jak wyjść poza schematy.

    “Jeśli nic nie zmienisz, nic się nie zmieni. Gdy będziesz postępować tak jak dotychczas, uzyskasz to, co dotychczas. Chcesz zmiany, zmień coś”.

    By powstało coś nowego, innego niż dotychczas trzeba wyjść poza schemat swoich przyzwyczajeń, ograniczeń. Nie jest to łatwe, ale możliwe. U progu nowego roku warto się przyjrzeć temu bliżej. Czym jest schemat, czy zawsze jest zły, jak wpływa na nasze życie?

    Schemat to nabyty w trakcie życia wzorzec postępowania. W naszych głowach powstają utarte sposoby reagowania, wytyczne, wskazówki jak postępować. Zwłaszcza w dzieciństwie tworzy się najwięcej schematów, które zakorzenione w nas mają ogromny wpływ na to, jak się zachowujemy i reagujemy na pojawiające się w życiu sytuacje.

    Rodzice to nasi pierwsi nauczyciele. Pokazują nam drogę, podpowiadają jak żyć, co wybrać, pozwalają na samodzielność lub chcą mieć wpływ na nasze zachowanie. Źródłem schematów są zasady społeczne, utarte wzorce zachowań, które odruchowo bierzemy pod uwagę podejmując swoje decyzje. Trzeba tutaj oddzielić to, co destrukcyjne, wstrzymujące od tego, co stanowi dobry wzorzec, wywodzący się z życiowego doświadczenia i wychowania. Czy zawsze musimy postępować jak oczekuje od nas otoczenie? No właśnie. By nie wpaść w pułapkę schematów, które nas ograniczają, nie wolno trzymać się kurczowo tego, co przyjęte w społeczeństwie, robić coś tylko dlatego, że tak się przyjęło. Przecież dorosły nie zawsze ma rację, kobieta może być niezależna, nie każdy musi iść na studia czy pracować na etacie. Problem polega na tym, że często schematy tkwią w nas samych. Boimy się wyjść poza ogólnie przyjęte zasady, przełamać narzucane nam społecznie zachowania. Pozwalamy na to, by schematy nami rządziły, poddajemy się ograniczeniom, a każdą próbę wyjścia poza schemat traktujemy jako szaleństwo, niepotrzebne ryzyko, rysę na przysłowiowym szkle, która może zburzyć nasz spokój.

    Nie zdajemy sobie sprawy, że w ten sposób sami ograniczamy swoją kreatywność, odbieramy sobie szanse, zawężamy możliwości, zamykamy drogę do samorealizacji. Z jednej strony czujemy, że utarty sposób postępowania nie przynosi oczekiwanego efektu, a z drugiej nie podejmujemy innych, mniej znanych nam środków, sposobów by osiągnąć zamierzony cel. A przecież odważne wyjście poza schemat nie musi wcale oznaczać rewolucji w Twoim życiu. Często wystarczy mały krok, zejście z utartej ścieżki, wybór innej metody niż dotychczas, by dać dojść do głosu własnemu JA. Często tracimy nadzieję, że możemy mieć na coś wpływ, że coś się zmieni, że będzie lepiej i odpuszczamy z nadzieją, że wszystko samo się ułoży. A to tak nie działa.

    Zaufaj swojej intuicji, zmień przekonania, bo to one często zapędzają Cię w kozi róg. Z uporem powtarzasz te same błędy, po raz kolejny wchodzisz w toksyczną relację, nie dostajesz upragnionego awansu czy wymarzonej pracy, szereg Twoich pragnień pozostaje poza Twoim zasięgiem. Zastanów się czy możesz postąpić inaczej niż dotychczas, co będzie dla Ciebie dobre. Wyciągnij lekcję z dotychczasowych doświadczeń, ucz się na błędach.

    “Dopiero z wiekiem człowiek zaczyna rozumieć, że nie należy pukać do wszystkich zamkniętych drzwi i nie należy wchodzić we wszystkie otwarte”.

    Może dzisiaj jest ten dzień, kiedy uda Ci się dostrzec przyczynę obecnego stanu rzeczy, który chcesz zmienić, poprawić. Spróbuj zareagować inaczej niż do tej pory, podejmij inne działania, przełam powielane schematy. Możesz się zdziwić jaki to będzie miało wpływ na jakość Twojego życia.

    I takich właśnie pozytywnych zaskoczeń i dobrych rozwiązań na progu nowego roku Wam życzę 🙂 Podzielcie się swoimi doświadczeniami z przełamywania schematów. Każda historia może być pomocną wskazówką, nauką dla innych, inspiracją i bodźcem do działania. Ja w swoim życiu nieraz powielałam schemat, który nie przynosił wyczekiwanych rezultatów. Nie dlatego, że nie chciałam nic zmienić. Przyjęte rozwiązanie uważałam za dobre, uczciwe, skuteczne. Liczyłam, że takie nastawienie zostanie docenione, zauważone, zrozumiane. Nie zawsze tak było. Przełamałam utarte reakcje na konkretne zdarzenia, wzięłam sprawy w swoje ręce, zaufałam intuicji, odważyłam się zadziałać na przekór przyzwyczajeniom. Poszłam trochę na żywioł i udało się. Dzisiaj jestem tu gdzie jestem. I czuję, że idę właściwą ścieżką. Nadal uczę się dostrzegać szanse, aktywnie wychodzić im naprzeciw. Raz się wygrywa, raz przegrywa, ale najważniejsze by wziąć byka za rogi. Tylko takie podejście pozwala nam osiągać to, co sobie wyznaczyliśmy, spełniać marzenia, żyć w zgodzie z samym sobą.

  • Moim okiem

    O życiu pod lasem – moje refleksje dwa lata po przeprowadzce.

    Minęły dwa lata odkąd przeprowadziliśmy się z wielkiego miasta do domu pod lasem. Jezioro widać z okna, sosny zaglądają do nas z każdej strony. Widoki sielskie, urokliwe. Jak to jest zostawić swoje miejsce do życia, w którym trwało się ponad 20 lat i przenieść się w zupełnie nowy zakątek świata, oddalony od drogi asfaltowej o 8 km 🙂

    Dzisiaj pokuszę się o przemyślenia i podsumowania. Koniec roku sprzyja takim refleksjom i dobrze sobie w tym czasie w głowie poukładać, wyciągnąć wnioski.

    Co mnie zaskoczyło?

    Nie ma czasu na nudę. Tak, tutaj dzień jest wypełniony po brzegi, po przeprowadzce sprawy do załatwienia się mnożą. Trzeba odwiedzić urzędy, zadbać o papierkowe sprawy. Potem remont, niekończąca się historia 😉 Wymaga niesamowitych umiejętności logistycznych, ogarnięcia spraw od gwoździa do kształtu jaki będzie miała wanna. Trzeba się znać na wszystkim, umieć zaplanować każdy ruch z wyprzedzeniem, najlepiej przewidzieć różne scenariusze, potrzeby, żeby nie jechać do sklepu budowlanego trzy razy w tygodniu. Lista zakupów spożywczych to obowiązkowa sprawa, by kupić wszystko, co potrzebne, no i oczywiście do tego miejsce w domu do przechowywania produktów żywnościowych i innych artykułów domowego użytku. W końcu trudno tu wyskoczyć na chwilę do hipermarketu…

    Można podjechać do lokalnego sklepiku. I tutaj przyjemne zaskoczenie. Wybór duży, asortyment bogaty. Jakość żywności o niebo lepsza niż w sieciówkach. Wszędzie jesteś rozpoznawalny, Pani Cię zna z widzenia lub z imienia, poradzi co warto kupić, czego spróbować, kiedy będzie świeża dostawa pieczywa z pobliskiej piekarni, kiełbasy z czosnkiem niedźwiedzim.

    Tutaj nie ma administracji osiedla. Sam jesteś sobie sterem i ogarniasz wszystko, co trzeba. Jak ze wszystkim, jedni zobaczą w tym plusy, inni minusy. Dla mnie to komfort mieszkania na swoim, samodzielnego decydowania o tym, co zrobimy, jak i kiedy. Nikt się niczego nie domaga, nie płacimy czynszu, nie trzeba być zależnym od nikogo. To duża zaleta i komfort funkcjonowania, choć jest przy tym sporo pracy.

    Najlepsze obuwie to… kalosze.

    Dokładnie tak. Na spacer z psem, do wyjścia przed dom, do ogrodu, do lasu. Zdecydowanie zmienił się asortyment obuwia w mojej szafie. Stawiam na kalosze, trekkingi, adidasy, drewniaki, klapki japonki. Mam też spory zapas kozaków, kowbojki, trzewiki, takie pasujące do dżinsów. W końcu najbardziej liczy się wygoda połączona ze stylem przyjaznym samemu sobie. Tutaj zakładasz to, w czym czujesz się najlepiej, co sprawdzi się w pracy w ogrodzie czy na werandzie, w czym możesz chodzić po piaszczystych drogach, wysokich trawach czy leśnych zagajnikach. Mam w szafie kilka par szpilek na wielkie wyjścia, zachowałam buty, które lubię, bo przecież takie okazje też się tu pojawiają, a poza tym w szafie kobiety musi być wszystko na każdą okazję!

    Bez samochodu się nie da.

    W mieście preferowałam transport komunikacją miejską. Nie stałam w korkach, nie musiałam szukać miejsca do zaparkowania, wszędzie mogłam podjechać na szybko, mając bilet kwartalny w portfelu. Tutaj sprawne auto to podstawa. Nie załatwisz nic nie mając samochodu w garażu czy na podjeździe. Zakupy, wyjazdy do okolicznych miasteczek czy miast, do lekarza, fryzjera, weterynarza. Oczywiście można pojechać busem, ale do busa jest osiem kilometrów i samochodem łatwiej się dostać na przystanek. Jazda po leśnych drogach jest przyjemnością, oczywiście jak masz odpowiednio przygotowany samochód, najlepiej z napędem na cztery koła, który czasem się przydaje. Trasy wyjątkowo urokliwe o każdej porze roku.

    Nasza droga do sklepu 🙂

    Duże powierzchnie do ogarnięcia.

    Tak, przeprowadzka z M3 do domu jednorodzinnego to zmiana sposobu widzenia na ogarnianie, sprzątanie, porządki mniej lub bardziej dokładne. Wszystko wymaga dużo więcej czasu, najlepiej posiadać kilka zestawów środków czystości, żeby po każdy nie biec dwa piętra w dół. Co prawda ruch działa zbawiennie na kondycję, na sylwetkę, ale jednak trzeba sobie te sprawy na nowo zorganizować. Metry podłóg, naście okien, schody, weranda i oczywiście otoczenie koło domu: garaż, warsztat, drewutnia, ogród, trawniki, podjazd. Praca dla dwóch osób na półtora etatu dla każdej. Oczywiście ta aktywność wnosi do życia dużo pozytywnej energii, bo można całe godziny spędzić na pracy w ogrodzie, koszeniu trawy, czyli tzw. kontakcie z naturą 😉 poza tym robisz to wszystko dla siebie i sprawia to dużo satysfakcji i radości, ale po całym dniu zmęczenie daje o sobie znać i wtedy wieczór we dwoje spędzony na werandzie jest najlepszym pomysłem. Po takim pełnym wyzwań dniu śpi się dużo lepiej, intensywniej. Tutaj powietrze jest inne, szum lasu, śpiew ptaków wiosną i latem, wiatr, wszystko kołysze do snu. Nie słychać samochodów, latarnie nie zaglądają do okna. Ciemność rozjaśniona jedynie światłem księżyca i gwiazd.

    I gładko przeszłam do niewątpliwych zalet mieszkania z dala od wielkich miast…

    Bliskość przyrody.

    Kontakt z nią powoduje, że życie odczuwa się głębiej, intensywniej. Odzyskuje się właściwe proporcje. Spojrzenie na życie codzienne się zmienia. Nie idziesz rano do biura na kilka lub kilkanaście godzin, wstajesz i możesz wolniej wejść w rytm dnia. Zacząć poranek od kawy wypitej na werandzie, odetchnąć świeżym, porannym powietrzem – to oczywiście częściej robię wiosną, latem czy jesienią 😉 a zimą siadam z kawą w fotelu i przez duże okno patrzę na okoliczne leśne krajobrazy, które o tej porze roku są wyjątkowo klimatyczne. Fajnie zobaczyć ptaki tłoczące się przy karmniku, wiewiórkę skaczącą po drzewach w poszukiwaniu szyszek czy innych smakołyków. Taki początek dnia daje zapas siły na następne, często intensywne godziny.

    Już kiedyś pisałam o niesamowicie rozgwieżdżonym niebie, które zachwyca i przykuwa uwagę. Można się zapatrzeć. Zasłuchać w odgłosy lasu, których tutaj mamy pod dostatkiem. Dzięcioły, kukułki, sójki, żurawie, dzikie gęsi, wilki, lisy, jenoty. To one tutaj królują. My jesteśmy jakby gośćmi w tej leśnej krainie. Z okolic jeziora dochodzi rechot żab. Nad domem lata bielik. Nigdy nie myślałam, że będę mogła doświadczać takiego piękna natury na co dzień. To uspakaja, pomaga osiągnąć równowagę, dystans do otaczającego świata. Zauważyłam, że tutaj mniej się spinam, częściej wrzucam na luz, daję sobie czas, miejsce na zastanowienie. I to mi bardzo odpowiada.

    Cztery pory roku.

    Jak u Vivaldiego. Tutaj są. Jeszcze można je odróżnić, zauważyć. Wiosna budzi się soczyście, przyroda tętni życiem. Lato przypomina klimatem wakacje u babci na wsi, piaszczyste drogi, łąki, leśne polany. Można usiąść, odpocząć na pniu. Wtedy pojawia się więcej ludzi, którzy choć na chwilę chcą wyskoczyć z codzienności i odwiedzają turystycznie te urokliwe zakątki. Potem przychodzi jesień, malownicza, spokojna, zaczynamy palić w kominku. Koc i herbata z miodem z pasieki, do tego dobry film, winyl czy wyczekana książka. Wtedy zwalniamy tempo. Nadrabiamy czas dla siebie. Korzystamy z owoców pracy przez ostatnie miesiące. I wtedy przychodzi zima, jak z bajki. Mamy to szczęście, że kolejne zimowe miesiące przynoszą nam śnieg, szron, lód na jeziorze. Takie krajobrazy w mieście są rzadko spotykane. Śnieg ledwo się pojawi, to zaraz zostanie odgarnięty, zmieszany z piachem i solą. Z miasta mam raczej wspomnienia pluchy i opóźnionych autobusów miejskich.

    Jesteśmy u siebie.

    I to niewątpliwa korzyść. Nie mieszkamy już w bloku, nie mamy za każdą ścianą sąsiadów (choć tutaj muszę przyznać, że za niektórymi mi czasem tęskno, bo przez wiele lat mieszkania w mieście zawiązały się przyjaźnie, życzliwe relacje). Tutaj nikt nam nic nie narzuca, możemy sami decydować gdzie powiesić antenę satelitarną. Możemy organizować sobie czas po swojemu. Mamy swoje trawniki, grządki, donice. Sami wymyślamy jakie zmiany i modernizacje wprowadzić do swojego otoczenia. Mogę w piżamie wyjść przed dom, co w mieście raczej wzbudziłoby zdziwienie i zainteresowanie 🙂 Remontujemy zgodnie z naszym wyobrażeniem, nie potrzebujemy do tego wizyty Pani z administracji osiedlowej. Sami tworzymy własny klimat w domu i naszym otoczeniu. Tutaj mogliśmy właściwie bez ograniczeń przeżyć pandemię, wykonywać swoje zadania, realizować pasje, chodzić na spacery po lesie. Nie odczuliśmy ograniczeń, zagrożenia płynącego z częstego kontaktu z innymi osobami. Choć na brak relacji międzyludzkich nie narzekamy.

    W takich miejscach relacje z ludźmi są bliższe, bardziej naturalne. Nowo spotkany człowiek ma większą otwartość, jest zaciekawiony tym, co u Ciebie słychać. Pomocna dłoń, chwila rozmowy, dobra rada, wskazówka, spotkania przy różnych okazjach dają poczucie przynależności, ukorzeniają nas w tym nowym (już nie nowym…) miejscu. Tutaj w urzędzie masz imię i nazwisko nie tylko numer. Ludzie są życzliwi, otwarci. Nie masz wrażenia, że uczestniczysz w biegu. Masz więcej wpływu na to, jak kreuje się bliska rzeczywistość. Jesteś znajomą częścią tego, co Cię otacza.

    Do miasta się nie wybieram, choć lata tam spędzone wspominam bardzo dobrze, nauczyłam się wielu rzeczy, ukształtowałam swój charakter, dojrzałam, zdobyłam życiowe i zawodowe doświadczenie, zawarłam przyjaźnie. Nie zapomina się tego, co dobre, dlatego zabrałam to, co zdobyłam, osiągnęłam i wyruszyłam w dalszą drogę. Rozpoczęłam kolejny etap życia. W miejscu, które wybraliśmy oboje, które poruszyło nasze serca i wyobraźnię.

  • Moim okiem

    Wybierz mądrze… O duchu Bożego Narodzenia na kilka dni przed Świętami.

    Już za tydzień usiądziemy do wspólnego stołu. Odświętnie ubrani, uśmiechnięci, radośni. Jedyny taki dzień w roku. I właśnie dlatego z takim zapałem przygotowujemy się na nadchodzącą Wigilię i Święta Bożego Narodzenia.

    I tutaj trzeba zadać pytanie – co w tym czasie jest najważniejsze, na czym skupić uwagę, co wybrać. Czy kolejny raz pojechać po zakupy, zrobić przypadkowe zapasy jedzenia, a może umyć okno, uprać wszystkie dywany, koce, narzuty. A może spędzić godziny w galerii handlowej szukając prezentów dla bliskich. Trafionych i mniej trafionych. Mamy świąteczną tradycję obdarowywania. I warto ją kultywować. Tylko ważne, aby wybrać mądrze. Zastanów się dzisiaj co możesz podarować swoim Bliskim. Czas, uwagę, a może uśmiech. Chwilę rozmowy, dobre słowo. Tego na co dzień często brakuje, a święta mają tę moc, że możemy nadrobić wspólny czas. Pobyć blisko, świadomie, z zaangażowaniem, bez pośpiechu.

    Niektórzy spędzą święta w gronie rodziny, inni samotnie, jeszcze inni łącząc się z najbliższymi telefonicznie czy przez wideo rozmowę. Każdy sposób na celebrowanie bliskości jest dobry, ważne, żeby dać sobie na nią szansę już teraz. Zatrzymać się, by nie roztrwonić tych ostatnich dni przed Wigilią w szalonej bieganie, szarpaninie, perfekcjonizmie. Bo nie o to chodzi w Świętach Bożego Narodzenia. Może jedna potrawa mniej na stole, to dodatkowa rozmowa z mężem, dorastającą córką. Odłóż pucowanie okien do wiosny, a zaoszczędzone godziny przeznacz na zabawę z dzieckiem, na wspólne ubieranie choinki. Bo właśnie takie podejście do wspólnego czasu przekłada się na jakość naszych relacji w każdym kolejnym dniu. Można w nerwach szukać bombek, rozplątywać choinkowe lampki, ustawiać w szeregu rodzinę, aby wszyscy i wszystko było dopięte na ostatni guzik, a można zwyczajnie odpuścić, choć odrobinę. Spojrzeć na ten przedświąteczny czas inaczej. Zastanowić się, czego każdemu z naszych bliskich tak naprawdę potrzeba.

    Oglądamy piękne świąteczne, wzruszające reklamy. Tam widzimy świat idealny, pełen miłości, dobrych uczuć emocji, bliskość, wielopokoleniową rodzinę zgromadzoną przy pięknie zastawionym stole. Problem tylko w tym, że te obrazki nie mają na celu skierować naszej uwagi na sprawy najważniejsze, a jedynie zachęcić nas do zakupu czegoś niezbędnego, zapewniając, że w tej właśnie decyzji jest recepta na udane święta. Podlegamy licznym bodźcom, zachętom, zatracamy się w przedświątecznym wirze. Potem kupujemy wszystkiego za dużo, bez zastanowienia. Poświęcamy na to swój czas i energię. Ulegamy zniecierpliwieniu, stoimy w kolejkach, trwamy w nerwowym oczekiwaniu na kolejnego kuriera.

    Dzisiaj jest ten dzień kiedy można jeszcze wybrać, zdecydować jak będą wyglądały te ostatnie dni przed świętami, a potem całe święta. Czy usiądziemy do stołu zmęczeni szalonym tempem przygotowań czy jednak damy sobie czas na spokojne przeżywanie tego magicznego czasu. Nie trzeba wiele. Sama się o tym przekonałam. Radość przeżywana wspólnie, dobre słowo, telefon do rodziców, samodzielnie zapakowany drobiazg pod choinkę przygotowany z serca. Twoja uwaga podarowana tym, którzy na nią czekają, często cały rok. Spojrzenie w oczy bliskiemu człowiekowi, dotyk ręki, przytulenie, dobre słowo, chwile dzielone razem.

    “Święta to nie stół i ozdoby, a ludzie z ich uśmiechami i ciepłymi spojrzeniami. Ludzie są w święta najważniejsi”. Sylwia Trojanowska, Wigilijna przystań

    Niech będzie pięknie i odświętnie wokół nas, w naszych domach, ale nie dajmy się zwariować i zadbajmy o to, by do głosu doszła nasza empatia, wrażliwość, byśmy odkryli prawdziwy sens przeżywania tego szczególnego czasu. Przygotujmy swoje wnętrze, otwórzmy się na innych, podarujmy siebie Najbliższym. To często najbardziej wymarzony i upragniony prezent 🙂

  • Pokochaj siebie

    Słaba płeć?

    “Istnieją w nas siły piękne i nieujarzmione”.

    Kobiecość – pojęcie abstrakcyjne, jak mówi Wikipedia. Czyli coś niekonkretnego, trudnego do zrozumienia, umieszczenia w określonych ramach. Dużo w tym prawdy, bo jak zebrać w konkretnych punktach wszystko to, co określa nas kobiety.

    Kobieta, istota delikatna, wrażliwa, pełna zrozumienia, ciepła, radości życia. Kobieta, osoba silna, mocno stąpająca po ziemi, wszechstronna, pełniąca całą gamę życiowych ról. Opisywana przez poetów, malowana przez artystów, stawiana na piedestałach, odsuwana do cienia.

    Dla mnie najpiękniej esencję kobiecości uchwyciła Wisława Szymborska w wierszu “Portret kobiecy”:

    "Musi być do wyboru,
    Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
    To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
    Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
    czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
    Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
    Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
    Naiwna, ale najlepiej doradzi.
    Słaba, ale udźwignie.
    Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
    Czyta Jaspersa i pisma kobiece.
    Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most.
    młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
    Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
    własne pieniądze na podróż daleką i długą,
    tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
    Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
    Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
    Albo go kocha albo się uparła.
    Na dobre, na niedobre i na litość boską".

    Jesteśmy pełne entuzjazmu, sprzeczności, mamy nieodkryte pokłady energii, pasji. Potrafimy w jednej chwili śmiać się i płakać, wzruszać i trzeźwym okiem patrzeć na otaczającą nas rzeczywistość. Okrywamy skrzydłami swoich najbliższych, jesteśmy dla innych powierniczką, przystanią, dobrą wróżką, która potrafi odgonić złe myśli, otrzeć łzę i sprawić, że spokój napływa do głowy i serca. Nie ma dla nas rzeczy niemożliwych. Jesteśmy kopalnią rozwiązań, wiemy gdzie leżą nożyczki, rzucona w kąt zabawka. Między wierszami patrzymy w lustro, poprawiamy włosy, pociągamy usta błyszczykiem.

    Potrafimy krzyczeć, mamy swoje babskie nastroje, w końcu kobieta zmienną jest. W oczach mężczyzn jesteśmy “faktem, a z faktami się nie dyskutuje”. 🙂 Ciekawe świata, bohaterki w swoich domach, potrafimy zarazić entuzjazmem, czasem zaskoczyć. Zagadkowe, intrygujące. Kobiecość to niekończąca się historia. Od wnętrza do zewnętrza. No właśnie, co definiuje kobiecość? Czy romantyczna sukienka w kwiaty, szpilki i pomalowane rzęsy? Dbamy o urodę, lubimy czuć się wyjątkowe, piękne. Przyciągać wzrok, skupiać uwagę. Jednak jesteśmy różne i mamy odmienne definicje kobiecości, cech, które ją tworzą. Meryl Streep powiedziała kiedyś: “Niech nikt nie pozbawia mnie zmarszczek z czoła uzyskanych przez zachwyt nad pięknem życia, ani tych z moich warg, które pokazują, ile się śmiałam i ile całowałam, ani worków pod oczami – w nich jest pamięć o tym, ile płakałam. Należą do mnie i są piękne”. To jakie jesteśmy na zewnątrz i w środku określa nas, tworzy naszą historię, niepowtarzalną, jedyną. Pielęgnujmy to, podkreślajmy naszą wyjątkowość.

    Szukamy w sobie siły, równowagi. Potrzebujemy ramienia, na którym możemy się oprzeć, schronić, poczuć się bezpieczne i kochane. Z jednej strony możemy wszystko, z drugiej potrzebujemy by ktoś dostrzegał w nas kruchość, pewną bezradność, zagubienie. Kobiecość tworzymy my. Piszemy naszą opowieść, kreujemy nasz świat, stawiamy na to, co nas definiuje. Ważne by akceptować siebie, swój charakter, swoje ciało. Podkreślać zalety, polubić wady. Czasem tracimy kontrolę, popełniamy błędy, jesteśmy nie do zniesienia 😉 a po chwili rozkwitamy jak kwiat, obdarzając bliskich promiennym uśmiechem, czułym dotykiem. Potrafimy trzasnąć drzwiami, tupnąć nogą, żeby zaraz potem przytulić, postawić na stole smaczny obiad czy pachnące drożdżowe ciasto. Kobiecość jest mieszanką emocji, zachowań, cech charakteru. Wymyka się ocenie, zaszufladkowaniu. Jest jak wiatr. Trochę nieujarzmiona, a jednak wprowadza do życia powiew świeżego powietrza. Trochę szalona, a poukładana, trzymająca się zasad, czasem w szpilkach, a innym razem w kaloszach. Ale najważniejsze, że emanuje niepowtarzalnym blaskiem. Idzie w obranym przez siebie kierunku, sama określa priorytety i wartości, którym jest wierna. Kocha, marzy, z nadzieją patrzy w przyszłość. Nie poddaje się, jest czuła, wrażliwa, zarazem uparta. Świadoma swojej wartości. Wyrozumiała, jednak do czasu. Potrafi walczyć jak lew, a boi się myszy. Nieodgadniona, nieprzewidywalna. Kobieta.

    “Kobieta rodzi się gwiazdom podległa i kwiatom”. Juliusz Słowacki

  • Uroki codzienności

    Lista rzeczy, które zdążysz wyrzucić jeszcze przed Świętami.

    Zaczęliśmy odliczanie do Świąt. W głowie budujemy listę rzeczy do zrobienia, spraw do załatwienia. Próbujemy łączyć to, co duchowe z tym, co tworzy nastrój świątecznego domu. Rodzinne spotkania, zapach pieczonych pierników, cynamonu, suszonych grzybów i świerkowych gałązek. To ciekawy czas, z jednej strony nakłania nas do wyciszenia, zweryfikowania tego, co w głowie, skupienia na tym, co ważne, a z drugiej strony motywuje do wyciągnięcia arsenału szczotek, odkurzaczy, płynów do szyb i rożnego rodzaju ściereczek, aby wpuścić w przestrzeń trochę świeżego powietrza, oczyścić kąty z kurzu, zbudować klimat jak z bajki. Stworzyć miejsce dla wyczekiwanej choinki, ozdobić dom kolorowymi światełkami, zapalić zapachowe świeczki.

    Zanim jednak przystąpimy do tych wszystkich świątecznych rytuałów, namawiam Was do oczyszczenia przestrzeni ze zbędnych przedmiotów, które zalegają w zakamarkach naszych domów, torebek, portfeli.

    Uporządkowana przestrzeń, to poukładane myśli, dlatego warto podjąć wyzwanie, szczególnie, że nie wymaga ono wielkich nakładów sił. Jedyne, co musimy zwalczyć, to zamiłowanie do chomikowania… i znaleźć trochę czasu.

    Zaczynamy!

    Twój portfel – wyrzuć stare paragony, zużyte bilety, kartki z listami zakupowymi z poprzednich tygodni. Zajrzyj do przegródek, zapewne znajdziesz w nich nieaktualne karty lojalnościowe – sklepu, kawiarni już dawno nie ma, a Ty kartę trzymasz nadal. Z przyzwyczajenia.

    Twoja torebka – wiadomo, że kobieca torebka zawiera skarby, mnóstwo użytecznych przedmiotów, mieści się w niej więcej niż w przysłowiowej szafie 🙂 Jednak są też rzeczy, które możesz wyrzucić od razu. Starą maseczkę, bo już zużyta (znak obecnych czasów), puste opakowanie po tabletkach od bólu głowy, chusteczkach, papierek po batoniku, ulotkę ze sklepu, wizytówkę którą wzięłaś na wszelki wypadek, ale do tej pory z niej nie skorzystałaś. Może nosisz jeszcze krem z filtrem, którego używałaś latem, błyszczyk do ust, który pamięta dawne czasy. Wyjmij, wymień na nowe. Poczujesz się znacznie lepiej, zapewniam. Sprawdzone!

    Teraz czas na przestrzeń w domu. Idziemy kuchni. Tutaj mamy pole do popisu, ha, ha. Torebki foliowe, reklamówki – nawet te “ładne”. Butelki po sokach, słoiki po dżemach, sosach. Oczywiście, jak ich ponownie nie użyjesz. Tylko szczerze sobie odpowiedz na to pytanie 😉 Wyrzuć stare wytłaczanki po jajkach, kupisz nowe. Pudełka po lodach, pojemniki po czekoladkach, nawet te zachowane w celu “a nuż się przydadzą”. Zajrzyj do szuflad, przejrzyj wycięte z gazet przepisy, tak, te sprzed wielu lat, z których jeszcze nie skorzystałaś, bo pieczesz “z głowy” lub szukasz przepisów w internecie. Pozbądź się plastikowych sztućców, drewnianych pałeczek, które zostały z jedzenia zamówionego na wynos. Przejrzyj przyprawy, kisiele, budynie – te lubią się przeterminować. Pudełka z herbatą – tą rozgrzewającą, którą dostałaś w prezencie w 2018 i tą odchudzającą z 2016 🙂 Jak dasz radę, posegreguj kubki. Tych mamy pod dostatkiem, a i tak pijesz poranną kawę w swoim ulubionym.

    Pora na łazienkę – końcówki środków czystości wykorzystaj na świąteczne porządki, a butelki wyrzuć. Nie kupuj nowych zanim nie pozbędziesz się tych, które masz. Inaczej te stare na dłużej zagoszczą na tyłach szafki. Zajrzyj do kosmetyków. Wrzuć do kosza przeterminowane próbki kremów, szamponów, pozbądź się przyschniętych podkładów, które trzymasz na półce, starych lakierów do paznokci, kosmetyków kupionych na specjalną okazję, które lata świetności mają już za sobą. No i koniecznie rzuć okiem na półkę z flakonikami po perfumach. Wiem, że są ładne.., ale tylko zbierają kurz.

    Z zakamarków pokoju, szafek usuń stare gazety, foldery, instrukcje obsługi od sprzętów, które już znasz na pamięć. Wyrzuć stare kalendarze, notatki ze szkolenia sprzed 10 lat, gadżety reklamowe typu breloczki, podkładki pod myszkę, antystresy gumowe. Pudełko po zakupionym zegarku, torebki po prezentach, stare długopisy, markery, metki od ubrań, zapasowe guziki, których już nie przyszyjesz. Zapomniane kable, zużyte baterie, formularze zwrotu zakupów przez internet.

    Otwórz szafę… Daj swoim ubraniom drugie życie lub wyrzuć te znoszone. Na pewno masz w szafie zapas rzeczy “po domu”, a chodzisz w ulubionym dresie. Druga kategoria to “włożę jak schudnę”, do zastanowienia co naprawdę wykorzystasz. No i zestaw ubrań z serii “wrócą do mody”. Pewnie tak, ale założę się, że Ty do nich nie wrócisz. Zajrzyj też na półkę z torebkami, butami (tutaj będzie trudno, rozumiem 🙂 ), ale warto spróbować.

    Jestem przekonana, że po takim oczyszczaniu poczujesz się lepiej, stworzysz w głowie przestrzeń na spokój, odetchniesz. Zyskasz miejsce na półkach, w szafie, uporządkujesz to, co postanowiłaś zostawić. Kiedyś przeczytałam, że: “Pozbywając się bałaganu, robimy miejsce na wartości niematerialne.” A takich nam dzisiaj bardzo potrzeba.

    Koniecznie, dajcie znać, jakie macie doświadczenia z porządkowaniem przestrzeni wokół siebie.

  • Uroki codzienności

    Ciesz się tym, co masz. Podziękuj, doceń.

    “Bycie wdzięcznym nie oznacza, że wszystko jest dobre. Oznacza jednie, że potrafisz to zaakceptować jako dar.” No właśnie, wdzięczność. Czym jest, jaką ma moc. Moim zdaniem ogromną. Bo właśnie w słowie: “dziękuję” zawiera się sens życia, nasza siła. To, jak podchodzimy do naszej codzienności, tego, co mamy warunkuje czy jesteśmy szczęśliwi, spełnieni.

    Ja od dziecka nauczyłam się dziękować. Za nowy dzień, zdrowie, miłość, rodzinę, dobrych ludzi, małe i większe szczęśliwe zdarzenia, które mnie spotykają. I nie ma w tym przesady. Uważam, że pokora wobec życia jest oznaką dojrzałości, mądrości, zdobytego doświadczenia. Wielu ludzi blokuje odczuwanie i wyrażanie wdzięczności, bo uważają, że wszystko im się należy. Są też tacy, którzy nie potrafią docenić tego, co mają, co otrzymują od losu i takie podejście czyni ich wiecznymi poszukiwaczami szczęścia.

    A tak naprawdę to wdzięczność jest furtką do szczęścia. Ma wielką moc. Przyciąga dobre zdarzenia, skupia życzliwych ludzi blisko nas. Wyrażanie wdzięczności powoduje, że życie robi się prostsze, że nie mamy poczucia walki z całym światem, nie musimy ciągle szukać, o coś walczyć, bo to, co ważne i piękne zauważamy w naszej codzienności i potrafimy to docenić.

    “Gdyby jedyną modlitwą, jaką odmówisz w życiu było słowo “Dziękuję” – to wystarczy”. Meister Echart

    Wdzięczność pomaga poczuć smak życia, doświadczyć pozytywnych emocji, z optymizmem spojrzeć w przyszłość. Inspiruje, wspiera w budowaniu trwałych relacji, osiąganiu poczucia, że coś nam się udało. Jesteśmy szczęśliwi, że jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Nie oznacza, że mamy zaprzestać poszukiwań, dążenia do realizacji marzeń, spełnienia tego, co mamy w sercu. Wdzięczność za to, co już otrzymaliśmy wzmocni w nas wiarę w siebie, pozwoli odważniej sięgać po więcej.

    Zatrzymaj się, praktykuj wdzięczność, doceń to, co masz. Odpowiedz sobie szczerze, jak często odczuwasz wdzięczność? Czy potrafisz dziękować?

    “Żyć to znaczy okazywać wdzięczność za słoneczny blask i miłość, za ciepło i czułość, których jest tak wiele w ludziach i rzeczach”. Phil Bosmans

  • Moim okiem

    Zmiana, trudna konieczność czy koło zamachowe?

    “Czasem los stawia nas na rozstaju dróg i wtedy wszystko jest możliwe”.

    Lubimy stabilizację, poukładany świat, swoje rytuały, przyzwyczajenia, trzymamy się utartych szlaków. Mamy ustalone zasady, którymi kierujemy się w życiu. Nader wszystko cenimy swój “święty spokój”. I wtedy przychodzi ona… Zmiana.

    No właśnie. Zmiany są, będą. To nieodłączny element naszego życia. Tego jednego możemy być pewni. Czy lubimy zmiany, a może się ich boimy? Jak podejść do zmian w życiu, wykorzystać ich potencjał i przekuć na realne korzyści. Zmiana może dać nam natchnienie, nowe światło na naszej drodze, być szansą, jeśli tylko będziemy potrafili do niej właściwie podejść. Nowa praca, zmiany w życiu osobistym, przeprowadzka to momenty, w których na nowo musimy zweryfikować swoje zasoby, przyjrzeć się sobie, ocenić własne siły. Zmiany zmuszają nas niejako do wyjścia z naszej strefy komfortu. A to wielka wartość. Życie to ruch. Nowe wyzwania, możliwości pomagają nam poznać na ile jesteśmy w stanie przekraczać utarte granice w swoim umyśle. Adaptujemy się do nowych warunków, poznajemy nowych ludzi, odrywamy ścieżki, których wcześniej nie znaliśmy. To nas wzmacnia, rozwija.

    Zmiany pomagają nam uzyskać właściwe proporcje w życiu, docenić to, co naprawdę ważne. Spojrzeć na wiele spraw z dystansu, bo przecież całość najlepiej widzi się z pewnej odległości. W ten sposób budujemy nowe, lepsze życie. Oddzielamy ziarna od plew, uwalniamy się od skostniałych układów, obciążających sytuacji, toksycznych osób. Każdy z nas miał styczność z kimś lub czymś, co go wstrzymywało, było przysłowiową kulą u nogi. A zmiana jest powiewem świeżości, szansą na nową jakość. Wychodząc naprzeciw nowemu, otwierając się na nieznane, widzimy siebie w nowym świetle, często dostrzegamy ukryty potencjał, którego wcześniej nie musieliśmy wykorzystywać. Zmiana zmusza nas do wysiłku, do kreatywności. Często coś nas zaskakuje i wtedy musimy spontanicznie reagować, uwalniamy się od schematycznego myślenia i utartych rozwiązań.

    Ja porównuję zmiany do nowego początku, który daje mi możliwość stworzenia nowej jakości, podjęcia wartościowych decyzji. W takim momencie mogę wykorzystać moje doświadczenie, znajomość siebie, swoje mocne strony. Mogę iść do przodu, zachowując dobre wspomnienia, a to, co mi przeszkadzało, ciążyło zostawić za sobą. Zmiana to dla mnie świt, poranek, który kojarzy się z nadzieją. Budzę się i wiem, że mam realny wpływ na to, co będzie. Akceptując daną sytuację skupiam się na tym, co tu i teraz. “Pamiętaj, że wszystko można zacząć od nowa. Jutro jest zawsze świeże i wolne od błędów”. I tak chcę na to patrzeć.

    A Wy jak postrzegacie zmiany? Obawiacie się ich czy potraficie zaprzyjaźnić się z nową sytuacją w Waszym życiu, przychodzi Wam to łatwo czy wymaga siły, pokonania wewnętrznych oporów, strachu?

  • Pokochaj siebie

    Bądź dla siebie dobra.

    “Bądź dobra dla osoby, którą byłaś, osoby, którą jesteś i dla osoby, którą się stajesz”.

    Kochaj siebie, bądź dla siebie dobra. Brzmi egoistycznie? Nie. To my podchodzimy z niedowierzaniem do takiego stwierdzenia. Może tak zostałyśmy wychowane, może to czasy, w których dorastałyśmy. Nie dajemy sobie przyzwolenia, żeby najpierw pomyśleć o sobie, zatroszczyć się o siebie, zadbać w pierwszej kolejności. Stawiamy innych na pierwszym miejscu. Naszych bliskich, przyjaciół, znajomych.

    A przecież tak ważne, żebyś potrafiła zaopiekować się sobą, bo tylko wtedy z radością i poczuciem spełnienia będziesz mogła być dla innych. Tutaj przychodzi mi na myśl zdanie, które słyszymy w samolocie tuż przed startem: “Jeśli ciśnienie gwałtownie spadnie, maski tlenowe wypadną automatycznie. Pasażerowie podróżujący z dziećmi, zakładają maskę najpierw sobie, a następnie dziecku.” Ale jak to? Przecież najpierw muszę ochronić moje dziecko, zadbać, aby było bezpieczne. A czy pomyślałaś, co stanie się, jeśli nie założysz maski ochronnej najpierw sobie. Możesz ucierpieć, stracić przytomność i wtedy Twoje dziecko w krytycznym momencie zostanie bez opieki, nie będziesz mogła mu pomóc. Bardzo obrazowe, ale jakie prawdziwe.

    I tutaj dochodzimy do sedna. Naucz się myśleć o sobie dobrze, patrz z miłością na odbicie w lustrze, na swoje sukcesy, ale też na porażki. Wybaczaj sobie, daj sobie prawo do słabości. Przecież od tego jak spędzamy każdy dzień zależy to, jak spędzamy całe nasze życie. “Swój sprzęt elektroniczny traktujemy lepiej niż własne ciała. Co noc podłączamy telefony komórkowe do ładowarek, ale sami rzadko śpimy dość długo, żeby naładować własne baterie”. Jesteśmy w stanie wykrzesać z siebie siły, żeby podołać codziennym obowiązkom. Jesteśmy kobietami pracującymi, często matkami, żonami, partnerkami. Mamy cały wachlarz zobowiązań, zadań, które na siebie nakładamy. Eksploatujemy się, spalamy w swoich staraniach. I nie ma w tym nic złego, jeśli najpierw zatroszczymy się o siebie. Bo przecież szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko, spokojna i spełniona kobieta, to radość jej męża, życiowego partnera. Powiecie, że łatwo się mówi, trudniej zrobić. Fakt, nie będę Was namawiała: rzuć wszystko i jedź do SPA na cały miesiąc, połóż się z nogami do góry, a rodzina niech radzi sobie sama. Nie o to chodzi. Każda z nas ma swoje sposoby, żeby poczuć się lepiej. Znajdź chwilę dla siebie, usiądź i wypij kawę, sok czy co tam najbardziej lubisz. Obejrzyj jeden program w telewizji, ale taki, który Ciebie interesuje, zrób czynność, która ucieszy Ciebie, idź na spacer, na spotkanie z przyjaciółką, do fryzjera. Usiądź w fotelu z ulubioną książką. Zaplanuj te chwile i strzeż ich. Masz do nich prawo. Odpocznij w ciszy i nie miej wyrzutów sumienia. Rozpieszczasz swoich najbliższych, pomyśl też o sobie. Zapewne rodzina myśli o Tobie, dba o Twoje potrzeby, stara się Ci pomóc. To wiele dla Ciebie znaczy. Nie rezygnuj z tego na własne życzenie. Pozwól się wyręczyć, wesprzeć.

    Ucz innych, jak mają Cię traktować. Nie poświęcaj się na siłę. Nie będzie z tego nic dobrego, bo na koniec będziesz sfrustrowana, zmęczona, uśmiech zniknie z Twojej twarzy, a ludzie których kochasz poczują ciężar Twojego podirytowania i rezygnacji. Ty sama tworzysz świat, w którym żyjesz i zrób wszystko, byś Ty sama miała w nim ważne miejsce. Wszyscy na tym skorzystają 🙂

    “Zdrowa miłość do samego siebie oznacza, że nie czujemy przymusu, aby tłumaczyć się przed sobą lub innymi, dlaczego jedziemy na wakacje, dlaczego śpimy dłużej, dlaczego kupujemy sobie nowe buty, dlaczego rozpieszczamy siebie od czasu do czasu. Czujemy się komfortowo robiąc rzeczy, które dodają wartości i piękna do naszego życia”. Andrew Matthews

    Te małe szczęścia są ważne dla zdrowego i spełnionego życia. By nam się chciało chcieć. Każdy dzień jest niespodzianką, czystą kartką. Zapisz na niej choć jeden punkt, w którym Ty jesteś priorytetem. Ty – ważna, kochana, wartościowa, dobra. “Jeśli chcesz zobaczyć cud, sam bądź cudem”. Regina Brett