• Pasja i motywacja,  Uważność czyli mindfulness

    “Dzika droga” – czyli odnaleźć siebie.

    “Jeśli brakuje Ci śmiałości, wznieś się ponad nią”.

    Dzisiaj polecam Wam film, do którego wracam, nad którym warto się zatrzymać, obejrzeć świadomie. “Dzika droga” została nakręcona na podstawie autobiografii kobiety (Cheryl Strayed), która wyruszyła w samotną podróż szlakiem Pacific Crest Trail.
    To długodystansowy pieszy szlak turystyczny w Stanach Zjednoczonych, liczący ponad 4 tysiące kilometrów. Cheryl zostawiła za sobą trudne dzieciństwo, traumatyczne doświadczenia dorosłego życia. Z plecakiem na plecach i nadzieją w sercu ruszyła by odnaleźć siebie, zmierzyć się ze swoimi ograniczeniami. Podczas długiej samotnej wędrówki musi wytrzymać ból, poznać smak wyrzeczeń, poradzić sobie w trudnych dla niej sytuacjach. Po drodze napotyka wielu życzliwych ludzi, nawiązuje relacje, które wpływają na nią, na jej sposób postrzegania świata. Podjęła wysiłek który zmienił ją nie tylko fizycznie, dokonał zmian w jej wnętrzu, przewartościował, poukładał priorytety. Cheryl przedstawia swoją podróż z ogromną dozą autentyzmu. Trud, któremu sprostała, pomaga jej spojrzeć na siebie z innej perspektywy. Podróż choć ciężka, inspiruje, jest źródłem mocy. Wyzwala siłę, nadzieję, świadomość, że granice, które odczuwamy, są często tylko w naszej głowie.

    “Wszechświat, jak się przekonałam, nigdy sobie nie żartował. Brał, co chciał i nigdy tego nie oddawał.”

    Bo w życiu czasem trzeba wyruszyć w drogę, dosłownie lub w przenośni. Pokonać swój strach, obawy, zmierzyć się z własnymi słabościami. Bo “strach w znacznym stopniu rodzi się z tego, co sami sobie wmówimy”. Wiele ograniczeń, które odczuwamy ma początek w naszym codziennym życiu, doświadczeniach z przeszłości. I dlatego warto zebrać się w sobie i zawalczyć o siebie. Pokonać zniechęcenie, brak motywacji, zwątpienie.

    Życie daje nam szanse na zmianę, na weryfikację. Warto wtedy uświadomić sobie na jakim etapie się znajdujemy, co w nas tkwi, co nas pochłania, w którą stronę zmierzamy. Próby, którym jesteśmy poddawani uczą nas, zyskujemy nowe doświadczenia, wiedzę na swój temat, dowiadujemy się na co nas stać. Małe, dotąd nieistotne rzeczy zyskują wartość – woda, mydło, lemoniada, buty. Na co dzień nie myślimy o tym wszystkim, mamy pod ręką to, co potrzebujemy. Taka wyprawa w głąb siebie, pozbawiona wygód, nieprzewidywalna, dzika, wzmacnia wdzięczność, czyni człowieka bardziej świadomym, dojrzałym emocjonalnie.

    “Dziękuję” – myślałam bez przerwy. “Dziękuję”. Nie tylko za długi marsz, ale za wszystko, co w końcu we mnie wezbrało, za wszystko, czego nauczył mnie szlak, i za to, czego nie mogłam jeszcze wiedzieć, choć w jakimś sensie czułam, że już we mnie jest”.

    Z przekonaniem polecam Wam ten film. Może kogoś zainspiruje, uwolni myśli, poruszy emocje. Wyruszycie z Cheryl w podróż po nadzieję, po siłę. Bo każdy z nas ma swoja drogę do przebycia. Czas na podjęcie wyzwania, ważnej decyzji, uzyskanie wewnętrznej równowagi. Moment na refleksję, na odnalezienie siebie… Na nowo. “Jeśli tylko pozwolisz, to może Ci dać chęć do życia” ❤

    “Był to świat, którego nigdy wcześniej nie widziałam, choć zawsze wiedziałam o jego istnieniu. Świat, w który wkroczyłam niepewnie, pogrążona w żalu i zamęcie, pełna strachu i nadziei. Świat, który – jak sądziłam – uczyni mnie zarówno kobietą, jaką wiedziałam, że mogę się stać, jak i dziewczyną, jaką kiedyś byłam. Świat, który miał pół metra szerokości i 4285 kilometrów długości”.

    Cytaty pochodzą z książki autorstwa Cheryl Strayed, “Dzika droga. Jak odnalazłam siebie”.

  • Pokochaj siebie

    Syndrom “grzecznej dziewczynki” – uwolnij prawdziwą siebie.

    “Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą”. Ute Ehrhardt

    Czy z “grzecznej dziewczynki” może wyrosnąć świadoma swojej wartości kobieta? Zdecydowanie tak. Bo nie jest wadą być ułożoną, uprzejmą, miłą dziewczynką, która jest lubiana, dobrze się uczy, potrafi ustąpić miejsca starszej osobie. Potem wyrasta na troskliwą, ciepłą, uśmiechniętą kobietę. To zalety, które są warte pielęgnowania. Gdzie zaczyna się problem? Kobiece kłopoty z asertywnością, z ustawianiem granic mają swój początek w modelu wychowania na “grzeczną dziewczynkę”, ale tylko wtedy jeśli sama kobieta już będąc dorosłą nie potrafi w odpowiednim momencie wyeksponować samej siebie, zaakcentować własnego zdania, wysłać sygnału z informacją, że trzeba się z nią liczyć.

    Syndrom czyli co?

    Słownik języka polskiego definiuje to pojęcie jako: “zespół cech charakterystycznych dla jakiegoś zjawiska, zwykle negatywnego, lub charakterystycznych dla osoby, która doświadczyła takiego zjawiska”. Zachowania, cechy którymi charakteryzuje się kobieta, którą dotyka ciężar bycia zbyt “grzeczną” są bardzo typowe.

    Uległa i wycofana.

    Nie potrafisz zadbać o swoje potrzeby, nie akcentujesz swoich poglądów, wolisz się wycofać dla świętego spokoju, rezygnujesz z własnych planów, nie umiesz wymagać od innych. Trudno się żyje będąc taką osobą. Opisana postawa obciąża psychikę, negatywnie wpływa na emocje, na poczucie własnej wartości. Nikt nie wyciągnie Cię z kąta, sama musisz stanąć twarzą w twarz z życiem, innymi ludźmi i powiedzieć jasno czego oczekujesz, jaki jest Twój cel.

    Cierpisz w ukryciu.

    Sprawia Ci trudność zdecydowany sprzeciw, okazywanie niezadowolenia wobec zachowania innych osób? Zbyt łatwo odpuszczasz, nie umiesz tupnąć nogą, kiedy ktoś Cię wykorzystuje, rani Twoje emocje. Okazywanie braku akceptacji w sposób jasny i klarowny jest niezmiernie ważne dla zdrowia, dla jakości Twojego życia. Sygnalizuj otoczeniu swoje potrzeby, a jeśli ktoś przekracza postawione granice, okaż złość, mówiąc dosadnie – wścieknij się! Złość nie szkodzi piękności, wprost przeciwnie… Pokazuje, że nie dasz sobie “w kaszę dmuchać” i potrafisz powiedzieć STOP w chwilach, kiedy coś Cię denerwuje, ktoś Cię krzywdzi.

    Milczenie nie jest złotem.

    W tym przypadku zdecydowanie nie. Nie możesz milczeć, kiedy dzieje się coś, z czym się nie zgadzasz. Wiem, że czasem trudno powiedzieć wprost co się myśli, czego oczekuje, wyrazić siebie przez słowa dostosowane do danej sytuacji. Jednak to słowa właśnie są Twoim orężem. I korzystaj z ich mocy. Mów wyraźnie czego oczekujesz, z czym się nie zgadzasz, jakie masz zastrzeżenia, uwagi lub preferencje. Ktoś inny musi wiedzieć czy jesteś zadowolona, czy coś akceptujesz, a jeśli nie jesteś z czymś zgodna, jak to zmienić, co zrobić, żeby było dobrze. Nikt inny, tak jak Ty sama, nie wie czego Ci trzeba. Mów śmiało i wyraźnie. Nie bój się być przekonująca 🙂

    Bądź sobą, bądź prawdziwa.

    Nie uśmiechaj się na siłę w chwili, kiedy nie jest Ci do śmiechu. Nie odpowiadaj: “podoba mi się”, jeśli nie jesteś o tym przekonana. Nie usuwaj się w cień, nie przepraszaj, że żyjesz. Nie kajaj się, jeśli nie zawiniłaś. Oczekuj szacunku od innych, sama szanuj ludzi, ale nie zabiegaj przesadnie o ich uwagę. Nie rezygnuj z własnych wizji, planów, marzeń. Bądź wierna swoim wartościom nawet wtedy, gdy są one niepopularne, nie zawsze pozytywnie odbierane. W tym, co okazujesz światu, jesteś Ty. Prawdziwa, nieudawana. Nie oczekuj, że wszyscy będą Cię lubili. Nie jesteś zupą pomidorową 😉 Nie ustępuj z zasady. Walcz o swoje, jeśli jest to dla Ciebie ważne. Wyrzuć ze swojego słownika stwierdzenia typu: “przepraszam, że myślę inaczej”, “nieśmiało dodam”, “pewnie się mylę, ale…” Sposób, w jaki się wypowiadasz wpływa na to, jak postrzega Cię Twój rozmówca. Partner, szef, kolega lub nieznajomy na ulicy czy w sklepie.

    Kropka nad i.

    Patrz ludziom w oczy, jak do nich mówisz. Śmiało, z przekonaniem. Trzymaj kontakt wzrokowy, okazuj swoje prawdziwe reakcje. W ten sposób jesteś wiarygodna, wzbudzasz szacunek, budujesz swój autorytet. Byłaś grzeczną dziewczynką, a teraz jesteś dorosłą kobietą. Wartościową, kompetentną, mającą własne zdanie i prawo do jego wypowiadania. “Jesteś kowalem własnego losu” i trzymaj życie we własnych rękach. W ten sposób otwierasz sobie drogę do budowania zdrowych relacji międzyludzkich. Opartych na wzajemnym szacunku, dbałości o drugą osobę, o jej potrzeby, bez konieczności poświęcania się, rezygnacji z siebie, ciągłego zabiegania o uwagę. Bo grzeczne dziewczynki też idą tam, gdzie chcą… jeśli tylko się odważą🧡

    Świat stoi przed Tobą otworem. Daj sobie szansę.

  • Uroki codzienności

    “Ania z Zielonego Wzgórza” – życie nie jest skomplikowane…

    Lubię wracać do książek z młodości. Czasem kartkuję sobie wybraną i wyrywkowo czytam fragmenty, zapisuję ponadczasowe myśli. Jedna z moich ulubionych, “Ania z Zielonego Wzgórza” ujęła mnie swoją prostotą przekazu, lekkością z jaką się ją czyta, malowniczymi opisami przyrody i mądrością głównej bohaterki💚 Jej sposób myślenia w magiczny sposób pokazuje nam prostotę w postrzeganiu świata i jego uroków. Czytając te przemyślenia, można znaleźć prawdy, które warto stosować w codziennym życiu. Trzeba tylko chcieć się zainspirować, zastanowić ile trafnych wniosków zawierają zdania, wypowiadane przez urokliwą, rudowłosą Anię, o wielkim sercu i głębokiej ufności w ludzi, w dobro i sprawiedliwość.

    “Pamiętaj, że wszystko można zacząć od nowa. Jutro jest zawsze świeże i wolne od błędów”. Lucy Maud Montgomery

    Te słowa mam wyryte w pamięci. Dla mnie są niesamowicie prawdziwe, zgodne z moim podejściem do życia. Jako optymistka utożsamiam się z taką filozofią, otwieram nowy dzień z nadzieją i zapisuję kolejne karty mojej codzienności.

    “Nikt nie może nikomu zabronić marzeń o idealnym świecie. A poza tym podążając własną drogą, prędzej czy później i tak każdy znajdzie się na zakręcie”. Tak właśnie warto żyć 🙂 Nie chodzi o bycie naiwnym, wyrwanym z rzeczywistości. Zawsze uważam, że zachowując w sobie odrobinę dziecięcej naiwności możemy więcej dostrzec w tym, co nas otacza. Skorzystać z naszego potencjału, dać sobie szansę, uwierzyć w siebie, w ludzi. I tak przyjdzie moment, kiedy będzie trzeba zdjąć choć na chwilę te różowe okulary, ale póki można patrzeć na życie bezproblemowo, to czemu nie pobujać w obłokach, nie uczynić spraw prostszymi. Życie samo w sobie jest nam przyjazne, nie jest problemem do rozwiązania.

    “Nauczyłam się już, że prawie każda sytuacja ma swoje dobre strony, wystarczy tylko postarać się je zobaczyć. Oczywiście trzeba w tym celu okazać zdecydowanie i silną wolę”.

    Szklanka do połowy pełna. Zawsze. Każdą sytuację możemy zinterpretować na swoją korzyść. Dlatego tak istotne jest podejście do tego, co nas spotyka. Nastawienie i umiejętność robienia użytku z lekcji, jakich udziela nam los. Można iść przez życie na pół gwizdka albo rozwijać skrzydła i chłonąć je całym sobą. “Czy to nie przyjemnie, że jest tak dużo rzeczy, które jeszcze poznamy? To właśnie sprawia, że ja się tak cieszę życiem… świat jest taki ciekawy… Nie byłby taki ani w połowie, gdybyśmy wszystko o nim wiedzieli, prawda?”

    “Jeśli nie możesz być pogodnym, bądź tak pogodnym, jak możesz”.

    Proste wskazówki mają często największą moc. W nieskomplikowany sposób pokazują nam ukryty sens wielu zdarzeń, spraw, emocji, które odczuwamy. Nic, tylko brać je sobie do serca i korzystać🌺 “I ja wiem, że popełniam dużo błędów, ale wtedy, na pociechę, myślę od razu o tych błędach, których nie popełniłam, a mogłam”.

    Korzystajcie z mądrości zawartej w książkach z dzieciństwa. Mają w sobie dużo ponadczasowej mądrości, uroku, sensu, który można odkrywać na nowo mając trochę więcej niż kilkanaście lat 😉 Ja nie przestaję zachwycać się Zielonym Wzgórzem, Ścieżką Brzóz i Krainą Beztroski…

    Wszystkie cytaty zawarte we wpisie są autorstwa Lucy Maud Montgomery i pochodzą z książki “Ania z Zielonego Wzgórza”.
  • Pokochaj siebie

    Zadbaj o siebie – 4 proste kroki.

    Lato zbliża się wielkimi krokami. Kolorowe sukienki w szafie czekają na swój czas 🙂 Patrząc okiem kobiety, teraz mam większą ochotę skupić się na sobie, zadbać o swój wygląd, zdrowie i spokój wewnętrzny. Odrobina wysiłku, a efekty cieszą. Nic skomplikowanego. Wystarczy kilka minut dziennie. Od czego zacząć?

    Woda jest Twoim sprzymierzeńcem.

    Nawilżaj ciało od wewnątrz. Woda to życie. Wyrób w sobie nawyk picia wody. Odpowiednia ilość wypijanych płynów zapewnia dobre samopoczucie, oczyszcza organizm z toksyn, reguluje ciśnienie krwi, nawilża i uelastycznia skórę. To prosta czynność, której efekty zobaczysz na różnych płaszczyznach. Postaw szklankę z wodą na biurku, na nocnym stoliku, weź ze sobą butelkę wody mineralnej, gdy wychodzisz z domu czy z pracy. Miej wodę w zasięgu ręki. Pij małymi łykami, lepiej częściej i mniej niż od razu dużo. Nie czekaj aż poczujesz pragnienie, suchość w ustach, zmęczenie. Nie wprowadzaj organizmu w tryb awaryjny, bo wtedy zacznie zatrzymywać wodę, co przełoży się na poczucie obrzmienia, ciężkość nóg, wahania wagi. Pij na zdrowie. Warto wybierać wodę bez dodatków smakowych. Jeśli nie smakuje ci czysta woda, sama dodaj do niej plasterek cytryny czy miętę, liść pokrzywy. Możesz zacząć dzień od szklanki wody z cytryną i miodem. Taka mikstura dobrze wpływa na odporność, uruchamia procesy oczyszczania organizmu. Nie jestem lekarzem, dlatego powstrzymam się od długiej listy szczegółowych wskazówek i zaleceń 😉 Wiem jedno, ten prosty nawyk ma swoją moc. Praktykowany regularnie, odwdzięczy się z nawiązką.

    Czerp z natury.

    Nie musisz wydawać grubych pieniędzy, by o siebie zadbać. Postaw na naturalne, dostępne składniki. Czerp z natury. Doceń jej bogactwo. Śpij przy otwartym oknie, postaraj się iść spać przed północą, żeby zapewnić sobie wystarczającą długość snu. Sen to naturalny i bardzo skuteczny kosmetyk. Dotleniaj się, to pomoże Ci się odprężyć, zredukować codzienny stres. Zaprzyjaźnij się z ziołami. Poznawaj ich właściwości. Ja piję ziołowe napary, które dobrze wpływają na moje samopoczucie. Mogą to być gotowe herbaty, możesz też spróbować zebrać je samodzielnie. Zacznij od tych nie budzących wątpliwości. Na przykład rumianek, pokrzywa. Mają cenne właściwości. Oczyszczają, wzmacniają. Napary z ziół można wykorzystać do okładów na zmęczone oczy, zrobić z nich płukankę na włosy. Wybierz coś dla siebie i spróbuj wprowadzić nowy zwyczaj do codziennej pielęgnacji. Spacery, nawet te krótkie, sprzyjają zdrowiu fizycznemu i psychicznemu. O zaletach spacerowania pisałam już na blogu. Polecam z przekonaniem 🙂

    Zadbaj o skórę.

    Jestem miłośniczką peelingów. Uważam, że to podstawa pielęgnacji. Lubię peelingi enzymatyczne, czasem korzystam z kawitacyjnych w gabinecie kosmetycznym. A na co dzień pielęgnuję ciało peelingiem zrobionym samodzielnie, ze składników, które mam w kuchennej szafce. Używam soli kuchennej, mielonej kawy i odrobiny cynamonu czy olejku waniliowego. Efekt świetny, po zastosowaniu skóra jest gładka, nawilżona, promienna i pięknie pachnie. Kawa może być najtańsza, ważne, żeby była zmielona. Peelingi na bazie kawy doskonale złuszczają martwy naskórek, pobudzają krążenie krwi, skóra odzyskuje koloryt i lepiej wchłania stosowane potem kosmetyki. Ja preferuję kremy silnie nawilżające bogate w witaminę C i E, balsamy z aloesem, olejem arganowym. I najważniejsze – regularnie stosuję krem do rąk. Dla mnie to podstawa. Tani, popularny kosmetyk, którego nie może zabraknąć w mojej łazience, kuchni, na biurku w pracy. Dłonie są wizytówką kobiety i są bardziej podatne na procesy starzenia. Codzienny kontakt z detergentami wysusza skórę rąk. Odrobina kremu odżywi, nawilży dłonie. Niewiele trzeba, by poczuć się zadbaną.

    Zdrowy duch.

    Zadbałaś o siebie, zrobiłaś peeling, zastosowałaś kosmetyki, pijesz wodę. Świetnie! Teraz czas na 4 krok. Spokój w głowie. Nic tak nie dodaje urody jak poukładane myśli, wyciszony umysł. To jak się czujesz widać na pierwszy rzut oka. Zauważyłaś, jak stres odbija się a Twoim wyglądzie, stanie Twojej skóry, włosów? Stres potrafi zniweczyć wszystkie starania o dobry wygląd. Dlatego warto zadbać o emocjonalną sferę życia. O siebie wewnątrz. Uśmiech to naturalny kosmetyk. A dbałość o spokój ducha przełoży się na promienną cerę i błysk w oczach. Poczucie szczęścia, zadowolenia z małych sukcesów, spełnianie marzeń, nawet tych najprostszych ma wielki wpływ na jakość naszego życia. Emanujesz pięknem wewnętrznym, chodzisz bardziej wyprostowana, z uniesioną głową. Jesteś bardziej pewna siebie, swojej wartości i atrakcyjności. Każdy ma swoje sposoby na radzenie sobie ze stresem, codziennymi niepokojami. Kąpiel, chwila odpoczynku w ulubionym fotelu, aktywność fizyczna, praca w ogrodzie, kieliszek wina, lody, wzruszający film, klimatyczna muzyka. Możliwości jest mnóstwo. Nie zapominajmy o sobie, o swojej psychice.

    Na koniec mały myk 🙂

    “Do lata piechotą będę szła”. Jak nie nosisz sukienek na co dzień, to spróbuj założyć ją choć raz w letni, słoneczny dzień. Ja wierzę w magię sukienki. Sama jej doświadczyłam w różnych okresach mojego życia. Sukienka pomaga wydobyć drzemiący w nas kobietach urok, potencjał, energię, eksponuje grację, lekkość poruszania. Podkreśla walory sylwetki, zadbane ciało, naszą niepowtarzalność i styl. Polecam z serca – zaprzyjaźnij się z sukienką💚

  • Blisko natury

    Z miasta na wieś – sielskie życie.

    “Wsi spokojna, wsi wesoła”. Taki obraz sielskiej wsi opisuje Kochanowski… i ma dużo racji 🙂 Szczególnie, jeśli spędziło się w wielkim mieście wiele lat i przeprowadzka na wieś była pielęgnowanym w głowie marzeniem. A nam marzył się dom blisko lasu. Pisałam już o moich przemyśleniach dwa lata po przeprowadzce. Co mnie zaskoczyło, bez czego nie można się obejść mieszkając 8 km od asfaltowej drogi.

    Wiele osób zastanawia się, jak byłoby fajnie porzucić pracę w korporacji i przenieść się na wieś. Żyć bez pośpiechu, problemów, z dala od spalin i ludzkiego szumu. Ja też długo zastanawiałam się czy takie pojawiające się myśli to tylko dalekosiężne marzenie, budowana w głowie odskocznia czy może stać się to faktem i zamieszkam na łonie natury, gdzieś pomiędzy jeziorem a lasem. I przyszła ta chwila, kiedy trzeba było podjąć konkretne działania, włożyć dużo energii w realizację tej zmiany i ruszyć ku nieznanym dotąd miejscom i nowym wyzwaniom.

    Marzenie spełnione i co dalej?

    Powiem wprost – przeprowadzka z miasta na wieś to bardzo poważna decyzja, która niesie za sobą szereg następstw. Dla mieszczucha to zupełnie inny świat. Inne tempo życia, odmienne postrzeganie płynącego czasu. Nowe zajęcia, potrzebne umiejętności. Trzeba się odnaleźć w różnorodnych sytuacjach, myśleć otwarcie, mieć różne scenariusze, działać spontanicznie. Koordynacja, planowanie, radzenie sobie z codziennymi wyzwaniami, zarządzanie czasem i kreatywność mile widziane. Zabrzmiało jak lista wymagań w ofercie pracy na stanowisko managera… 🙂 Dokładnie tak, choć w przyjemniejszych okolicznościach otoczenia, a nie za biurkiem. W mieście chodziłam do pracy. Codziennie o tej samej porze, tam spędzałam kilka lub kilkanaście godzin, mierzyłam się z zadaniami, robiłam swoje, a potem wracałam do domu. Wiele spraw można było przewidzieć. Grafik tygodnia był z góry zaplanowany. Były weekendy, wakacje. Wtedy uciekałam z miasta, odpoczywałam, łapałam oddech świeżego powietrza i z nową energią wracałam do “normalnego życia”.

    Patrząc na to z takiej perspektywy tutaj jesteśmy na wakacjach każdego dnia 😉 Wychodzę za furtkę domu i już jestem w lesie, idę kilkanaście kroków dalej i widzę jezioro połyskujące w słońcu. Szum drzew, śpiew ptaków. Powietrze jest wolne od smogu, czuć zapach iglaków, wilgotnej trawy. Wiosna tutaj wybudza się powoli i z każdym dniem nabiera intensywniejszych barw. Dla marzycieli o sielskim życiu – mieszkając na wsi nie leżysz na werandzie od rana do wieczora. Choć poranną kawę w piżamie czy wieczorny odpoczynek z kieliszkiem wina lub kubkiem herbaty, jak najbardziej praktykujemy.

    To trzeba zmienić.

    Nastawienie do codziennych obowiązków, nabyte przyzwyczajenia. Tutaj nie ma sklepu po drugiej stronie ulicy. Zabraknie Ci mąki, nie skoczysz do osiedlowego sklepu. Remontujesz i skończyły się wkręty – musisz wsiąść w samochód i jechać do miasta by dokupić, co potrzebujesz. Dlatego planowanie i przewidywanie przyszłości w zakresie potrzeb jest tutaj nieodzowne. Zepsuje się coś, najlepiej jak sam umiesz sobie z tym poradzić lub masz w bliskiej okolicy zaprzyjaźnionego fachowca. Wyłączą prąd – potrzebny agregat, by działała pompa i piec, lodówka. Codziennie masz do zrobienia wiele czynności wokół domu – usprawnienia, konserwacje, pielęgnacja zieleni (trawa, drzewka, krzewy, kwiaty), sprzątanie terenu. Do tego prace remontowe, które towarzyszą nam od przeprowadzki. Różnorodność prac pociąga za sobą zatrudnianie fachowców, którzy są dostępni w różnych terminach, do tego trzeba się dostosować, zgrać w czasie, przygotować i zakupić potrzebne materiały.

    O wielu rzeczach trzeba pamiętać. Człowiek nabiera nowych umiejętności, wprawy, doświadczenia, którym potem może się podzielić 🙂 W mieście płaciliśmy czynsz i o wiele tematów dbała administracja osiedla. Nie interesowało nas czyszczenie rynien czy komina.

    Tego w mieście nie znajdziesz…

    Niezależności, swobody decyzji – zgodnie z zasadą “wolnoć Tomku w swoim domku”. Jesteśmy u siebie i tutaj to my podejmujemy decyzje. To nasz teren, o który dbamy i zagospodarowujemy po swojemu. Sadzimy roślinność, otaczamy się tym, co lubimy, dobieramy materiały, kolory, rozwiązania dla nas najlepsze. Dlatego czujemy się tutaj lepiej niż w bloku. Mamy dużą werandę, ogród, przestrzeń do życia. Dom daje nam poczucie bezpieczeństwa i świadomość, że możemy tworzyć każde wnętrze po swojemu. Nie ma tutaj szablonowych rozwiązań. Powtarzalności, masówki. Jest nasz klimat, według naszego gustu i upodobań. Mamy dużo więcej swobody, nie dzielimy wspólnych przestrzeni z innymi – no poza drogą przez wieś.

    Bliskość przyrody, jej urok o każdej porze roku. Możliwość podglądania zwyczajów zwierząt, ptaków, owadów działa niezwykle uspakajająco. Bartek zbudował budki lęgowe, karmniki, posadził rośliny miododajne, posiał trawę kwietną. Dba o wszystko swoim fachowym gospodarskim okiem❤ Mamy też kolorowe kwiaty w donicach. Życie w zgodzie z naturą jest najlepszym lekiem na stres, nerwowość, daje poczucie odprężenia, wycisza. Stawia wszystko we właściwym świetle. Człowiek nabiera dystansu do wielu często nieistotnych spraw, na które nie ma wpływu. Bardziej skupia się na tym, co go otacza, co tworzy jego rzeczywistość, codzienność. Na wsi czas płynie wolniej (choć doba też ma 24 godziny i czasem chciałoby się by się rozciągnęła). Tutaj nie docierają z taką intensywnością problemy globalne takie jak pandemia, której właściwie nie odczuliśmy. Mogliśmy wychodzić z domu, po lesie chodziliśmy nie mijając nikogo po drodze. Oddychaliśmy zdrowym powietrzem. Nie czuliśmy presji, obostrzeń, paniki. To niewątpliwy plus.

    Jemy zdrowiej.

    Tutaj na co dzień nie mamy fast foodów. Nie wyskakujemy na skrzydełka czy do pizzerii. Dużo potraw gotujemy sami. Produktu kupujemy w lokalnych sklepach lub na rynku w soboty. Mięso, pieczywo, jajka różnią się smakiem, aromatem, trwałością. Jest większy wybór, lokalne przysmaki. W naszych okolicach królują ryby, a my z radością korzystamy z tej różnorodności i dostępności. Zawsze lubiłam gotować, ale pracując na etacie nie miałam czasu na codzienne przygotowanie kilku dań. Tutaj jest inaczej. Często gotuję, wprawiam się w kulinarnej sztuce i nie ukrywam, że czuję satysfakcję, jak przygotuję kolejne danie, którego wcześniej nie potrafiłam ugotować. Piekę ciasta, bo nie zawsze jest w domu zapas łakoci, a do kawy czy herbaty taki kawałek domowego ciasta to samo dobro. Lepsza jakość wody przekłada się na smak potraw i napojów. A własne zioła czy szczypiorek z grządki czy doniczki cieszy za każdym razem.

    Wieś nie jest dla wszystkich.

    To całkowicie normalne. Mimo licznych zalet i walorów mieszkania w sielskiej okolicy takie rozwiązanie nie jest dobre dla każdego. Nie odnajdzie się tutaj ktoś rządny bodźców, gwaru, kontaktu z ludźmi, bycia w centrum wydarzeń. Osobiście znam kilka osób, dla których przeprowadzka na wieś byłaby wyjęciem z naturalnego środowiska, jakim jest miasto. I bardzo dobrze, bo każdy powinien mieszkać tam, gdzie czuje się najlepiej. Jesteśmy różni i mamy inne potrzeby. Do tego dochodzą jeszcze okoliczności – te sprzyjające i te działające na przekór naszym marzeniom i planom. Trzeba pamiętać by ważne decyzje, a taką na pewno jest wybór miejsca do życia, podejmować we właściwym czasie. Bo na wszystko jest dobry czas. I wtedy warto ruszyć za marzeniem…

    Dzisiaj

  • Pokochaj siebie,  Slow life

    Pozostań sobą w wymagającym świecie.

    “Bycie sobą w świecie, który nieustannie próbuje uczynić cię kimś innym, jest największym osiągnięciem”. Ralph Waldo Emerson

    Czasem zastanawiam się jak bardzo żyjemy pod presją porównywania się z innymi🤔. Codziennie po kilka razy czytamy o pięknych podróżach do urokliwych zakątków, o idealnej figurze, którą wypada się szczycić. O śniadaniach fit i bezglutenowych potrawach, które służą zdrowiu. O topowych stylizacjach, gadżetach, poradnikach bez których podobno nie możemy się obejść.
    A gdzie w tym wszystkim autentyczność, indywidualność, potrzeba by nie uczestniczyć w tym wyścigu po idealność? Masz ochotę na duże lody z bitą śmietaną, zjedz i ciesz się chwilą przyjemności. To nic, że nie chcesz zamienić ich na proteinowy koktajl. Rób to, co lubisz, co Ci służy, ubieraj się po swojemu i nie miej wyrzutów sumienia.
    Lepiej pozostać sobą niż naśladować powielane wzorce, z którymi nie masz ochoty się utożsamiać. Nikt nie wie, co jest dla Ciebie dobre. Ty wiesz to najlepiej i Ty wybierasz. Zainspiruj się, skorzystaj z dobrych doświadczeń innych osób w takim stopniu, na ile tego potrzebujesz. Bez napinki. Czym innym jest motywacja, a czym innym presja. Trzymasz ster swojego życia we własnych rękach💙

    Lubię się uśmiechać… To najlepszy kosmetyk dla kobiety 🙂

    “Nie pozwól innym wmówić sobie, kim według nich powinieneś być. Ograniczona tożsamość to marny sposób na egzystencję. Bądź sobą i żyj wolnym. Ufaj, że żyjąc wiernie sobie, przyciągniesz ludzi, którzy Cię wspierają i kochają, jako Ty”. Jaeda deWalt

    Nie zawsze jest to łatwe. Próbujemy, nie od razu się udaje, ale najważniejsze by nie rezygnować. Życie po swojemu w świecie pełnym gotowych rozwiązań jest możliwe. Sam decyduj z czego korzystasz, a co nie jest dla Ciebie. I pielęgnuj swoją niepowtarzalność🌷

    “Nie ma drugiego człowieka takiego jak Ty. Jesteś jedyny w swoim rodzaju i wyjątkowy, całkowicie oryginalny i niepowtarzalny”. Phil Bosmans

  • Pasja i motywacja

    Przełam rutynę, zrób coś po raz pierwszy.

    “Wyjdź ze swojej strefy komfortu. Możesz wzrastać tylko, jeśli jesteś gotów czuć się dziwnie i niekomfortowo próbując czegoś zupełnie dla Ciebie nowego”. Brian Tracy

    Kiedy zrobiłaś, zrobiłeś coś po raz pierwszy? Coś dla Ciebie nowego, czego wcześniej nie doświadczyłeś. Co budzi dreszcz emocji, zaciekawienie, odrobinę niepewności, a potem ogromną satysfakcję, że się udało. I nie mówię tutaj o wejściu na Mount Everest 😉 Chodzi o zwyczajne, niezwyczajne czynności, doświadczenia, które nas rozwijają, dzięki którym poznajemy swoje możliwości, swoje talenty, siebie samego.

    Odkrywanie nowych rzeczy pozwala nam się rozwijać, doświadczać nieznanego, czuć smak przygody, radość. To niesamowicie ważne, by wychodzić życiu naprzeciw i próbować. Uciekać od powtarzalności, przełamywać rutynę. Nasza codzienność jest pełna rutynowych czynności, schematów i to całkowicie normalne. Budzimy się, jemy śniadanie, pijemy kawę, jedziemy do pracy. Potem powrót, codzienna domowa krzątanina, wieczór, chwila odpoczynku i sen.

    Spędzanie wolnego czasu też może przybrać formę przyzwyczajenia. Zawsze ta sama aktywność lub miejsce. Znane, lubiane, sprawdzone. Też potrafi cieszyć, nawet bardzo. Warto jednak przełamywać utarte ścieżki, przecinać je nową i nieznaną dotąd drogą. Tam możemy coś odkryć, poznać, zachwycić się. Przekonać się na własnej skórze jak się czujemy w czymś dotąd nieodkrytym.

    Nie umiem, nie potrafię.

    To najczęściej nas spowalnia. Obawa przed nowym, niepewność, niechęć do porzucania tego, co już znamy i lubimy. Jak możesz wiedzieć, że czegoś nie potrafisz, jak nawet nie spróbowałeś tego zrobić? No właśnie. Najpierw podejmij próbę, a potem wyciągnij wnioski czy chcesz coś powtórzyć, czy sprawiło Ci to przyjemność, czy może odkryłeś swoją nową pasję.

    Wybierz nowy kierunek.

    Uwielbiasz podróżować? Wybierz nowy kierunek na najbliższą wyprawę. Kompletnie odmienny od Twoich utartych wyborów i sprawdzonych preferencji. Zaryzykuj, zobacz coś nowego. To wystarczy, żeby doświadczyć nowych emocji, sprawić sobie niespodziankę. Poznać nieznany kawałek świata.

    Zjedz coś nowego.

    Naprawdę nie trzeba wiele, by poszerzyć obszar swoich doświadczeń. Czasem może być to nowa potrawa, którą sama ugotujesz, a może nieznane danie, które zamówisz w restauracji. Posmakuj, zobacz, że można inaczej. To małe odstępstwo od rutyny, a wprowadzi świeży powiew do Twojego dotychczasowego życia.

    Spróbuj nowej aktywności.

    Może chodzi Ci po głowie jakieś pragnienie. Chcesz spróbować sił w nowym hobby, odkryć nową pasję? Co stoi na przeszkodzie? Tylko Twój wewnętrzny opór i brak wiary we własne siły. Odważ się. Zapisz się na kurs tańca, naucz się pływać, zacznij biegać lub medytować. Zacznij poznawać się w nowym otoczeniu, okolicznościach, wśród innych ludzi. To niezmiernie rozwijające. Napełnia nas nową energią i siłą. Zaczynamy budzić się z “zimowego snu” i oddychamy pełną piersią zadowoleni z siebie i nowych doznań.

    Mogłabym wyliczać co jeszcze możesz zrobić po raz pierwszy. Jednak to Ty sama, sam najlepiej wiesz od czego chcesz zacząć swoje przełamywanie rutyny. Tutaj trzeba podkreślić, że rutyna sama w sobie też ma wiele zalet, osadza nas w znanym otoczeniu, gdzie czujemy się pewnie i bezpiecznie, nie musimy balansować na krawędzi 😉 Nasze nawyki tworzą naszą, niepowtarzalną rzeczywistość i bardzo dobrze. Chodzi jednak o to, by wykorzystać szanse, jakie otwiera przed nami życie. Szukać nowych możliwości. Dopuszczać nowe bodźce, nie zakładać z góry, że nie warto, że nie podołasz.

    Jak ja przełamuję rutynę?

    Pewnie chcecie wiedzieć, co ja zrobiłam po raz pierwszy? Przeprowadziłam się z wielkiego miasta na wieś – to milowy krok poza strefę komfortu💚 Pierwszy raz płynęłam kajakiem. Spływ po krętej i urokliwej rzece, pośród lasów, rozlewisk, dał mi wiele frajdy, wzrokowych doznań i satysfakcji. Dzisiaj już wiem, jak to jest. Zdecydowanie było warto i na pewno to powtórzę. Wybiorę tylko inną trasę. Pierwszy raz zaczęłam pisać bloga, a marzyłam o tym już jakiś czas. Podjęłam wyzwanie, bo kocham pisać, dobrze czuję się w tej roli. Lubię kontakt z ludźmi. Potrafię się otworzyć, podzielić przemyśleniami, może zainspirować, podpowiedzieć, dać światełko nadziei i optymizmu🍀

    Wszystko, co robimy po raz pierwszy jest angażujące, pobudza nowe obszary naszych myśli i odczuć. Odkrywamy siebie w nowych sytuacjach. Uczymy się, zdobywamy doświadczenie. Życie jest jedno i dlaczego nie wykorzystać tej szansy. Jest tyle możliwości. Trzeba tylko wykrzesać z siebie trochę ciekawości i otwartości. Życzę Ci powodzenia! Chętnie przeczytam w komentarzach o Waszych doświadczeniach z przełamywaniem przyzwyczajeń 🙂

  • Moim okiem

    Bucket List – lista marzeń do spełnienia.

    Bucket List – to nic innego, jak osobista lista marzeń, celów, które chcemy zrealizować, doświadczyć w trakcie naszego życia. Spisywana z wiarą, że wszystkie umieszczone na niej punkty uda nam się zrealizować. Marzenia, cele, doświadczenia, plany. Wszystko, co nam w duszy gra. Sporządzając Bucket List dobrze jest puścić wodze fantazji, nie ograniczać się zbytnio zdrowym rozsądkiem, aspektami materialnymi, ograniczeniami wiekowymi czy czasowymi. To Twoja lista marzeń. Spis pragnień, które chcesz spełnić.

    “Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat działa potajemnie, by udało ci się to osiągnąć”. Paulo Coelho

    Od czego zacząć?

    Od burzy mózgu. Możesz to zrobić na papierze, w komputerze, w myślach. Weź pod uwagę wszystkie marzenia, cele. Nawet te, na pierwszy rzut oka nierealne. Życie mamy jedno i tylko raz możemy zrealizować to, czego pragniemy. “Chcieć znaczy móc”. Próbuj, nie odpuszczaj zbyt łatwo. Okoliczności zawsze mogą się zmienić. Pojawią się nowe szanse, możliwości. Jak bardzo czegoś chcemy, wtedy mamy większą motywację do szukania sposobów, by to spełnić, zrealizować.

    Określ ramy czasowe.

    Umownie, nie sztywno. Chodzi o to, aby nie odwlekać czegoś w nieskończoność. Poza tym chodzi o to, by pragnienie, swój cel można było zrealizować. Na przykład chcesz skoczyć ze spadochronem. Łatwiej będzie to zrobić zanim stuknie Ci siedemdziesiątka 🙂 Jeśli możesz zaplanować i rozpisać swoją listę marzeń w czasie, będziesz bardziej zmotywowany, zbierzesz siły, skupisz energię na tym, co dla Ciebie ważne.

    Zdecyduj czy zrobisz to samodzielnie czy w towarzystwie.

    To ważny krok, bo planowanie czegoś wspólnie z drugą osobą wymaga ustalenia precyzyjnych ram czasowych, porozumienia w kwestii szczegółów, podzielenia kosztów itp. Poza tym realizacja swoich marzeń we dwójkę lub w większym gronie wymaga zaufanych i sprawdzonych osób, partnera życiowego lub przyjaciół, którzy znają nas, lubią i potrafią coś dla nas bezinteresownie zrobić. Ważne, by cel, który będziecie razem realizować był Twoją wizją, by nie stał się tylko trochę Twój. Potrzebne jest tutaj wyczucie, dobre nastawienie tych, z którymi zdecydujesz się zrealizować jeden lub więcej punktów z Twojej Bucket List 💚

    Wybierz podium na Twojej liście.

    Czyli dokonaj wyboru trzech celów, Twoich marzeń, które stanowią absolutne pierwszeństwo w realizacji. To Twoje priorytety, których nie chcesz odpuścić, pominąć. Na nich skupiasz się najbardziej. Koncentrujesz się i analizujesz czego jeszcze potrzeba, aby marzenie mogło stać się piękną rzeczywistością. Lista Twoich celów może być bardzo długa. To kwestia apetytu na życie, wyobraźni, możliwości, które posiadasz. Ten TOP 3 będzie zawsze w czołówce. Oczywiście dopóki go nie zrealizujesz 🙂 Wtedy ustanowisz nowych liderów na Twojej liście.

    Oszacuj budżet.

    Mało marzycielskie, ale nie da się wiele zrobić bez pieniędzy. Po prostu trzeba je mieć. Mniejsze lub większe oszczędności, które możesz przeznaczyć na swoje życiowe cele. Jeśli dysponujesz takimi zasobami, jesteś szczęściarzem, a jeśli dopiero zbierasz, to bardzo Ci kibicuję. Fajnie wiedzieć, że owoce Twojej pracy, starań, choć w części będziesz mógł przeznaczyć na swoje marzenia. W końcu życie jest jedno. W młodym wieku często brakuje nam środków, potem gdy mamy ich więcej, z reguły brakuje nam czasu. Szukajmy równowagi, nie przegapmy najlepszego momentu na realizację tego, o czym marzymy.

    Nie poddawaj się!

    To najważniejsze. Na drodze Twoich planów może pojawić się wiele nieprzewidzianych sytuacji, przeciwności. W żadnym wypadku nie daj się zbić z tropu. Zawsze szukaj sposobu, by zrealizować to, co sobie postanowiłeś. Bądź elastyczny, czasem trzeba coś przesunąć w czasie, może zmienić kolejność spisanych zamierzeń, ale nie odpuszczaj zbyt łatwo. Koncentruj się na tym, co chcesz zrobić. Na koniec radość z sukcesu zrekompensuje wszystkie trudy, a wspomnienia pozostaną na zawsze. Uwieczniaj swoje wyprawy, zrealizowane cele, odwiedzone miejsca, napotkanych ludzi na fotografiach. Jak potrafisz opisuj emocje, jakie Ci wtedy towarzyszą, satysfakcję i spełnienie, jakie odczuwasz. Powroty do takich momentów w życiu są paliwem, plastrem na chwile trudniejsze. Motywują i dają poczucie zadowolenia z tego, co tworzymy tu i teraz.

    Ja mam swoją Bucket List. A na niej kilka ważnych dla mnie punktów. Między innymi chcę popłynąć promem po Bałtyku. Moim ukochanym morzu, nad którym odpoczywam, regeneruję siły, porządkuję myśli i ustawiam na nowo w głowie, powstały chwilowo chaos. Wyprawa w taką podróż będzie dla mnie niesamowicie ekscytująca i inspirująca🚢🌊

    Marzenia, cele mogą się zmieniać w zależności od etapu życia. Czasem coś przestaje być dla nas ważne i zmieniamy swoje priorytety. Kluczowe, by mieć swoje cele, do których dążysz, pracujesz by móc je zrealizować. Spisane, uporządkowane bardziej kuszą, napędzają, bo są konkretnie sformułowanymi zamierzeniami.

    A Ty masz swoją Listę Marzeń? Jeśli nie, spróbuj zrobić. To świetne doświadczenie. Chwila dla siebie ze swoimi myślami. A efekty mogą przejść Twoje najśmielsze oczekiwania✈⚓📸

    “Czas, im bardziej pusty, tym szybciej płynie”. Carlos Ruiz Zafon
  • Moim okiem

    O bliskości…

    Bliskość ma różne oblicza. Sama w sobie jest wartością, naturalną potrzebą człowieka. Poszukujemy jej, próbujemy doświadczyć. Otwieramy się lub boimy się bliskości. Bliskość emocjonalna to umiejętność pokazania siebie w sposób prawdziwy w kontakcie z inną osobą. Bycie autentycznym w relacji z drugim człowiekiem. To zaufanie, wpuszczenie kogoś w obszar osobistych emocji.

    Bliskość – pragnienie i obawy.

    Myślę, że każdy człowiek pragnie bliskości, świadomie lub podświadomie. Za tym pragnieniem podąża obawa przed bliskością, przed zranieniem, wykorzystaniem uczuć, emocji. By zbudować bliskość potrzeba bezwarunkowego zaufania. Stajemy naprzeciw drugiego człowieka i musimy zaufać, że zaakceptuje nas prawdziwych, z naszymi niedoskonałościami. To moment, w którym pozwalamy się poznać, kruszymy mur wokół siebie i pozwalamy dotrzeć do naszego wnętrza. Nie mamy pewności, że ktoś nie wykorzysta naszej bezbronności, nie zaatakuje odkrytego obszaru, pokocha, polubi nas takimi, jakimi jesteśmy naprawdę.

    “Bo przecież, żeby kogoś trzymać za rękę, trzeba najpierw swoją dłoń otworzyć”. Ewa Bagłaj

    Tajemnica bliskości.

    Potrzeba bliskości jest bardzo silna. Człowiek jest tak skonstruowany, że potrzebuje akceptacji, bezwarunkowej miłości, zaufania, przytulenia. Można ją zbudować, ale do tego potrzeba ufności dziecka. Takiej czystej, nie manipulowanej. Podchodzisz do drugiego człowieka bez oczekiwań, nie kalkulujesz. Jesteś ciekawy tej osoby, jej charakteru, potrzeb, uczuć, emocji. Sam nie koloryzujesz, nie oceniasz. Ufasz. Uruchamiasz pokłady swojej wrażliwości, otwartości, empatii. To właśnie sprawia, że bliskość jest tak wyjątkowa i cenna.

    Bliskość to troska o drugą osobę. To kubek herbaty podany po powrocie do domu, otulenie kocem w chłodny dzień. To czuły gest, spojrzenie. Patrzenie na kogoś przez pryzmat odkrywania jego potrzeb, pragnień. Poczucie jedności i niepowtarzalnej więzi z drugim człowiekiem.

    Każdy inaczej odbiera bliskość. Najbardziej pragniemy bliskości emocjonalnej. Ona jest fundamentem, solidną podstawą, na której można budować trwałą relację. To braterstwo dusz. Wsparcie i zrozumienie, wiara w siłę tego, co Was łączy. Bliskość pozwala nam rozwijać prawdziwe “ja”. Możemy się otworzyć, wyrażać siebie, swoje emocje. Wiemy, że jesteśmy bezpieczni.

    Pielęgnuj bliskość.

    Otaczaj opieką, troską, uwagą. Słuchaj, pozwól jej rozkwitać. Dbaj o nią. Bo bliskość jest delikatna, krucha, choć potrafi przetrwać niejedno trzęsienie ziemi. Trzeba czuć siebie nawzajem. Rozmawiać, doceniać, okazywać wdzięczność. Ważne też by zatroszczyć się o siebie, o swoje uczucia, emocje, bo tylko wtedy będziemy w stanie obdarzyć kogoś zrozumieniem, zaufaniem. Poznanie siebie daje siłę. Nie szukasz wtedy ciągłego potwierdzania w oczach drugiej osoby, nie wątpisz w swoją wartość. Możesz skupić się na budowaniu bliskości, jej doświadczaniu, korzystaniu z jej owoców.

    Lęk przed bliskością.

    “Lęk przed bliskością rodzi się najczęściej na skutek braku przyjacielskiej więzi z własnymi rodzicami w okresie dzieciństwa i okresu dojrzewania. (…) Boimy się bliskości człowieka, ponieważ ten kojarzy nam się z zagrożeniem dla naszej wolności. Odrzucani wielokrotnie, obawiamy się, że zbliżając się do kogoś, zostaniemy kolejny raz odrzuceni”.

    Są osoby, które nie potrafią cieszyć się bliskością, boją się, unikają jej. Przyczyn lęku przed bliskością może być wiele. Silne emocje, które kiedyś zraniły, zawód uczuciowy, nadwyrężone zaufanie. Lęk przed bliskością można odczuwać świadomie lub podświadomie. Czasem obawa przed bliskością jest ukryta, osoba nie do końca zdaje sobie sprawę, co jest przyczyną nieudanych relacji uczuciowych, przyjacielskich, rodzinnych. Uciekanie przed integracją, wspólnym spędzaniem czasu. Niechęć do otwartości, zacieśniania więzów, to wszystko może świadczyć o lęku przed bliskością. U takich osób wywołuje ona strach i niepewność. Ciągłą czujność i obronę przed zranieniem. A to właśnie bliskość pomaga uzyskać wewnętrzny spokój, poczucie emocjonalnego bezpieczeństwa. Dlatego warto przezwyciężać obawy, skonfrontować się ze swoim lękiem. Odnaleźć przyczyny takiego stanu rzeczy i szukać pomocy, nawet tej specjalistycznej. Warto o siebie zawalczyć. Nauczyć się budować bliskość.

    Bliskość ma moc.

    Ona jest wsparciem w trudnych momentach, solidną podstawą. Pozwala doznawać spełnienia, radości i zadowolenia z życia. Otwiera nas na piękne przeżycia, pozwala doświadczać bardziej, mocniej odczuwać🌼

    “Zamknąłem oczy i poczułem wszechogarniający spokój. Wszystko, czego potrzebowałem, było tutaj”. Abby Jimenez

  • Poniedziałkowe inspiracje,  Uroki codzienności

    Jak dobrze wyglądać w domu.

    Dzisiaj wpis z życia kobiety. Temat od kuchni, ale wart poruszenia, bo dotyczy każdej z nas 🙂 Poza domem starasz prezentować się nienagannie, elegancko, wyróżniać się z tłumu koleżanek. Przykuwać uwagę otoczenia. Z przyjemnością przeglądasz się w witrynach sklepowych i napotkanych lustrach, prawda? A teraz pomyśl, co zakładasz, jak wracasz do domu? Wygodne leginsy, dresy, bluzę, koszulę w kratę lub przytulaśny sweter? A może znoszone, sprane i rozciągnięte ciuchy, które chcesz donosić, bo szkoda wyrzucić? Zastanowiłaś się, że to jak wyglądasz w domu wpływa na Twoje samopoczucie. Jak fajnie wyglądasz, to emanujesz pozytywną energią, czujesz się atrakcyjna, a inni domownicy z przyjemnością na Ciebie patrzą. Ubranie “po domu” też jest warte uwagi. Ma być wygodnie, na luzie, ale nie byle jak. To zasadnicza różnica. W domu też jesteś kobietą👑

    W naszych czterech ścianach spędzamy dużo czasu. Nawet, jeśli pracujesz zawodowo i nie ma Cię przez większość dnia, to cały wieczór i weekend masz możliwość odpocząć i zrzucić z siebie zobowiązujący, często niewygodny strój i zastąpić innym, w którym czujesz się swobodnie. Sama, jak wracam do domu, pierwsza czynność, jaką wykonuję (zaraz po umyciu rąk 😉 ) to zmieniam ubranie na domowe. Domowe – czyli jakie? Ja preferuję bawełniane bluzki, na to koszula w kratę lub lekki sweter. Latem kolorowa bluzeczka i przewiewne spodnie lub dresy. Czasem zakładam tuniki z bawełny lub wiskozy, sukienki w kwiaty, szczególnie w upały, bo tak mi najwygodniej. Wyglądają kobieco i mają swój urok. W takim stroju można nawet wyskoczyć do sklepu czy na spacer z psem. Zimą noszę golf lub inny sweter i koniecznie miękkie kapcie lub/i grube skarpety. Włosy spinam w luźny kok lub kucyk. Makijażu nie robię, choć w lusterko zaglądam. Zawsze staram się dbać o to, aby moja twarz też odpoczęła, posmarowana ulubionym kremem. Jeśli wracam w makijażu, to z reguły zmywam go razem z kurzem dnia i daję skórze wytchnienie. Czasem używam lekkich perfum. Wszystko zależy od nastroju i od mojej potrzeby w danej chwili.

    Kiedyś często zostawiałam mnóstwo rzeczy, z założeniem “bo mogą się przydać”. Mimo, że od lat mam w zwyczaju robić regularne przeglądy szafy, to jednak kiedyś miałam tendencję do chomikowania i stosowania zasady, że jak zużyte, to będzie “po domu”. Na szczęście te czasy minęły i teraz staram się kupować wygodne ubrania, które z założenia są przeznaczone do domowego użytku. Ostatnio zamówiłam dwie nowe koszule z flaneli w kratę w dwóch kolorach. Lubię taki styl, jest mi w nich wygodnie i wyglądam też całkiem nieźle 🙂 Znoszone rzeczy, które mają dziurę czy plamy i ich czas po prostu minął, wyrzucam – nie zdarza się to często, bo moim wieku już tak łatwo nie niszczy się ubrań. Przeglądając szafę, ubrania, których już nie noszę przeznaczam do drugiego obiegu. Czasem są to prawie nowe rzeczy, w których nie chodziłam, bo jakoś się nie złożyło lub minął mi zapał na założenie tej czy tamtej bluzki czy spódnicy. Tak jest praktycznie i z pożytkiem dla innych. Trzeba tylko pamiętać by oddawać rzeczy czyste, zabezpieczone przed zniszczeniem.

    Zostając w domu lub do niego wracając warto zadbać o swój wygląd. Na miarę możliwości i wykonywanych obowiązków. Uwierzcie mi, że rozciągnięte spodnie dresowe i sprana koszulka nie dodaje uroku. W końcu w domu patrzy na Ciebie Twój partner, Twoje dzieci. Dlaczego im masz pokazywać się zaniedbana, byle jaka, bez pomysłu na siebie. Wszystko można pogodzić nie ponosząc wielkich nakładów finansowych. Nawet szlafrok może być ciekawą alternatywą. Taka domowa narzutka, w której spokojnie możesz pokrzątać się w kuchni, posiedzieć z książką lub przed telewizorem. Ważne, żeby czuć się fajnie i komfortowo. Odpoczywać, a nie męczyć w danym stroju. Przecież styl “na luzie” ma mnóstwo odsłon i na pewno każda z nas znajdzie jakieś rozwiązanie, inspirację dopasowaną do swoich upodobań. Zwróćcie też uwagę na kolory. Strój. który nosicie po domu nie musi być czarny lub bury 😉 Kolory dodają energii, twarz wygląda na wypoczętą, a Ty czujesz się bardziej kobieco. I nie zapominajmy o bieliźnie. Wygodnej, z naturalnych materiałów. Ona też sprawia, że z przyjemnością prezentujemy się domownikom. To ukryty element stroju, ale niezmiernie ważny, o czym nie muszę przekonywać. Między nami kobietami – każda z nas wie, że nawet niewidoczne elementy garderoby mogą nam poprawić nastrój i dać poczucie atrakcyjności 💙

    Mam nadzieję, że przy okazji wiosennych porządków uda się Wam pozbyć ubrań, które zalegają w szafie bez wyraźnej przyczyny, a na to miejsce przełożycie te wybrane do domowego wykorzystania. I będzie to kilka rzeczy, które lubicie, w których czujecie się dobrze, wyglądacie fajnie i są wygodne, nie krępują ruchów, dają poczucie swobody. Bo w domu to jest najważniejsze. Ma być wygodnie i stylowo. W Twoim niepowtarzalnym stylu… Jak przystało na kobietę i Panią domu.

    “Przez 80% czasu nosimy 20% zasobów szafy”. Monika Jurczyk