• Pasja i motywacja

    “Gdyby młodość wiedziała, a starość mogła”.

    Bo wszystko jest niczym wobec czasu. Jesteśmy tu i teraz i każdy z nas musi zmierzyć się z czasem. Mamy wpływ na to, jak go organizujemy, jak do niego podchodzimy. Często bywa tak, że mając go dużo, nie czerpiemy z niego w pełni, a jak go nam brakuje, to każdą minutę mamy zaplanowaną. Wszyscy bez wyjątku mamy czas do wykorzystania. Nie wiemy ile go mamy, ale póki jest, możemy go spożytkować do ostatniej minuty. Przede wszystkim nie trwońmy czasu. Na puste rozmowy, nic nie wnoszące relacje, toksycznych ludzi. Na zajmowanie się tym, co nas nie dotyczy, na angażowanie się w życie innych, bo nie potrafimy odmówić, postawić granic. Szanujmy swój czas. Nie rozmieniajmy go na drobne. W każdym momencie życia można zrobić choć jeden krok ku lepszemu wykorzystaniu czasu, który jest nam dany.

    Jeśli potrafisz strzec swojego czasu, umiejętnie dysponujesz każdym dniem, to jesteś szczęśliwcem, ale jeśli szukasz wskazówki, co możesz zrobić, żeby jeszcze lepiej, pełniej korzystać z etapu życia, w którym jesteś, to zacznij już dzisiaj.

    Nie odkładaj wszystkiego na później.

    Niby wszyscy o tym wiemy, ale w praktyce trudniej to zastosować. Jutro pójdę na spacer, za tydzień odwiedzę przyjaciół, w przyszłym roku zmienię pracę, znajdę nowy dom, o którym marzę już od kilku lat. Jak jesteśmy młodzi, to wydaje nam się, że wszystko zdążymy zrobić, że świat na nas poczeka. Z wiekiem nabywamy doświadczenie i bezcenną wiedzę, że czas upływa i każdy dzień jest bezpowrotną szansą na wdrożenie marzeń i postanowień w życie. Zacznij dzisiaj. zaplanuj i zrealizuj, co zamierzyłeś. Poczuj, że panujesz nad swoim życiem.

    Nie komplikuj, uprość co możesz.

    Rób jedną rzecz, nie wszystko naraz. Angażuj się w to, co robisz. Poczuj sens tego, co zacząłeś. Często sami komplikujemy sobie życie. Mnożymy przeszkody, marnujemy czas na czarne scenariusze, na wizje, które i tak się nie sprawdzą. Postaraj się spojrzeć na swoje życie prościej, nie gmatwaj, sam sobie w ten sposób utrudniasz, zabierasz energię i czas, który możesz przeznaczyć na konstruktywne działanie. Więcej wiary i optymizmu!

    Miej odwagę powiedzieć NIE.

    Bądź świadomy swoich uczuć, potrzeb, szanuj swoje opinie. Pracuj nad umiejętnością stawiania granic, nawet ludziom najbliższym. Wyrażaj swoje zdanie, mów o tym, co czujesz, uwzględniając potrzeby drugiego człowieka. Jednak zachowaj dystans, nie daj sobą manipulować, wpędzać w poczucie winy. Twoje potrzeby są równie ważne, co poświecenie uwagi drugiej osobie. Trzeba spojrzeć na każdą sytuację indywidualnie. Ocenić i podjąć decyzję. Zdrowy egoizm nie jest niczym złym. Choć często bywa mylony z byciem samolubnym, pozbawionym empatii, dobroci. Asertywności, bo o niej mowa, trzeba się uczyć każdego dnia. Ona daje poczucie zdrowej oceny rzeczywistości i komunikatów, jakie otrzymujemy od otoczenia.

    Znajdź równowagę między cierpliwością i presją czasu.

    „Dwóch najpotężniejszych wojowników to cierpliwość i czas”. Lew Tołstoj

    No właśnie, często tracimy cierpliwość, jak nam na czymś bardzo zależy. Chcemy to mieć już, zrobić w tym momencie, nie chcemy tracić ani chwili. Jednak tutaj czas, to pojęcie względne. Czasem potrzeba czasu, aby sytuacja nabrała kolorów, coś zaczęło się dziać, układać po naszej myśli. Warto uzbroić się w cierpliwość i nie wyprzedzać biegu wydarzeń. Nie zawsze oczywiście trafisz z oceną które wydarzenia przyspieszać, a z którymi warto poczekać, ale próbuj. Życie daje nam przestrzeń na podejmowanie decyzji na bazie dotychczasowych doświadczeń. I tutaj przyznam, że z wiekiem łatwiej wykrzesać z siebie spokój, cierpliwą ocenę sytuacji.

    “Czas oczekiwania nie jest czasem straconym; jest stanem istnienia, który niesie w sobie swoje własne bogactwo”. Anne Dauphine-Julliand

    Czas jest najcenniejszym, co mamy. Upływa i nie wróci. I nie chodzi o to, aby się bać upływu czasu, myśleć o końcu czy z obłędem w oczach szukać sposobu na wykorzystanie każdej cennej minuty. Spokój jest tutaj najlepszym doradcą. Każdy etap życia ma swoje dobre strony, przewagi i pozytywne zaskoczenia 🙂 Pozwólmy sobie czasem na nudę, ona ma w sobie moc kreatywności i pomaga na nowo ustawić priorytety. Warto skupić się na tym, co dla nas w danym momencie jest najważniejsze, zrobić to i wyznaczyć sobie nowy cel. Czas pomaga nam spojrzeć na pewne rzeczy z dystansem, właściwie ocenić sytuację, relację. Dobre i złe strony tego, w czym się znajdujemy lub o czym marzymy. I podjąć dobrą decyzję, krok we właściwym kierunku.

    „Czas jest wolny, ale jest bezcenny. Nie możesz go posiadać, ale możesz go używać. Nie możesz go zatrzymać, ale możesz go wydać. Kiedy już go zgubisz, już nigdy go nie odzyskasz”. Harvey Mackay

  • Pasja i motywacja

    Moja bajka z dzieciństwa, aktualna do dzisiaj.

    Pomyślałam, że dzisiaj jest dobry dzień na lekki i przyjemny tekst. Taki, który dobrze nastroi, da odpocząć myślom, a może wywoła uśmiech.

    Jedna z moich ulubionych bajek z dzieciństwa, Alicja w Krainie Czarów. Codziennie przed snem rodzice puszczali mi ją z kasety, a potem już sama włączałam ją sobie, zamykałam oczy i przenosiłam się do krainy czarów, pełnej niezwykłych postaci, magicznych zdarzeń, zajmujących dialogów. Wtedy jeszcze nie potrafiłam dojrzeć w tej bajce ukrytej mądrości, która z niej emanuje, ale zapewne nasiąkłam dobrymi prawdami, trafnymi morałami, które usłyszałam, bo dzisiaj patrząc na treść tej opowieści, widzę jak głęboki sens i mądrość jest w niej zawarta. Wskazówki życiowe cały czas aktualne w dorosłym życiu.

    “Rozpocznij od początku… a później czytaj, póki nie dotrzesz do końca: wtedy przestań czytać”.

    “Jeżeli nie wiesz, dokąd chcesz iść, nie ma znaczenia, którą drogą pójdziesz”. Lewis Carroll, “Alicja w Krainie Czarów”

    Zatem przenieście się ze mną w ten magiczny świat. Może znajdziecie myśl, która jest Wam bliska, może oddaje Wasz charakter, osobowość. Kto wie 🙂

    “W tym właśnie sęk, że Czas nie znosi, aby go zabijano. Gdybyś była z nim w dobrych stosunkach zrobiłby dla Ciebie z twoim zegarem wszystko, co byś tylko chciała”.

    “Czy nie mógłby pan mnie poinformować, którędy powinnam pójść? – mówiła dalej. To zależy w dużej mierze od tego, dokąd pragnęłabyś zajść – odparł Kot-Dziwak. Właściwie wszystko mi jedno. W takim razie również wszystko jedno, którędy pójdziesz. Chciałabym tylko dostać się dokądś – dodała Alicja w formie wyjaśnienia. Ach, na pewno tam się dostaniesz, jeśli tylko będziesz szła dość długo”.

    Wybór życiowej drogi, cel, do którego zdążamy, czas, który upływa nieubłaganie. To wszystko pobudza do refleksji. Czasem warto spojrzeć na tak istotnie sprawy przez pryzmat prostych słów, bez nadmiernej interpretacji. To bliskie nam wszystkim obszary. Niekiedy nie dajemy dojść do głosu pierwszym skojarzeniom, podpowiedziom intuicji, nadmiernie eksploatujemy nurtujące nas zagadnienie. A tutaj proszę, niby bajka, a ile ponadczasowej mądrości.

    Ale ja nie chciałabym mieć do czynienia z wariatami – rzekła Alicja. O, na to nie ma już rady – odparł Kot. – Wszyscy mamy tutaj bzika. Ja mam bzika, ty masz bzika. Skąd może pan wiedzieć, że ja mam bzika? – zapytała Alicja. Musisz mieć. Inaczej nie przyszłabyś tutaj”.

    “Nie jestem szalona. Moja rzeczywistość jest tylko inna od Twojej”.

    Poczucie dystansu do otaczającego świata, zachowanie własnego zdania, czasem na przekór rzeczywistości. Odrobina szaleństwa i luzu. To wszystko jeszcze nikomu nie zaszkodziło. A moim zdaniem, często może w życiu pomóc 😉

    “Jak długo trwa wieczność? Czasami tylko sekundę – odparł Królik”.

    Lekkość przekazu i zadziwiające zwroty zdarzeń w tej bajce przynosiły mi dużo radości, a wręcz zachwytu i zaciekawienia. Dziecięce skupienie i zaangażowanie w coś w danym momencie istotnego, może być wzorem dla nas dorosłych. Zdecydowanie, uczmy się od dzieci szczerych reakcji, prostoty, dążenia do tego, na czym nam zależy.

    “Wszystko jest możliwe, trzeba tylko wiedzieć o sposobach”.

    Warto zaufać życiu, iść za pragnieniem. Nie zadawać zbyt wielu pytań, nie komplikować, nie utrudniać. Z ufnością dziecka ruszyć do przodu i po kawałku realizować, to co nam gra w duszy i w sercu. Ja uczę się tego cały czas, wdrażam w życie. Lubię bajki, zawsze je kochałam i jako dziecko czytałam ich całe mnóstwo. Rodzice kupowali kolejne zbiory baśni i bajek, a ja chłonęłam je po kolei, budując w sobie wrażliwość i wierząc w dobre rozwiązania i zakończenia.

    “Podążaj za białym królikiem”.

    I z tym przesłaniem Was zostawiam. Kolorowego życia, pełnego pozytywnej inspiracji i zaskoczeń Wam dzisiaj życzę.

    Wszystkie cytaty pochodzą z bajki “Alicja w Krainie Czarów”, autorstwa Lewisa Carrolla.

  • Moim okiem

    Trudny moment w życiu, jak go przetrwać?

    “Także pauza należy do rytmu”.

    Życie przynosi nam różne momenty, od euforii do smutku. Nie mamy zagwarantowanego szczęścia, stabilizacji, pewności, że to, co już osiągnęliśmy nie zostanie zachwiane. Los doświadcza nas trudnymi sytuacjami, wystawia na próbę. To nieuniknione, nikt nie jest od tego wolny. Czy można się do tego przygotować, moim zdaniem nie. Z reguły spada to na nas jak grom z jasnego nieba. Trzęsie całym naszym życiem, wpędza w stres i smutek, nasze filary zaczynają się trząść w posadach. Trudny moment w życiu – jak go przetrwać?

    Utrata pracy, rozstanie z kimś bliskim, rozwód, zdrada, porażka w sprawach biznesowych, brak środków finansowych, to wszystko w jednej chwili powoduje, że tracimy grunt pod nogami, życie zmienia się o 180 stopni, nasze priorytety się przetasowują. Pojawia się zaskoczenie połączone z niedowierzaniem. Bunt przeciwko takiemu obrotowi spraw, złość i mnóstwo pytań do losu. Dlaczego ja? Niektórzy reagują wycofaniem, zamknięciem się w sobie, inni próbują ratować się wiarą w Boga, powierzając Mu ten czas, ufając, że jest w tym jakiś głębszy sens. Jednak każdego taka trudna sytuacja w życiu osłabia, na krótszą lub dłuższą chwilę. Odbiera energię do działania, powoduje, że musimy wrócić na przysłowiowy start. A to nie jest proste. Stoi przed nami wielka niewiadoma, co będzie dalej, czy to przetrwamy, jak sobie poradzimy?

    Targają nami emocje, frustracja, gniew, poczucie braku wpływu na rzeczywistość, dlatego często osoby o silnym charakterze, samodzielne, dające sobie radę życiu, takie próby przechodzą trudniej. Jest to niezgodne z ich sposobem pojmowania świata. Bo przecież wszystko da się ogarnąć, zabezpieczyć, wystarczy tylko się tym zająć. A tym czasem życie mówi NIE. Daje sygnał – zatrzymaj się, pomyśl, przyjrzyj swojemu życiu, relacjom, związkowi, zastanów dlaczego stało się to, co się stało. Jaki miałaś, miałeś w tym udział, czy były ku temu powody? Trudny moment to czas na refleksję, na weryfikację, na poukładanie myśli. W ten sposób uczymy się życia, poznajemy siebie w różnych sytuacjach, nasze reakcje, sposoby zachowania. Mamy szansę przepracować to, co nas spotkało i powinniśmy tą szansę w 100 procentach wykorzystać. Nie warto uciekać, udawać, że nas to nie dotknęło, pokazywać na przekór sobie, że jest nam jest wszystko jedno. Takie niezaopiekowane emocje, wrócą ze zdwojoną siłą w najmniej oczekiwanym momencie.

    Usiądź, daj sobie przyzwolenie na łzy, smutek, żal. Na wszystkie te emocje, które Tobą w danej chwili targają. Próbuj je zrozumieć, wsłuchaj się w siebie. To ludzkie czuć bezsilność, poddać się choć na chwilę. Odpuścić, okazać słabość. Tylko w ten sposób możesz uwolnić się o tego, co Tobą targa, puścić wolno i podnieść się po upadku.

    Nie ma sytuacji bez wyjścia. Czasem potrzeba czasu, a czasem dużo cierpliwości. Zmiany nastawienia, otwarcia się na inny scenariusz niż planowaliśmy. Oczywiście, że w takim momencie nie do każdego dociera stwierdzenie: “co Cię nie zabije, to Cię wzmocni”, bo nie chcemy być w taki sposób wystawiani na próbę. To nic przyjemnego. Spróbuj zacząć od małych zwycięstw. Wstań z łóżka, ubierz się, nie siedź cały dzień w szlafroku. Wyjdź z domu. Jeśli pracujesz, to musisz wyjść i jakość przetrwać te 8-9 godzin poza domem, działać, znosić wszystko, co Cię danego dnia spotyka. Gorzej, jak nie pracujesz, nie masz powodu by się ruszyć i zacząć działać. Odwlekasz wszelkie aktywności w czasie i tłumaczysz sobie, że na nic nie masz siły, że nie ma sensu nic robić, że może spróbujesz jutro. Ważna jest nawet najmniejsza mobilizacja. Jak uprawiasz sport, to nie rezygnuj z tej aktywności. Zajmij się czymś. Wielu ludzi swoje nowe pasje i zainteresowania odkryło ponosząc wcześniej jakąś porażkę. Bo porażka, strata jest często drogą ku przemianie.

    Często w ten sposób życie przygotowuje nas na coś lepszego, bardziej odpowiadającego naszej osobowości. A czasem pokazuje nam, że raz obrana droga nie musi być tą jedynie słuszną. Ja w takich chwilach często zadawałam sobie pytanie co zrobić z takim życiowym doświadczeniem, jak ono może mi pomóc. Najpierw oczywiście reagowałam jak większość ludzi, bałam się czy sobie poradzę, czy nie dojdę do ściany. Z apatii przechodziłam do nadaktywności, która zagłuszała niektóre trudne myśli, zajmowała głowę, ręce, oddalała ode mnie trudną rzeczywistość. Na szczęście mój życiowy optymizm pomógł mi wiele razy znaleźć interpretację trudnego czasu w życiu. Wytłumaczyć sobie, że jak zamykają się drzwi, to otwierają się okna, że nic nie dzieje się bez przyczyny, tylko nie od razu widać sens tego, co się stało.

    Trudnych momentów w życiu nie da się uniknąć. Taka jest natura istnienia. Na szczęście często dzięki takim próbom idziemy do przodu, rozwijamy się, kształtujemy swój charakter. Nie od razu i nie tak po prostu. Wymaga to siły, dużo pracy nad swoim podejściem do siebie i do sytuacji. Zyskujemy coraz większą kontrolę nad sobą i swoim życiem. Taka świadomość nas uspokaja, dodaje odwagi i wiary we własny potencjał. Mówi się, że “po burzy zawsze przychodzi słońce” i nie da się temu zaprzeczyć 🙂 Powietrze jest wtedy czyste, świeże, łatwiej patrzeć z nadzieją na nieśmiałe przebłyski słońca.

  • Moim okiem

    Porozmawiajmy o miłości.

    “Miłość sama w sobie jest nie do pojęcia, ale dzięki miłości możemy pojąć wszystko”.

    Miłość niejedno ma imię. Opisywana jako silna więź między ludźmi, głębokie uczucie, jakim jesteśmy w stanie obdarzyć drugiego człowieka. Głębokie zainteresowanie kimś lub czymś, znajdowanie w tym przyjemności.

    Miłość, natchnienie poetów, artystów. Trudna do w ramach, nie pozwala na poznanie jej istoty “szkiełkiem i okiem”. Dlatego pewnie tak poszukiwana, wyczekiwana, wyzwalająca w człowieku cały wachlarz emocji, zachowań. Twórcza, a czasem zgubna, ale każdy chce jej w życiu doświadczyć. Porozmawiajmy zatem o miłości, dlaczego tak porusza serca, wzrusza, dodaje siły, odwagi, uszlachetnia, pomaga poznać samego siebie, budzi uśpione pokłady energii, inspiruje, powoduje, że oczy się błyszczą, a Twarz promienieje.

    Paulo Coelho napisał: “Kocha się za nic, nie istnieje żaden powód do miłości” i trudno się z tym nie zgodzić. Od początku naszego życia najczęściej doświadczamy miłości bezwarunkowej. Obdarzają nas nią rodzice. Nie oczekują nic w zamian, po prostu kochają, dbają, chcą przychylić nieba. Jeśli doświadczymy takiej miłości w dzieciństwie, dużo łatwiej nam wejść w spełnioną relację w życiu dorosłym. Jest w nas moc miłości, którą chcemy kogoś obdarzyć, którą chcemy dzielić z drugim człowiekiem. Nie szukamy miłości by nas utwierdziła w przekonaniu, że na nią zasługujemy, nie poświęcamy się nadmiernie, aby ją znaleźć, po prostu przychodzi taki dzień, że miłość puka do naszych drzwi, a my jesteśmy gotowi, żeby wyjść jej na przeciw.

    Dla mnie miłość zawsze była czymś bardzo ważnym. Potrafię się zaangażować, wiem, jak wiele dobra wnosi w moje życie. Mam w sobie mnóstwo wrażliwości, łatwo się wzruszam, a jednocześnie potrafię znaleźć w sobie dużo siły, wytrwałości. Dzięki miłości poznaję siebie, odkrywam jaka jestem. Dla mnie miłość jest podróżą. Choć czasem napotykam rafy, wiem dokąd idę, jestem pewna osoby przy moim boku, potrafię o miłość zadbać. Pielęgnować ją każdego dnia. Otworzyć się na to, co niesie. Jestem jej ciekawa, dostrzegam w gestach, drobiazgach. Bo kochać i być kochanym to dla mnie dar od losu.

    Miłość nie pyta, wybacza, miłość pomaga zrozumieć. Miłość do drugiego człowieka uczy jak stawać się lepszym każdego dnia. Miłość to nie tylko słowa, to czyny, które pokazują nasze zaangażowanie, to codzienna praca nad relacją, czasem trudna i wymagająca mądrych decyzji. Codzienność potrafi dać w kość i wtedy miłość pomaga wytrwać. Daje nadzieję, motywuje. Uczy cierpliwości, otwiera nas na dialog. Nie jest wyścigiem kto lepszy, mądrzejszy, kto ma rację. Miłość to skrajności, czasem śmiech, a czasem łzy. Raz jest łatwiej, a raz trudniej i nie ma recepty na to jak kochać. Trzeba zaufać swojemu sercu, sobie.

    Miłość sprawia, że potrafimy utracić kontrolę, uczucia biorą górę nad rozsądkiem. Jedni nazywają to miłością młodzieńczą, bujaniem w obłokach, miłością idealistyczną. To moment, kiedy idziemy na żywioł, unosimy się nad ziemią. Odkrywamy, że możemy więcej, lepiej, bardziej. Romantyczne uniesienia, kwiaty, wyczekiwanie, tęsknota i niepewność, jak się to wszystko potoczy. Z każdym kolejnym dniem przychodzi zaangażowanie, poczucie więzi z drugą osobą, czujemy się odpowiedzialni, ufamy, ofiarowujemy i doświadczamy poczucia bezpieczeństwa. Pojawia się współzależność i przestrzeń na wspólne cele i marzenia. Wtedy zaczynamy się uzupełniać, wzmacniać, docierać, dostrzegamy swoje zalety i wady, pojawia się akceptacja, stabilizacja.

    “Co to jest miłość? To spacer podczas bardzo drobniutkiego deszczu. Człowiek idzie, idzie i dopiero po pewnym czasie orientuje się, że przemókł do głębi”.

    Najpiękniejsze w miłości jest to, że daje siłę, potrafi zaskakiwać, nawet jak znasz kogoś przez wiele lat, czytasz jak z otwartej księgi, to nie wieje nudą, nie masz poczucia stagnacji, rezygnacji. Pokonujesz przeszkody, walczysz o znalezienie najlepszego rozwiązania, bo kochasz i wiesz, że warto. Miłość nie znika pod ciężarem kłopotów. To rodzaj próby, z której starasz się wyjść zwycięsko, nie dla siebie. Dla Was. Bo mądra i dojrzała miłość daje miejsce na zachowanie indywidualności, niepowtarzalności. Wzmacnia to, co w Tobie najlepsze. Wtedy możesz być dla drugiej osoby. Nie zatracając siebie, swoich zainteresowań, nie rezygnując z marzeń.

    “Istnieje niezwykle potężna siła, dla której, jak dotąd, nauka nie znalazła oficjalnego wytłumaczenia. Owa siła zawiera w sobie i wpływa na wszystkie inne, stoi ponad wszelkimi zjawiskami działającymi we wszechświecie i do tej pory nie została jeszcze przez nas rozpoznana. Tą uniwersalną siłą jest miłość. (…) Ta siła wyjaśnia wszystko i nadaje życiu znaczenie”. Albert Einstein

    Miłość to ludzie. Ich staranie, zaangażowanie, emocje. Ich pragnienia, indywidualność wpleciona we wspólną codzienność. Dbanie o siebie nawzajem, to czekanie przy oknie, wypatrywanie. To śmiech, radość z bycia razem. To sztuka kompromisu. Cierpliwość, nadzieja i świadomość, że możemy na kimś polegać, że dla kogoś jesteśmy najważniejsi. To czuły dotyk, ramiona, w których możemy się schować, przeczekać burze, to oczy kochanego człowieka, w których możemy się przejrzeć. To zainteresowanie drugą osobą. Słuchanie, reagowanie i dobre słowo. Bo “nie wystarczy pokochać, trzeba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce i przenieść ją przez całe życie”.

  • Pokochaj siebie

    W poszukiwaniu uwagi i akceptacji…

    Znak naszych czasów. Wszyscy patrzą na innych, porównują się, znajdują podobieństwa, różnice. Sami również podlegamy obserwacji, zainteresowaniu różnych osób, mamy znajomych, przyjaciół w realnym życiu i w mediach społecznościowych.

    Trzeba uważać, by nie wpaść w pułapkę. Istnieje bowiem cienka granica między budowaniem relacji, podejmowaniem rozmów, dzieleniem się swoją pasją, ciekawymi wydarzeniami z życia z przyjacielem czy znajomymi, a szukaniem potwierdzenia i akceptacji tego, co robimy, tworzymy, myślimy.

    Era technologii, w której żyjemy stwarza pole do dzielenia się sobą i od nas zależy czy robimy to w sposób przemyślany, wyważony i mądry. Czy jesteśmy w tym autentyczni.

    “Autentyczność jest zbiorem decyzji, które podejmujemy każdego dnia. To decyzja, aby się pokazać i być prawdziwym. Decyzja, aby być szczerym. Decyzja, aby pozwolić innym ujrzeć nasze prawdziwe ja”.

    Szukanie na siłę sposobu na zwrócenie uwagi innych, zatracanie siebie w ciągłym dopasowywaniu się do natłoku bodźców, informacji, faktów z życia osób nam znanych lub mniej znanych. Porównywanie, rezygnacja z własnej opinii, brak intymności. Bo czym innym jest dzielenie się radością, sukcesem, refleksją, a nawet szukanie wsparcia czy zrozumienia, podobieństw w zainteresowaniach czy poglądach, a czym innym wystawianie wszystkiego co nas dotyczy na widok publiczny, bez weryfikacji refleksji, jedynie dla osiągnięcia poczucia przynależności, podziwu, przyciągnięcia uwagi otoczenia. Potrzeba aprobaty może zdominować nasze życie, wpływać na działania, określić jak reagujemy na to, co do nas dociera. A to już prosta droga do uzależnienia własnej wartości od zainteresowania płynącego od innych osób. Bo łatwo poddać się emocji z cyklu: skoro mi nie lajkują, to mnie nie lubią, nie akceptują, zazdroszczą etc. A przecież

    “Czyjaś opinia nie musi stać się Twoją rzeczywistością”.

    Trzeba dać sobie margines na samoocenę, zaufanie do samego siebie, na osiągnięcie właściwych proporcji między tym, co chcesz powiedzieć światu, czym chcesz się podzielić z innymi, a tym, co wyszukujesz na siłę, umieszczasz tylko po to, aby nie dać o sobie zapomnieć, nie zniknąć z umysłów innych osób. Koncentrujesz na sobie uwagę i jeśli przynosi Ci to szczerą radość, masz z tego satysfakcję, zadowolenie, konstruktywną wymianę myśli, opinii, to dobrze. Problem zaczyna się wtedy, jak sam zaczynasz się gubić w różnorodności przekazów, które kierujesz do otocznia, brakuje w nich Ciebie, Twoich przekonań, pomysłów, własnego zdania. Bo przecież nie chodzi o prześciganie się z innymi, porównywanie do nich. Warto obudzić swój potencjał, uruchomić własne zasoby, pielęgnować swoją niepowtarzalność i indywidualność. Uzyskiwać wartościowe opinie, wnioski, podpowiedzi, komunikaty zwrotne. Takie relacje nas rozwijają, ubogacają. Nie szukajmy w opiniach innych ludzi recepty na utrzymanie poczucia własnej wartości. Nie podporządkowujmy się ogólnie panującym trendom. Nie róbmy tego, co nam przeczy tylko dlatego, by innych zadowolić czy się im przypodobać.

    Nigdy nie zdołamy zadowolić wszystkich. Zatrzymać uwagi na sobie. Każdy ma swoje osobiste wartości, standardy, opinie i zupełnie naturalnym jest, że nie będą one zawsze zbieżne z naszymi. Nie są ani gorsze ani lepsze, są po prostu inne.

    Autentyczność to wiarygodność. Dzielenie się swoją pasją, zainteresowaniami, dyskusja, zawodowe relacje. Bycie sobą jest czasem trudne. Na co dzień mamy wgląd w życie innych i jeśli się czymś zainspirujemy, czegoś nauczymy, dowiemy od naszych znajomych czy przyjaciół, to tylko na tym skorzystamy. Gorzej jak zaczniemy zatracać siebie i próbować wejść w cudze buty. W nich nigdy nie zajdziemy daleko, nie dotrzemy do celu. Są niewygodne, nie pasują, nie są w naszym stylu, choć na pozór wyglądają kusząco.

  • Pasja i motywacja

    Jak wyjść poza schematy.

    “Jeśli nic nie zmienisz, nic się nie zmieni. Gdy będziesz postępować tak jak dotychczas, uzyskasz to, co dotychczas. Chcesz zmiany, zmień coś”.

    By powstało coś nowego, innego niż dotychczas trzeba wyjść poza schemat swoich przyzwyczajeń, ograniczeń. Nie jest to łatwe, ale możliwe. U progu nowego roku warto się przyjrzeć temu bliżej. Czym jest schemat, czy zawsze jest zły, jak wpływa na nasze życie?

    Schemat to nabyty w trakcie życia wzorzec postępowania. W naszych głowach powstają utarte sposoby reagowania, wytyczne, wskazówki jak postępować. Zwłaszcza w dzieciństwie tworzy się najwięcej schematów, które zakorzenione w nas mają ogromny wpływ na to, jak się zachowujemy i reagujemy na pojawiające się w życiu sytuacje.

    Rodzice to nasi pierwsi nauczyciele. Pokazują nam drogę, podpowiadają jak żyć, co wybrać, pozwalają na samodzielność lub chcą mieć wpływ na nasze zachowanie. Źródłem schematów są zasady społeczne, utarte wzorce zachowań, które odruchowo bierzemy pod uwagę podejmując swoje decyzje. Trzeba tutaj oddzielić to, co destrukcyjne, wstrzymujące od tego, co stanowi dobry wzorzec, wywodzący się z życiowego doświadczenia i wychowania. Czy zawsze musimy postępować jak oczekuje od nas otoczenie? No właśnie. By nie wpaść w pułapkę schematów, które nas ograniczają, nie wolno trzymać się kurczowo tego, co przyjęte w społeczeństwie, robić coś tylko dlatego, że tak się przyjęło. Przecież dorosły nie zawsze ma rację, kobieta może być niezależna, nie każdy musi iść na studia czy pracować na etacie. Problem polega na tym, że często schematy tkwią w nas samych. Boimy się wyjść poza ogólnie przyjęte zasady, przełamać narzucane nam społecznie zachowania. Pozwalamy na to, by schematy nami rządziły, poddajemy się ograniczeniom, a każdą próbę wyjścia poza schemat traktujemy jako szaleństwo, niepotrzebne ryzyko, rysę na przysłowiowym szkle, która może zburzyć nasz spokój.

    Nie zdajemy sobie sprawy, że w ten sposób sami ograniczamy swoją kreatywność, odbieramy sobie szanse, zawężamy możliwości, zamykamy drogę do samorealizacji. Z jednej strony czujemy, że utarty sposób postępowania nie przynosi oczekiwanego efektu, a z drugiej nie podejmujemy innych, mniej znanych nam środków, sposobów by osiągnąć zamierzony cel. A przecież odważne wyjście poza schemat nie musi wcale oznaczać rewolucji w Twoim życiu. Często wystarczy mały krok, zejście z utartej ścieżki, wybór innej metody niż dotychczas, by dać dojść do głosu własnemu JA. Często tracimy nadzieję, że możemy mieć na coś wpływ, że coś się zmieni, że będzie lepiej i odpuszczamy z nadzieją, że wszystko samo się ułoży. A to tak nie działa.

    Zaufaj swojej intuicji, zmień przekonania, bo to one często zapędzają Cię w kozi róg. Z uporem powtarzasz te same błędy, po raz kolejny wchodzisz w toksyczną relację, nie dostajesz upragnionego awansu czy wymarzonej pracy, szereg Twoich pragnień pozostaje poza Twoim zasięgiem. Zastanów się czy możesz postąpić inaczej niż dotychczas, co będzie dla Ciebie dobre. Wyciągnij lekcję z dotychczasowych doświadczeń, ucz się na błędach.

    “Dopiero z wiekiem człowiek zaczyna rozumieć, że nie należy pukać do wszystkich zamkniętych drzwi i nie należy wchodzić we wszystkie otwarte”.

    Może dzisiaj jest ten dzień, kiedy uda Ci się dostrzec przyczynę obecnego stanu rzeczy, który chcesz zmienić, poprawić. Spróbuj zareagować inaczej niż do tej pory, podejmij inne działania, przełam powielane schematy. Możesz się zdziwić jaki to będzie miało wpływ na jakość Twojego życia.

    I takich właśnie pozytywnych zaskoczeń i dobrych rozwiązań na progu nowego roku Wam życzę 🙂 Podzielcie się swoimi doświadczeniami z przełamywania schematów. Każda historia może być pomocną wskazówką, nauką dla innych, inspiracją i bodźcem do działania. Ja w swoim życiu nieraz powielałam schemat, który nie przynosił wyczekiwanych rezultatów. Nie dlatego, że nie chciałam nic zmienić. Przyjęte rozwiązanie uważałam za dobre, uczciwe, skuteczne. Liczyłam, że takie nastawienie zostanie docenione, zauważone, zrozumiane. Nie zawsze tak było. Przełamałam utarte reakcje na konkretne zdarzenia, wzięłam sprawy w swoje ręce, zaufałam intuicji, odważyłam się zadziałać na przekór przyzwyczajeniom. Poszłam trochę na żywioł i udało się. Dzisiaj jestem tu gdzie jestem. I czuję, że idę właściwą ścieżką. Nadal uczę się dostrzegać szanse, aktywnie wychodzić im naprzeciw. Raz się wygrywa, raz przegrywa, ale najważniejsze by wziąć byka za rogi. Tylko takie podejście pozwala nam osiągać to, co sobie wyznaczyliśmy, spełniać marzenia, żyć w zgodzie z samym sobą.

  • Moim okiem

    O życiu pod lasem – moje refleksje dwa lata po przeprowadzce.

    Minęły dwa lata odkąd przeprowadziliśmy się z wielkiego miasta do domu pod lasem. Jezioro widać z okna, sosny zaglądają do nas z każdej strony. Widoki sielskie, urokliwe. Jak to jest zostawić swoje miejsce do życia, w którym trwało się ponad 20 lat i przenieść się w zupełnie nowy zakątek świata, oddalony od drogi asfaltowej o 8 km 🙂

    Dzisiaj pokuszę się o przemyślenia i podsumowania. Koniec roku sprzyja takim refleksjom i dobrze sobie w tym czasie w głowie poukładać, wyciągnąć wnioski.

    Co mnie zaskoczyło?

    Nie ma czasu na nudę. Tak, tutaj dzień jest wypełniony po brzegi, po przeprowadzce sprawy do załatwienia się mnożą. Trzeba odwiedzić urzędy, zadbać o papierkowe sprawy. Potem remont, niekończąca się historia 😉 Wymaga niesamowitych umiejętności logistycznych, ogarnięcia spraw od gwoździa do kształtu jaki będzie miała wanna. Trzeba się znać na wszystkim, umieć zaplanować każdy ruch z wyprzedzeniem, najlepiej przewidzieć różne scenariusze, potrzeby, żeby nie jechać do sklepu budowlanego trzy razy w tygodniu. Lista zakupów spożywczych to obowiązkowa sprawa, by kupić wszystko, co potrzebne, no i oczywiście do tego miejsce w domu do przechowywania produktów żywnościowych i innych artykułów domowego użytku. W końcu trudno tu wyskoczyć na chwilę do hipermarketu…

    Można podjechać do lokalnego sklepiku. I tutaj przyjemne zaskoczenie. Wybór duży, asortyment bogaty. Jakość żywności o niebo lepsza niż w sieciówkach. Wszędzie jesteś rozpoznawalny, Pani Cię zna z widzenia lub z imienia, poradzi co warto kupić, czego spróbować, kiedy będzie świeża dostawa pieczywa z pobliskiej piekarni, kiełbasy z czosnkiem niedźwiedzim.

    Tutaj nie ma administracji osiedla. Sam jesteś sobie sterem i ogarniasz wszystko, co trzeba. Jak ze wszystkim, jedni zobaczą w tym plusy, inni minusy. Dla mnie to komfort mieszkania na swoim, samodzielnego decydowania o tym, co zrobimy, jak i kiedy. Nikt się niczego nie domaga, nie płacimy czynszu, nie trzeba być zależnym od nikogo. To duża zaleta i komfort funkcjonowania, choć jest przy tym sporo pracy.

    Najlepsze obuwie to… kalosze.

    Dokładnie tak. Na spacer z psem, do wyjścia przed dom, do ogrodu, do lasu. Zdecydowanie zmienił się asortyment obuwia w mojej szafie. Stawiam na kalosze, trekkingi, adidasy, drewniaki, klapki japonki. Mam też spory zapas kozaków, kowbojki, trzewiki, takie pasujące do dżinsów. W końcu najbardziej liczy się wygoda połączona ze stylem przyjaznym samemu sobie. Tutaj zakładasz to, w czym czujesz się najlepiej, co sprawdzi się w pracy w ogrodzie czy na werandzie, w czym możesz chodzić po piaszczystych drogach, wysokich trawach czy leśnych zagajnikach. Mam w szafie kilka par szpilek na wielkie wyjścia, zachowałam buty, które lubię, bo przecież takie okazje też się tu pojawiają, a poza tym w szafie kobiety musi być wszystko na każdą okazję!

    Bez samochodu się nie da.

    W mieście preferowałam transport komunikacją miejską. Nie stałam w korkach, nie musiałam szukać miejsca do zaparkowania, wszędzie mogłam podjechać na szybko, mając bilet kwartalny w portfelu. Tutaj sprawne auto to podstawa. Nie załatwisz nic nie mając samochodu w garażu czy na podjeździe. Zakupy, wyjazdy do okolicznych miasteczek czy miast, do lekarza, fryzjera, weterynarza. Oczywiście można pojechać busem, ale do busa jest osiem kilometrów i samochodem łatwiej się dostać na przystanek. Jazda po leśnych drogach jest przyjemnością, oczywiście jak masz odpowiednio przygotowany samochód, najlepiej z napędem na cztery koła, który czasem się przydaje. Trasy wyjątkowo urokliwe o każdej porze roku.

    Nasza droga do sklepu 🙂

    Duże powierzchnie do ogarnięcia.

    Tak, przeprowadzka z M3 do domu jednorodzinnego to zmiana sposobu widzenia na ogarnianie, sprzątanie, porządki mniej lub bardziej dokładne. Wszystko wymaga dużo więcej czasu, najlepiej posiadać kilka zestawów środków czystości, żeby po każdy nie biec dwa piętra w dół. Co prawda ruch działa zbawiennie na kondycję, na sylwetkę, ale jednak trzeba sobie te sprawy na nowo zorganizować. Metry podłóg, naście okien, schody, weranda i oczywiście otoczenie koło domu: garaż, warsztat, drewutnia, ogród, trawniki, podjazd. Praca dla dwóch osób na półtora etatu dla każdej. Oczywiście ta aktywność wnosi do życia dużo pozytywnej energii, bo można całe godziny spędzić na pracy w ogrodzie, koszeniu trawy, czyli tzw. kontakcie z naturą 😉 poza tym robisz to wszystko dla siebie i sprawia to dużo satysfakcji i radości, ale po całym dniu zmęczenie daje o sobie znać i wtedy wieczór we dwoje spędzony na werandzie jest najlepszym pomysłem. Po takim pełnym wyzwań dniu śpi się dużo lepiej, intensywniej. Tutaj powietrze jest inne, szum lasu, śpiew ptaków wiosną i latem, wiatr, wszystko kołysze do snu. Nie słychać samochodów, latarnie nie zaglądają do okna. Ciemność rozjaśniona jedynie światłem księżyca i gwiazd.

    I gładko przeszłam do niewątpliwych zalet mieszkania z dala od wielkich miast…

    Bliskość przyrody.

    Kontakt z nią powoduje, że życie odczuwa się głębiej, intensywniej. Odzyskuje się właściwe proporcje. Spojrzenie na życie codzienne się zmienia. Nie idziesz rano do biura na kilka lub kilkanaście godzin, wstajesz i możesz wolniej wejść w rytm dnia. Zacząć poranek od kawy wypitej na werandzie, odetchnąć świeżym, porannym powietrzem – to oczywiście częściej robię wiosną, latem czy jesienią 😉 a zimą siadam z kawą w fotelu i przez duże okno patrzę na okoliczne leśne krajobrazy, które o tej porze roku są wyjątkowo klimatyczne. Fajnie zobaczyć ptaki tłoczące się przy karmniku, wiewiórkę skaczącą po drzewach w poszukiwaniu szyszek czy innych smakołyków. Taki początek dnia daje zapas siły na następne, często intensywne godziny.

    Już kiedyś pisałam o niesamowicie rozgwieżdżonym niebie, które zachwyca i przykuwa uwagę. Można się zapatrzeć. Zasłuchać w odgłosy lasu, których tutaj mamy pod dostatkiem. Dzięcioły, kukułki, sójki, żurawie, dzikie gęsi, wilki, lisy, jenoty. To one tutaj królują. My jesteśmy jakby gośćmi w tej leśnej krainie. Z okolic jeziora dochodzi rechot żab. Nad domem lata bielik. Nigdy nie myślałam, że będę mogła doświadczać takiego piękna natury na co dzień. To uspakaja, pomaga osiągnąć równowagę, dystans do otaczającego świata. Zauważyłam, że tutaj mniej się spinam, częściej wrzucam na luz, daję sobie czas, miejsce na zastanowienie. I to mi bardzo odpowiada.

    Cztery pory roku.

    Jak u Vivaldiego. Tutaj są. Jeszcze można je odróżnić, zauważyć. Wiosna budzi się soczyście, przyroda tętni życiem. Lato przypomina klimatem wakacje u babci na wsi, piaszczyste drogi, łąki, leśne polany. Można usiąść, odpocząć na pniu. Wtedy pojawia się więcej ludzi, którzy choć na chwilę chcą wyskoczyć z codzienności i odwiedzają turystycznie te urokliwe zakątki. Potem przychodzi jesień, malownicza, spokojna, zaczynamy palić w kominku. Koc i herbata z miodem z pasieki, do tego dobry film, winyl czy wyczekana książka. Wtedy zwalniamy tempo. Nadrabiamy czas dla siebie. Korzystamy z owoców pracy przez ostatnie miesiące. I wtedy przychodzi zima, jak z bajki. Mamy to szczęście, że kolejne zimowe miesiące przynoszą nam śnieg, szron, lód na jeziorze. Takie krajobrazy w mieście są rzadko spotykane. Śnieg ledwo się pojawi, to zaraz zostanie odgarnięty, zmieszany z piachem i solą. Z miasta mam raczej wspomnienia pluchy i opóźnionych autobusów miejskich.

    Jesteśmy u siebie.

    I to niewątpliwa korzyść. Nie mieszkamy już w bloku, nie mamy za każdą ścianą sąsiadów (choć tutaj muszę przyznać, że za niektórymi mi czasem tęskno, bo przez wiele lat mieszkania w mieście zawiązały się przyjaźnie, życzliwe relacje). Tutaj nikt nam nic nie narzuca, możemy sami decydować gdzie powiesić antenę satelitarną. Możemy organizować sobie czas po swojemu. Mamy swoje trawniki, grządki, donice. Sami wymyślamy jakie zmiany i modernizacje wprowadzić do swojego otoczenia. Mogę w piżamie wyjść przed dom, co w mieście raczej wzbudziłoby zdziwienie i zainteresowanie 🙂 Remontujemy zgodnie z naszym wyobrażeniem, nie potrzebujemy do tego wizyty Pani z administracji osiedlowej. Sami tworzymy własny klimat w domu i naszym otoczeniu. Tutaj mogliśmy właściwie bez ograniczeń przeżyć pandemię, wykonywać swoje zadania, realizować pasje, chodzić na spacery po lesie. Nie odczuliśmy ograniczeń, zagrożenia płynącego z częstego kontaktu z innymi osobami. Choć na brak relacji międzyludzkich nie narzekamy.

    W takich miejscach relacje z ludźmi są bliższe, bardziej naturalne. Nowo spotkany człowiek ma większą otwartość, jest zaciekawiony tym, co u Ciebie słychać. Pomocna dłoń, chwila rozmowy, dobra rada, wskazówka, spotkania przy różnych okazjach dają poczucie przynależności, ukorzeniają nas w tym nowym (już nie nowym…) miejscu. Tutaj w urzędzie masz imię i nazwisko nie tylko numer. Ludzie są życzliwi, otwarci. Nie masz wrażenia, że uczestniczysz w biegu. Masz więcej wpływu na to, jak kreuje się bliska rzeczywistość. Jesteś znajomą częścią tego, co Cię otacza.

    Do miasta się nie wybieram, choć lata tam spędzone wspominam bardzo dobrze, nauczyłam się wielu rzeczy, ukształtowałam swój charakter, dojrzałam, zdobyłam życiowe i zawodowe doświadczenie, zawarłam przyjaźnie. Nie zapomina się tego, co dobre, dlatego zabrałam to, co zdobyłam, osiągnęłam i wyruszyłam w dalszą drogę. Rozpoczęłam kolejny etap życia. W miejscu, które wybraliśmy oboje, które poruszyło nasze serca i wyobraźnię.

  • Moim okiem

    Wybierz mądrze… O duchu Bożego Narodzenia na kilka dni przed Świętami.

    Już za tydzień usiądziemy do wspólnego stołu. Odświętnie ubrani, uśmiechnięci, radośni. Jedyny taki dzień w roku. I właśnie dlatego z takim zapałem przygotowujemy się na nadchodzącą Wigilię i Święta Bożego Narodzenia.

    I tutaj trzeba zadać pytanie – co w tym czasie jest najważniejsze, na czym skupić uwagę, co wybrać. Czy kolejny raz pojechać po zakupy, zrobić przypadkowe zapasy jedzenia, a może umyć okno, uprać wszystkie dywany, koce, narzuty. A może spędzić godziny w galerii handlowej szukając prezentów dla bliskich. Trafionych i mniej trafionych. Mamy świąteczną tradycję obdarowywania. I warto ją kultywować. Tylko ważne, aby wybrać mądrze. Zastanów się dzisiaj co możesz podarować swoim Bliskim. Czas, uwagę, a może uśmiech. Chwilę rozmowy, dobre słowo. Tego na co dzień często brakuje, a święta mają tę moc, że możemy nadrobić wspólny czas. Pobyć blisko, świadomie, z zaangażowaniem, bez pośpiechu.

    Niektórzy spędzą święta w gronie rodziny, inni samotnie, jeszcze inni łącząc się z najbliższymi telefonicznie czy przez wideo rozmowę. Każdy sposób na celebrowanie bliskości jest dobry, ważne, żeby dać sobie na nią szansę już teraz. Zatrzymać się, by nie roztrwonić tych ostatnich dni przed Wigilią w szalonej bieganie, szarpaninie, perfekcjonizmie. Bo nie o to chodzi w Świętach Bożego Narodzenia. Może jedna potrawa mniej na stole, to dodatkowa rozmowa z mężem, dorastającą córką. Odłóż pucowanie okien do wiosny, a zaoszczędzone godziny przeznacz na zabawę z dzieckiem, na wspólne ubieranie choinki. Bo właśnie takie podejście do wspólnego czasu przekłada się na jakość naszych relacji w każdym kolejnym dniu. Można w nerwach szukać bombek, rozplątywać choinkowe lampki, ustawiać w szeregu rodzinę, aby wszyscy i wszystko było dopięte na ostatni guzik, a można zwyczajnie odpuścić, choć odrobinę. Spojrzeć na ten przedświąteczny czas inaczej. Zastanowić się, czego każdemu z naszych bliskich tak naprawdę potrzeba.

    Oglądamy piękne świąteczne, wzruszające reklamy. Tam widzimy świat idealny, pełen miłości, dobrych uczuć emocji, bliskość, wielopokoleniową rodzinę zgromadzoną przy pięknie zastawionym stole. Problem tylko w tym, że te obrazki nie mają na celu skierować naszej uwagi na sprawy najważniejsze, a jedynie zachęcić nas do zakupu czegoś niezbędnego, zapewniając, że w tej właśnie decyzji jest recepta na udane święta. Podlegamy licznym bodźcom, zachętom, zatracamy się w przedświątecznym wirze. Potem kupujemy wszystkiego za dużo, bez zastanowienia. Poświęcamy na to swój czas i energię. Ulegamy zniecierpliwieniu, stoimy w kolejkach, trwamy w nerwowym oczekiwaniu na kolejnego kuriera.

    Dzisiaj jest ten dzień kiedy można jeszcze wybrać, zdecydować jak będą wyglądały te ostatnie dni przed świętami, a potem całe święta. Czy usiądziemy do stołu zmęczeni szalonym tempem przygotowań czy jednak damy sobie czas na spokojne przeżywanie tego magicznego czasu. Nie trzeba wiele. Sama się o tym przekonałam. Radość przeżywana wspólnie, dobre słowo, telefon do rodziców, samodzielnie zapakowany drobiazg pod choinkę przygotowany z serca. Twoja uwaga podarowana tym, którzy na nią czekają, często cały rok. Spojrzenie w oczy bliskiemu człowiekowi, dotyk ręki, przytulenie, dobre słowo, chwile dzielone razem.

    “Święta to nie stół i ozdoby, a ludzie z ich uśmiechami i ciepłymi spojrzeniami. Ludzie są w święta najważniejsi”. Sylwia Trojanowska, Wigilijna przystań

    Niech będzie pięknie i odświętnie wokół nas, w naszych domach, ale nie dajmy się zwariować i zadbajmy o to, by do głosu doszła nasza empatia, wrażliwość, byśmy odkryli prawdziwy sens przeżywania tego szczególnego czasu. Przygotujmy swoje wnętrze, otwórzmy się na innych, podarujmy siebie Najbliższym. To często najbardziej wymarzony i upragniony prezent 🙂

  • Pokochaj siebie

    Słaba płeć?

    “Istnieją w nas siły piękne i nieujarzmione”.

    Kobiecość – pojęcie abstrakcyjne, jak mówi Wikipedia. Czyli coś niekonkretnego, trudnego do zrozumienia, umieszczenia w określonych ramach. Dużo w tym prawdy, bo jak zebrać w konkretnych punktach wszystko to, co określa nas kobiety.

    Kobieta, istota delikatna, wrażliwa, pełna zrozumienia, ciepła, radości życia. Kobieta, osoba silna, mocno stąpająca po ziemi, wszechstronna, pełniąca całą gamę życiowych ról. Opisywana przez poetów, malowana przez artystów, stawiana na piedestałach, odsuwana do cienia.

    Dla mnie najpiękniej esencję kobiecości uchwyciła Wisława Szymborska w wierszu “Portret kobiecy”:

    "Musi być do wyboru,
    Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
    To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
    Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
    czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
    Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
    Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
    Naiwna, ale najlepiej doradzi.
    Słaba, ale udźwignie.
    Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
    Czyta Jaspersa i pisma kobiece.
    Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most.
    młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
    Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
    własne pieniądze na podróż daleką i długą,
    tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
    Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
    Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
    Albo go kocha albo się uparła.
    Na dobre, na niedobre i na litość boską".

    Jesteśmy pełne entuzjazmu, sprzeczności, mamy nieodkryte pokłady energii, pasji. Potrafimy w jednej chwili śmiać się i płakać, wzruszać i trzeźwym okiem patrzeć na otaczającą nas rzeczywistość. Okrywamy skrzydłami swoich najbliższych, jesteśmy dla innych powierniczką, przystanią, dobrą wróżką, która potrafi odgonić złe myśli, otrzeć łzę i sprawić, że spokój napływa do głowy i serca. Nie ma dla nas rzeczy niemożliwych. Jesteśmy kopalnią rozwiązań, wiemy gdzie leżą nożyczki, rzucona w kąt zabawka. Między wierszami patrzymy w lustro, poprawiamy włosy, pociągamy usta błyszczykiem.

    Potrafimy krzyczeć, mamy swoje babskie nastroje, w końcu kobieta zmienną jest. W oczach mężczyzn jesteśmy “faktem, a z faktami się nie dyskutuje”. 🙂 Ciekawe świata, bohaterki w swoich domach, potrafimy zarazić entuzjazmem, czasem zaskoczyć. Zagadkowe, intrygujące. Kobiecość to niekończąca się historia. Od wnętrza do zewnętrza. No właśnie, co definiuje kobiecość? Czy romantyczna sukienka w kwiaty, szpilki i pomalowane rzęsy? Dbamy o urodę, lubimy czuć się wyjątkowe, piękne. Przyciągać wzrok, skupiać uwagę. Jednak jesteśmy różne i mamy odmienne definicje kobiecości, cech, które ją tworzą. Meryl Streep powiedziała kiedyś: “Niech nikt nie pozbawia mnie zmarszczek z czoła uzyskanych przez zachwyt nad pięknem życia, ani tych z moich warg, które pokazują, ile się śmiałam i ile całowałam, ani worków pod oczami – w nich jest pamięć o tym, ile płakałam. Należą do mnie i są piękne”. To jakie jesteśmy na zewnątrz i w środku określa nas, tworzy naszą historię, niepowtarzalną, jedyną. Pielęgnujmy to, podkreślajmy naszą wyjątkowość.

    Szukamy w sobie siły, równowagi. Potrzebujemy ramienia, na którym możemy się oprzeć, schronić, poczuć się bezpieczne i kochane. Z jednej strony możemy wszystko, z drugiej potrzebujemy by ktoś dostrzegał w nas kruchość, pewną bezradność, zagubienie. Kobiecość tworzymy my. Piszemy naszą opowieść, kreujemy nasz świat, stawiamy na to, co nas definiuje. Ważne by akceptować siebie, swój charakter, swoje ciało. Podkreślać zalety, polubić wady. Czasem tracimy kontrolę, popełniamy błędy, jesteśmy nie do zniesienia 😉 a po chwili rozkwitamy jak kwiat, obdarzając bliskich promiennym uśmiechem, czułym dotykiem. Potrafimy trzasnąć drzwiami, tupnąć nogą, żeby zaraz potem przytulić, postawić na stole smaczny obiad czy pachnące drożdżowe ciasto. Kobiecość jest mieszanką emocji, zachowań, cech charakteru. Wymyka się ocenie, zaszufladkowaniu. Jest jak wiatr. Trochę nieujarzmiona, a jednak wprowadza do życia powiew świeżego powietrza. Trochę szalona, a poukładana, trzymająca się zasad, czasem w szpilkach, a innym razem w kaloszach. Ale najważniejsze, że emanuje niepowtarzalnym blaskiem. Idzie w obranym przez siebie kierunku, sama określa priorytety i wartości, którym jest wierna. Kocha, marzy, z nadzieją patrzy w przyszłość. Nie poddaje się, jest czuła, wrażliwa, zarazem uparta. Świadoma swojej wartości. Wyrozumiała, jednak do czasu. Potrafi walczyć jak lew, a boi się myszy. Nieodgadniona, nieprzewidywalna. Kobieta.

    “Kobieta rodzi się gwiazdom podległa i kwiatom”. Juliusz Słowacki

  • Uroki codzienności

    Lista rzeczy, które zdążysz wyrzucić jeszcze przed Świętami.

    Zaczęliśmy odliczanie do Świąt. W głowie budujemy listę rzeczy do zrobienia, spraw do załatwienia. Próbujemy łączyć to, co duchowe z tym, co tworzy nastrój świątecznego domu. Rodzinne spotkania, zapach pieczonych pierników, cynamonu, suszonych grzybów i świerkowych gałązek. To ciekawy czas, z jednej strony nakłania nas do wyciszenia, zweryfikowania tego, co w głowie, skupienia na tym, co ważne, a z drugiej strony motywuje do wyciągnięcia arsenału szczotek, odkurzaczy, płynów do szyb i rożnego rodzaju ściereczek, aby wpuścić w przestrzeń trochę świeżego powietrza, oczyścić kąty z kurzu, zbudować klimat jak z bajki. Stworzyć miejsce dla wyczekiwanej choinki, ozdobić dom kolorowymi światełkami, zapalić zapachowe świeczki.

    Zanim jednak przystąpimy do tych wszystkich świątecznych rytuałów, namawiam Was do oczyszczenia przestrzeni ze zbędnych przedmiotów, które zalegają w zakamarkach naszych domów, torebek, portfeli.

    Uporządkowana przestrzeń, to poukładane myśli, dlatego warto podjąć wyzwanie, szczególnie, że nie wymaga ono wielkich nakładów sił. Jedyne, co musimy zwalczyć, to zamiłowanie do chomikowania… i znaleźć trochę czasu.

    Zaczynamy!

    Twój portfel – wyrzuć stare paragony, zużyte bilety, kartki z listami zakupowymi z poprzednich tygodni. Zajrzyj do przegródek, zapewne znajdziesz w nich nieaktualne karty lojalnościowe – sklepu, kawiarni już dawno nie ma, a Ty kartę trzymasz nadal. Z przyzwyczajenia.

    Twoja torebka – wiadomo, że kobieca torebka zawiera skarby, mnóstwo użytecznych przedmiotów, mieści się w niej więcej niż w przysłowiowej szafie 🙂 Jednak są też rzeczy, które możesz wyrzucić od razu. Starą maseczkę, bo już zużyta (znak obecnych czasów), puste opakowanie po tabletkach od bólu głowy, chusteczkach, papierek po batoniku, ulotkę ze sklepu, wizytówkę którą wzięłaś na wszelki wypadek, ale do tej pory z niej nie skorzystałaś. Może nosisz jeszcze krem z filtrem, którego używałaś latem, błyszczyk do ust, który pamięta dawne czasy. Wyjmij, wymień na nowe. Poczujesz się znacznie lepiej, zapewniam. Sprawdzone!

    Teraz czas na przestrzeń w domu. Idziemy kuchni. Tutaj mamy pole do popisu, ha, ha. Torebki foliowe, reklamówki – nawet te “ładne”. Butelki po sokach, słoiki po dżemach, sosach. Oczywiście, jak ich ponownie nie użyjesz. Tylko szczerze sobie odpowiedz na to pytanie 😉 Wyrzuć stare wytłaczanki po jajkach, kupisz nowe. Pudełka po lodach, pojemniki po czekoladkach, nawet te zachowane w celu “a nuż się przydadzą”. Zajrzyj do szuflad, przejrzyj wycięte z gazet przepisy, tak, te sprzed wielu lat, z których jeszcze nie skorzystałaś, bo pieczesz “z głowy” lub szukasz przepisów w internecie. Pozbądź się plastikowych sztućców, drewnianych pałeczek, które zostały z jedzenia zamówionego na wynos. Przejrzyj przyprawy, kisiele, budynie – te lubią się przeterminować. Pudełka z herbatą – tą rozgrzewającą, którą dostałaś w prezencie w 2018 i tą odchudzającą z 2016 🙂 Jak dasz radę, posegreguj kubki. Tych mamy pod dostatkiem, a i tak pijesz poranną kawę w swoim ulubionym.

    Pora na łazienkę – końcówki środków czystości wykorzystaj na świąteczne porządki, a butelki wyrzuć. Nie kupuj nowych zanim nie pozbędziesz się tych, które masz. Inaczej te stare na dłużej zagoszczą na tyłach szafki. Zajrzyj do kosmetyków. Wrzuć do kosza przeterminowane próbki kremów, szamponów, pozbądź się przyschniętych podkładów, które trzymasz na półce, starych lakierów do paznokci, kosmetyków kupionych na specjalną okazję, które lata świetności mają już za sobą. No i koniecznie rzuć okiem na półkę z flakonikami po perfumach. Wiem, że są ładne.., ale tylko zbierają kurz.

    Z zakamarków pokoju, szafek usuń stare gazety, foldery, instrukcje obsługi od sprzętów, które już znasz na pamięć. Wyrzuć stare kalendarze, notatki ze szkolenia sprzed 10 lat, gadżety reklamowe typu breloczki, podkładki pod myszkę, antystresy gumowe. Pudełko po zakupionym zegarku, torebki po prezentach, stare długopisy, markery, metki od ubrań, zapasowe guziki, których już nie przyszyjesz. Zapomniane kable, zużyte baterie, formularze zwrotu zakupów przez internet.

    Otwórz szafę… Daj swoim ubraniom drugie życie lub wyrzuć te znoszone. Na pewno masz w szafie zapas rzeczy “po domu”, a chodzisz w ulubionym dresie. Druga kategoria to “włożę jak schudnę”, do zastanowienia co naprawdę wykorzystasz. No i zestaw ubrań z serii “wrócą do mody”. Pewnie tak, ale założę się, że Ty do nich nie wrócisz. Zajrzyj też na półkę z torebkami, butami (tutaj będzie trudno, rozumiem 🙂 ), ale warto spróbować.

    Jestem przekonana, że po takim oczyszczaniu poczujesz się lepiej, stworzysz w głowie przestrzeń na spokój, odetchniesz. Zyskasz miejsce na półkach, w szafie, uporządkujesz to, co postanowiłaś zostawić. Kiedyś przeczytałam, że: “Pozbywając się bałaganu, robimy miejsce na wartości niematerialne.” A takich nam dzisiaj bardzo potrzeba.

    Koniecznie, dajcie znać, jakie macie doświadczenia z porządkowaniem przestrzeni wokół siebie.